Nie zostawimy tak tej sprawy

– Chciałbym zainteresować waszą redakcję tematem zanieczyszczania środowiska naszego miasta przez Elektrownię Stalowa Wola. Mam dowody, zrobiłem zdjęcia, a tak wygląda nowa ściereczka, którą przetarłem rano parapet – biała tkanina z czarnymi jak sadza smugami przykuwa naszą uwagę. Takiego dowodu nie da się zlekceważyć, to nie wymysł nadgorliwego badacza zjawisk nieistniejących, to prawdziwy pył, ostry i czarny niczym węgiel.

Eugeniusz Kuziora mieszka w bloku przy ul. Staszica 2c, na 8. piętrze. To właściwie ostatni wysoki blok z tej strony Stalowej Woli. Pomiędzy oknami pana Eugeniusza, a kominami Elektrowni jest niezakłócona, wolna przestrzeń, nie ma żadnych wysokich obiektów, które mogłyby stanowić przeszkodę dla pyłu, smrodu, czy też hałasu z Elektrowni.

Zdjęcia, które prezentuje pan Eugeniusz nie są najwyższej jakości, ale bezsprzecznie widać na nich komin elektrowni i chmurę jasnego dymu wyróżniająca się na tle czarnego, nocnego nieba. – To się dzieje praktycznie każdej nocy, ale tylko w nocy. Za dnia z komina nie wychodzi nawet najmniejsza smużka – opowiada Eugeniusz Kuziora.

Od razu eliminuje on naszą sugestię, że to może być para wodna. – Sam jestem inżynierem, konsultowałem tę sprawę z osobami znającymi się na energetyce i z pewnością można wykluczyć, że to para. Para bywa upuszczana, to także niemiłe zjawisko, ale ono wiąże się ze specyficznym hałasem, poza tym nie dzieje się to przez wysoki komin, tylko w zupełnie innej instalacji – tłumaczy pan Kazimierz.

CAŁY TEKST PRZECZYTASZ W PAPIEROWYM WYDANIU SZTAFETY – 3 LISTOPADA

5 Comments