Rozwadów… Dziś jest to dzielnica Stalowej Woli. Kiedyś był to żydowski sztetl, żydowskie miasteczko. Gabriel Rozwadowski, kiedy otrzymał przywilej lokacyjny w 1690 roku w powstającym miasteczku osadzał Żydów. Już w pierwszej połowie 18 wieku byli właścicielami 30 domów i postawili w mieście pierwszą bożnicę. Zorganizowali swój kahał, czyli gminę, utworzyli cheder szkołę dla małych chłopców, a potem pod koniec XVIII wieku zorganizowali jữdisch-deutsche schule czyli żydowsko-niemiecką szkołę.
Pod koniec XIX wieku żydowski kahał w Rozwadowie miał dwie synagogi, cmentarz, szkołę i dwóch rabinów. Mieszkało w Rozwadowie ponad 1600 Żydów. W 1900 roku rozwadowska gmina żydowska liczyła prawie 3 tysiące ludzi. W 1910 roku zbudowano murowaną synagogę, która w czasie działań wojennych w okresie I wojny światowej została rozbita ogniem artylerii.
W 1910 roku 70 procent ludności Rozwadowa stanowili Żydzi. W roku wybuchu I wojny światowej Rozwadów zamieszkiwało 2600 Żydów na ogólną liczbę 3600 mieszkańców. W czasie I wojny światowej wycofujący się Rosjanie uprowadzili kilkudziesięciu Żydów. A potem, gdy rodziła się Polska niepodległa, w listopadzie 1918 roku, doszło w Rozwadowie do rozruchów. Chłopi z Pława i Turbi plądrowali sklepy i domy żydowskie. Wydarzenia te były w pewnej mierze spowodowane oskarżeniami Żydów o spekulacje w handlu, zwłaszcza w okresie wojny. Wtedy wielu rozwadowskich Żydów w obawie o życie opuściło miasto. Dopiero akcja wojskowa wprowadziła porządek i spokój.
W okresie międzywojennym liczba Żydów w Rozwadowie zmalała, ale i tak stanowili oni większość mieszkańców miasta. W 1921 roku żyło ich bez mała 1800, stanowili oni 66 proc. mieszkańców Rozwadowa. Rozwadowski handel został prawie całkowicie opanowany przez Żydów. Również rzemiosło oraz miejscowy przemysł znajdowały się w większości w rękach żydowskich. Prawie wszystkie większe budowle w Rozwadowie były żydowskie. Polacy próbowali zminimalizować monopol żydowski w handlu zresztą z niewielkim skutkiem.
W międzywojniu istniały w Rozwadowie żydowskie partie polityczne a także stowarzyszenia, jak choćby rękodzielników czy też kupców. Działał tu także żydowski klub sportowy Makabi. Stosunki Polaków z Żydami były poprawne, dzieci chodziły do polskiej szkoły, rzemieślnicy zrzeszali się w jednym cechu.
Gdy budowano Stalową Wolę dostępu do niej nie mieli Żydzi. Handel żydowski w Stalowej Woli nie miał prawa istnieć, natomiast w Rozwadowie w żydowskich sklepach zaopatrywali się pracownicy budujący Zakłady Południowe. Trzeba dodać, że w niejednym domu żydowskim mieszkali budowniczowie stalowowolskich Zakładów Południowych.
W Rozwadowie istniał kirkut, czyli żydowski cmentarz. Tam grzebano zmarłych Żydów. Znajdował się on w pobliżu torów kolejowych, dziś już nie ma po nim śladu. Teren kirkutu zajęły niemieckie władze okupacyjne pod potrzeby rozwadowskiego węzła kolejowego, który Niemcy rozbudowali w czasie okupacji na przełomie 1943 i 1944 r. Żydowskie macewy, czyli płyty nagrobkowe z cmentarza władze okupacyjne zużyły na utwardzenie ulic przy rynku.
Wojna dla Żydów oznaczała tragedię. Niemcy zakładali z góry, że Żydów będą eliminować. Wkrótce po zajęciu Rozwadowa 2 października 1939 roku zgromadzili Żydów i wypędzili ich za San do sowieckiej strefy okupacyjnej. Okazało się, że to był dopiero początek. Część Żydów przebywała za Sanem głównie w Ulanowie, ale także w Radomyślu, część jednak wróciła do Rozwadowa. Niemcy na razie pogodzili się z tą sytuacją. Spis ludności z 1941 roku wykazał, iż na terenie Rozwadowa zamieszkuje 325 Żydów. W 1942 roku Niemcy postanowili ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską. 20 lipca 1942 roku pozostałych przy życiu Żydów zgromadzili na rynku. Świadek tamtych czasów dr Eugeniusz Łazowski w swojej wspomnieniowej książce „Prywatna wojna” tak opisuje ten dzień: Do miasta zjechała żandarmeria niemiecka. Ogłoszono, że wszyscy Żydzi mają się zebrać na rynku. Wolno im wziąć ze sobą tylko tyle rzeczy, ile mogą udźwignąć. Wychodzili ze swych mieszkań całymi rodzinami. Mężczyźni z tobołkami, młode kobiety z dziećmi, wychodzili starcy. Aż dziwno było, że tyle ludności żydowskiej znajdowało się w mieście. Wszystko działo się przed naszymi oknami. Choć okna były zamknięte, ale słychać było niemieckie wrzaskliwe komendy i poganiania. Bili ludzi i kopali, zabijali tych, którzy upadli na ziemię… Gdyby nie pojedyncze strzały i poganiania, panowałaby cisza. Nie było słychać płaczu, jęków, narzekań, choćby nawet przekleństw lub histerycznej reakcji matek, którym zabijano dzieci. Nie było żadnego odruchu samoobrony… Szli ku stacji pod hipnozą terroru… Przeszli. Na rynku pojawiły się wozy. Kilku młodszym Żydom kazano na wozy te załadować zwłoki pomordowanych. Wozy odjechały. Zapadła cisza na rynku, ale przerywana pojedynczymi strzałami. To Niemcy zabijali po domach starców, którzy nie mieli sił, aby wyjść na rynek. Strzelali także do tych, którzy usiłowali się ukryć (…). Żydów, którzy przeżyli masakrę, załadowano na stacji do bydlęcych wagonów i dokądś wywieziono. Ciała zabitych zrzucono do wspólnego dołu za miastem. Niemcy dbają o higienę, było przygotowane wapno, którym przesypywano zwłoki…
Kronikarz rozwadowskiego klasztoru Konrad Rysz krótko odnotował te wydarzenia: Poniedziałek 20 lipca 1942 r. Dziś Żydzi opuszczają Rozwadów. „Kto dopuści się kradzieży lub plądrowania mienia żydowskiego, będzie rozstrzelany- Burmistrz” – takie ogłoszenia pojawiły się na murach. Wielu Żydów jednak – podobno – zbiegło, niektórych rozstrzelano. Żydów rozwadowskich po wywiezieniu w większości mordowano w obozie w Bełżcu. Późnym latem 1942 roku na Młodyniu koło rozwadowskiego cmentarza urządzono obóz pracy dla Żydów. Dziś ten teren jest zabudowany, stoją domy, ułożono ulice i trudno dokładnie zlokalizować miejsce obozu. W obozie osadzono ponad 1200 Żydów głównie z Wolbromia i Wieliczki, ale byli także z Leżajska, Przemyśla czy Rzeszowa. O obozie tym pisał między innymi jego więzień Henryk Vogler. W obozie niejednokrotnie mordowano Żydów albo rozstrzeliwano w pobliskich lasach. Szczególnym oprawcą był Josef Schwammberger, którego dopiero w latach 80. zeszłego wieku ujęto w Argentynie i w Niemczech skazano na dożywotnie więzienie. Zmarł w więzieniu w Stuttgarcie w 2004 roku. Obóz na podrozwadowskim Młodyniu wcześniej był opróżniany z więźniów, których umieszczano w nowym obozie na terenie Zakładów Południowych w Stalowej Woli zarządzanych przez niemieckiego okupanta. Był to obóz pracy stwarzający szanse przeżycia. Żydów zatrudniano na niewolniczych warunkach w najcięższych wydziałach huty.
Na początku grudnia 1942 roku Niemcy zaczęli likwidować rozwadowski obóz. Ostatecznie przestał on istnieć 9 lutego następnego roku. Niektórych więźniów za cichym i opłaconym porozumieniem z władzami obozowymi dyskretnie wypuszczono na wolność, innych zlikwidowano, a przydatnych do pracy zawodowej umieszczono w obozie na terenie stalowowolskich Zakładach. Większość Żydów zobozowanych w Stalowej Woli uratowała życie.
O sztetlu Rozwadów, o jego mieszkańcach Żydach, niewiele dotąd napisano. Pierwszą polską książkę im poświęconą napisała Elżbieta Skromak, tę pozycję wydało stalowowolskie Muzeum Regionalne. Dziś pamiątek po rozwadowskich Żydach nie ma. O ich obecności świadczą tylko niektóre domy, te przebudowane i te popadłe w ruinę. Nie ma śladu po bożnicy, po szkole, po kaflarni, jest jeszcze przebudowana mykwa, domy przy rynku i ulicy Rozwadowskiej. Dziś w Rozwadowie nie ma Żydów. Czasem przyjeżdżają potomkowie dawnych mieszkańców z Izraela albo z Ameryki czy Zachodniej Europy, aby zobaczyć miasto pochodzenia ich rodziców czy dziadów. Sztetl Rozwadów umarł wraz ze śmiercią jego mieszkańców.
Pamięć o Żydach rozwadowskich zachować ma pamiątkowy kamień umieszczony na rynku w Rozwadowie. Znajduje się na nim tablica z następującą inskrypcją: Pamięci żydowskich mieszkańców Rozwadowa zamordowanych przez niemieckich okupantów na tutejszym rynku i w jego najbliższych okolicach latem 1942 roku. Społeczeństwo Stalowej Woli
Dla młodego pokolenia Stalowej Woli również tego pochodzącego z Rozwadowa rozwadowscy Żydzi to odległa i mało znana historia, historia widziana przez mgłę zapomnienia.
One Comment
Andrzej Kolodziej
Jest nowela Isaaka Singera”Spuscizna”.Chociaz to o Zydach w przedwojennej Warszawie ale mozna wyobrazic sobie Rozwadow