– Czy jeśli powstanie nowy, koalicyjny rząd, to projekt drugiej linii Kraba w zakładach Bumar–Łąbędy w Gliwicach zostanie zarzucony? – zapytaliśmy Tomasza Siemoniaka, byłego ministra obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska, w latach 2011–2015, goszczącego w Stalowej Woli krótko przed ostatnimi wyborami. – Nie ma sensu tworzyć dwóch centrów produkcyjnych tej samej armatohaubicy. Od ponad 20 lat to Huta Stalowa Wola związana jest z tym programem artyleryjskim. Trzeba oczywiście produkować więcej Krabów, ale tu, w Stalowej Woli – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Wygląda więc na to, że zmiana rządu zmieni też podejście do projektu drugiej linii Kraba (Siemoniak raczej nie będzie ponownie szefem MON, a nowym ministrem obrony narodowej ma zostać Władysław Kosiniak–Kamysz).
Zresztą, jak twierdzi były wieloletni prezes HSW SA Krzysztof Trofiniak, uruchomienie linii w Gliwicach byłoby tylko kosztowną fanaberią, a cały projekt mógłby ruszyć najwcześniej za 2–3 lata. Pieniądze na jego realizację zostały już jednak zapowiedziane.
Premier na Salonie
– Rząd Rzeczypospolitej Polskiej przeznacza 850 mln zł dla przedsiębiorstwa Bumar-Łabędy w Gliwicach. Te pieniądze pozwolą na wyposażenie nowych hal produkcyjnych. Po to, aby w najbliższym czasie, jak tylko będziemy potrafili zorganizować proces technologiczny, około 50 Krabów było produkowanych w Bumarze-Łabędy – ogłosił 7 września br. na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach premier Mateusz Morawiecki.
O tym, że druga linia produkcji tych 155-mm ciężkich armatohaubic, wytwarzanych od lat w Hucie Stalowa Wola, nie powstanie w HSW, wiadomo było już od roku. Przy okazji wielkich rządowych zamówień na zakup broni w Korei Południowej (mają być warte blisko 77 mld zł!), latem 2022 r. poinformowała o tym Polska Grupa Zbrojeniowa (HSW jest jedną z jej spółek).
Dalej na zachód od frontu
Dlaczego jednak nie wybrano doświadczonej już w takiej produkcji Huty?
– Rozsądne jest, aby przesunąć produkcję sprzętu tego rodzaju, daleko od linii Wisły. Mamy chyba świadomość, że obecna lokalizacja zakładów w Stalowej Woli jest niebezpiecznie blisko frontu (wojny w Ukrainie – red.). Sytuacja ewentualnie może eskalować i też kolejne linie produkcyjne będą lokowane dalej na zachód – tłumaczył Sebastian Chwałek, prezes PGZ.
W odpowiedzi padały argumenty, że w dobie nowoczesnych systemów uderzenia, takie „przesunięcie” nie uchroni przed atakiem; że decyzja ta pokazuje raczej siłę śląskiego lobby zbrojeniowego (premier Morawiecki kandydował w ostatnich wyborach z Katowic); że tak naprawdę HSW postawiono w tej sprawie przed faktem dokonanym.
Koreańska konkurencja Kraba
Emocje wzbudziła też wtedy zapowiedź wielkiego zakupu (672 sztuki) koreańskich haubic K9 Thunder, zagranicznej konkurencji dla stalowowolskiego Kraba, sprawdzonego już w walkach na Ukrainie.
Z tego powodu krytycznie tak masowy zakup K9 oceniali liczni branżowi eksperci i dziennikarze, a ówczesny prezes zarządu HSW SA Bartłomiej Zając demonstracyjnie podał się do dymisji.
– To jakiś ponury żart (…). Haubicę (Kraba – red.) właśnie weryfikowaną w boju zastąpimy starszym rozwiązaniem. Szkoda tylko, że HSW SA dowiaduje się z tweet’a. Poddaję się. Kolejny będzie Borsuk!!! – alarmował na Twitterze prezes Zając, a 5 sierpnia ub.r. złożył rezygnację.
Z drugiej strony padał argument, że Korea zapewni w miarę szybkie dostawy swych haubic (które potem będą u nas polonizowane), w sytuacji, gdy HSW, obłożona innymi wojskowymi kontraktami, nie może znacząco i szybko zwiększyć produkcji Krabów (wytwarzała ich 24 rocznie). Do końca 2023 r. Polska ma otrzymać 48 sztuk koreańskich haubic w wersji bazowej K9A1 (pierwsza partia 24 sztuk jeszcze w grudniu 2022 r. trafiła do 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie).
Dostawa kolejnych setek haubic ma się rozpocząć w 2024 r., a od 2026 r. K9 Thunder mają już być produkowane w Polsce, w nowej fabryce, choć ciągle nie wiadomo, czy, a jeśli tak, to gdzie powstanie.
Wielki plan i duża kasa
29 lipca br. premier Mateusz Morawiecki gościł w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy.
– Chcę powiedzieć wszystkim pracownikom z Gliwic, że wielki plan budowy Krabów, tutaj właśnie będzie miał swoje miejsce, w Gliwicach – powiedział. A 7 września br. w Kielcach padła z jego strony wspomniana konkretna deklaracja, że rząd przekaże 850 mln zł na rozbudowę i przygotowanie zakładu Bumar-Łabędy do produkcji Krabów. W tej sprawie premier podpisał w świetle kamer umowę z prezesem PGZ Sebastianem Chwałkiem.
– Kraby to precyzyjna i znakomicie sprawdzona na pierwszej linii frontu na Ukrainie broń produkcji polskiej, w kooperacji z wieloma firmami z całego świata. Obok Stalowej Woli, która już dzisiaj pokazuje, że potrafi produkować Kraby, nowe Kraby będą wkrótce produkowane w Gliwicach. To bardzo ważne dla zwiększenia potencjału produkcji – podkreślił w Kielcach premier Morawiecki.
Gliwice nie są zagrożeniem
– Czy przyszłość Kraba w Stalowej Woli jest zagrożona, jeżeli w zakładach Bumar-Łabędy ruszy druga linia produkcyjna tej armatohaubicy? – zapytaliśmy dzień wcześniej, także na kieleckim Salonie, prezesa zarządu Huty Stalowa Wola SA Jana Szwedę.
– Absolutnie nie. Druga linia w Gliwicach jest po to, by zwiększyć ilość dostarczanych Krabów – padła krótka odpowiedź.
A dopytywany przez „Sztafetę” o moce wytwórcze HSW, prezes Szwedo poinformował, że „w tym momencie mamy możliwości, by produkować 50 sztuk Krabów rocznie”.
O te kwestie zapytaliśmy go ponownie 3 października br., podczas uroczystości powrotu do Huty Stalowa Wola jej dawnej cywilnej części, sprzedanej w 2012 r. chińskiemu koncernowi LiuGong.
– Produkcja Kraba nie będzie przenoszona z Huty Stalowa Wola na Śląsk. Mamy bardzo dużo zamówień, ale jeśli MON ma potrzebę jeszcze większych dostaw Krabów, to taka dodatkowa produkcja być może będzie uruchomiona na Śląsku. Na pewno jednak nie odbędzie się to kosztem Huty Stalowa Wola – podkreślił prezes Szwedo.
A pytany o zdolności produkcyjne Kraba, odpowiedział: – Jesteśmy na finiszu uzyskania mocy wytwórczych na poziomie 50 sztuk rocznie, a docelowo chcemy produkować ponad 100 tych armatohaubic w ciągu roku. Kiedy Huta osiągnie tak wielką zdolność? Zdaniem prezesa ma to nastąpić w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Zapytaliśmy też Jana Szwedę o technologiczną dokumentację Kraba. Czy może być tak, że zostanie przekazana zakładowi w Gliwicach?
– Dokumentacja technologiczna Kraba jest to know-how Huty Stalowa Wola, a konstrukcyjna jest w posiadaniu MON, i ta może być przekazana. Natomiast dokumentacji technologicznej nie udostępniamy nikomu – odpowiedział prezes Jan Szwedo.
Ludzie, dokumentacja i maszyny
Przypomnijmy, iż pod koniec 2022 r. pomysł uruchomienia drugiej linii Kraba w Bumarze-Łabędy bardzo krytycznie ocenił na naszych łamach były prezes zarządu HSW SA (2008–2015) Krzysztof Trofiniak. Jego zdaniem, Huta ma wszelkie możliwości, by szybko podwoić, a w dalszej perspektywie nawet potroić produkcję Krabów, i to w Stalowej Woli rząd powinien rozwijać i lokować wytwarzanie tej armatohaubicy. Trofiniak powiedział też wtedy, że nie wierzy, iż w Bumarze-Łabędy zostanie uruchomiona jej produkcja.
Czy dalej podtrzymuje tę opinię, skoro rząd premiera Morawieckiego przeznaczył na to aż 850 mln zł?
– Na pewno nie potrzeba 850 mln zł, żeby uruchomić drugą linię Kraba, ale dużo mniej. Tu jednak nie pieniądze są problemem, ale coś innego. Po pierwsze: trzeba mieć wysokiej klasy specjalistów od haubic, a Łabędy nigdy nie produkowały takiej broni, i nie mają od tego fachowców. Druga sprawa to przygotowanie dokumentacji technologicznej Kraba, na co potrzeba około dwóch lat. Ta, która jest, należy do HSW, to jest jej know-how. I nawet, gdyby politycznie zmusić Hutę, by sprzedała Łąbędom dokumentację technologiczną Kraba, to ta dokumentacja jest odpowiednia tylko dla HSW i jej parku maszynowego, a nie innego zakładu – odpowiada „Sztafecie” Krzysztof Trofiniak.
Zwraca też uwagę, że czas oczekiwania na wyposażenie nowej linii produkcyjnej w odpowiednie maszyny (np. te duże, do podwozia, wieży czy działa) to także minimum dwa lata. Zamówienia te powinny więc być już dawno złożone.
Co może zjechać z linii w Łabędach?
– Tu pieniądze nie przyspieszą w tych kwestiach nic, tego się nie przeskoczy – podkreśla Trofiniak. Według niego, produkcja Kraba w Łabędach mogłaby się więc rozpocząć dopiero za 2–3 lata, pod warunkiem odpowiednich inwestycji w maszyny i kapitał ludzki.
– Chyba, że ktoś chciałby tu zagrać populistycznie, pod publikę, i to HSW będzie musiała produkować elementy armatohaubic, do montażu w Łabędach. Inna populistyczna możliwość to nazwanie Krabem koreańskiej K9, która w segmentach będzie dostarczana do Gliwic i tu montowana. Tak czy inaczej, to byłaby fikcja, a z linii w Łabędach zjeżdżało by coś, co faktycznie było produkowane albo w Stalowej Woli, albo w Korei – przewidywał, jeszcze przed wyborami, Krzysztof Trofiniak.
– Przy całym szacunku dla Bumaru-Łabędy, trzeba zauważyć, że to zakład specjalizujący się w produkcji czołgów. Produkcja Krabów powinna zostać skoncentrowana w Hucie Stalowa Wola – mówił „Sztafecie” 2 października br. Tomasz Siemoniak.
Myślę, że duplikowanie w perspektywie każdej produkcji wojskowej na zachodzie kraju ma swój głęboki sens że względu na większe szanse przetrwania produkcji w warunkach wojennych. Jeszcze ważniejsze byłoby oddzielenie produkcji elementów w różnych zakładach od ostatecznego montażu uzbrojenia. To pewnie byłoby droższe i trudniejsze do realizacji ale może bezpieczniejsze.
Kluczowa jest ekonomia. Na produkcji K9 Koreańczycy zarabiają eksportując tę haubicę w setkach egzemplarzy na cały świat (ponad 10 krajów). KRAB dostarczamy jedynie Ukrainie nie był nigdzie eksportowany. Ponadto jest kwestia rozliczeń z licencjodawcami KRABA, a jest ich wielu: podwozie koreańskie, silnik niemiecki, przekładnia amerykańska, wieża brytyjska, armata francuska. Polskie są jedynie: łączność i BMS od WB. No i robocizna. K9 zdaniem polskich żołnierzy znających obie haubice jest lepszy. Koreańczycy chcą upraszczając zastosować podobny mechanizm jak przy produkcji ich samochodów na eksport w Czechach i Słowacji. Te kraje na tym świetnie zarabiają. Polsce zaoferowano ponad to wspólny rozwój następcy KRABA i K9. I wspólną sprzedaż. Mamy szansę wreszcie zarabiać na produkcji i eksporcie broni.
no to gliwicom pozostanie tylko produkcja łuków bojowych.
Produkcja powinna być rozproszona żeby w przypadku konfliktu cała produkcja nie została wyeliminowana jednym atakiem.