65 lat temu, 1 lipca 1953 roku, ukazało się rozporządzenie Rady Ministrów podpisane przez Bolesława Bieruta. Jego zasadnicza część brzmiała tak: § 1. Z powiatu niżańskiego w województwie rzeszowskim wyłącza się: 1) miasto Stalowa Wola, 2) z gminy Nisko gromadę Pławo i z wyłączonych obszarów tworzy się powiat miejski Stalowa Wola w tymże województwie. § 2. Wykonanie rozporządzenia porucza się Prezesowi Rady Ministrów. § 3. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia z mocą od dnia 1 lipca 1953 r.
Dla Stalowej Woli ten dokument miał istotne znaczenie, podobnie zresztą jak wydana 20 czerwca 1953 r. uchwała Prezydium Rządu w sprawie zagospodarowania miasta Stalowa Wola. Zaznaczono w niej, że ma ona celu polepszenie warunków bytowych ludności miasta Stalowa Wola i umożliwienie jego planowego rozwoju.
Nowe władze
Echa walki o status miasta dla Stalowej Woli dawno już zamilkły, Stalowa Wola nie tylko uzyskała prawa miejskie, ale w części wydostała się spod administracyjnej zależności od znacznie mniejszego pod względem liczby mieszkańców Niska. Tak więc Stalowa Wola odeszła z niżańskiego powiatu, który wskutek tego stał się rolniczo-leśnym. A Stalowa Wola w widłach Wisły i Sanu wyrastała na największy ośrodek przemysłowy. W samej Hucie pracowało trzynaście tysięcy ludzi, w większości dojeżdżających ze wsi i pobliskich miasteczek – Niska, Rozwadowa i Rudnika. W 1953 roku Stalowa Wola liczyła ponad 16 tysięcy mieszkańców, w której pracowało osiem tysięcy ludzi więcej niż wynosiła liczba jej mieszkańców,
W październiku 1953 roku w Stalowej Woli wybrano 75-osobową Miejską Radę Narodową. Na czele jej prezydium stanął Mikołaj Ulanicki. Kim był Ulanicka, pierwszy przewodniczący prezydium MRN, tej już niezależnej od Niska, miejskiej na prawach powiatu? Był człowiekiem z pewnością mocno związanym ze Stalową Wolą. Urodził się 24 października. 1910 r. w Brześciu nad Bugiem. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Brześciu uczył się przez cztery lata w tamtejszym gimnazjum. Naukę przerwał ze względu na trudności materialne rodziców, podjął natomiast naukę w Szkole Przemysłowo-Rzemieślniczej, którą ukończył w 1931 r. jako czeladnik ślusarsko-frezerski. W tym roku pracował (sezonowo) w elektrowni kolejowej w Brześciu. Był członkiem Organizacji Młodzieży TUR. Służbę wojskową odbył w latach 1932-34 w Legionowie pod Warszawą, w 2. Batalionie Mostów Kolejowych, awansowany na stopień kaprala. Po służbie wojskowej przez dwa lata był bezrobotny. Dzięki staraniom jego Szkoły Przemysłowo-Rzemieślniczej uzyskał pracę frezera w fabryce broni i rowerów w Radomiu. Z radomskiej fabryki odszedł 22 listopada 1938 roku, do Zakładów Południowych w Stalowej Woli. Po kampanii wrześniowej 1939 r. na nowo podjął pracę w ZP, w połowie grudnia 1939 r. Pracował jako frezer w narzędziowni. Po wojnie również był frezerem w narzędziowni do 1946 r.
Był jednym z pierwszych organizatorów Polskiej Partii Robotniczej w Stalowej Woli. Aktywnie uczestniczył w przeprowadzaniu reformy rolnej w 1944 r. w powiatach Tarnobrzeg, Nisko, Przeworsk. Działał czynnie w popieraniu referendum czerwcowego 1946 r. Od 1946 do 1949 roku był komendantem straży przemysłowej w Hucie Stalowa Wola. Krótko pracował w referacie wojskowym HSW. W 1950 r., decyzją komitetu Miejskiego PZPR, został delegowany do Powiatowej Rady Narodowej w Nisku. Krótko był jej wiceprzewodniczącym. W 1951 r. został przewodniczącym PRN w Nisku. Gdy Stalową Wolę wydzielono z powiatu niżańskiego, w październiku 1953 r. został przewodniczącym Prezydium MRN w Stalowej Woli. Na tym stanowisku trwał do 15 maja 1955 roku. Odszedł w wyniku konfliktu z władzami wojewódzkimi, które według Ulanickiego podejmowały niekorzystne decyzje dla Stalowej Woli.
Trzeba powiedzieć, że Stalowa Wola, wykorzystując swoje zaplecze polityczne (PZPR wtedy w Stalowej Woli była daleko liczniejsza niż w Nisku, a partia ta decydowała dosłownie o wszystkim, a więc o administracji również), najpierw na stanowisko wiceprzewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Nisku wprowadziła swojego człowieka – Mikołaja Ulanickiego. Wkrótce, po kilku miesiącach, Ulanicki został przewodniczącym PRN i z pewnością w powiecie miał za zadanie pilnować spraw Stalowej Woli.
Nowe oblicza miasta
Po włączeniu Pława do Stalowej Woli, granice miasta objęły część terenów po prawej stronie Sanu. Decyzja o włączeniu Pława do Stalowej Woli zaowocowała poszerzeniem obszaru miasta. Po uzyskaniu w połowie lat 40. praw miejskich, władze Stalowej Woli zorientowały się, że wytyczony obszar miasta nie gwarantuje jego, w nieodległej perspektywie, dalszego rozwoju w tym również Huty. Wtedy, w drugiej połowie lat 40. zrodziła się koncepcja wysiedlenia Pława na ziemie zachodnie i w ten sposób poszerzenie powierzchni rozwijającej się Stalowej Woli. Stalowa Wola wówczas była znaczącym ośrodkiem przemysłowym i największym miastem na północy województwa rzeszowskiego. I co ważne, włączenie Ozetu do Stalowej Woli przecięło wciąż jeszcze istniejącą nić wiążącą elektrownię i przyległe do niej osiedle z Niskiem.
Stalowa Wola rozszerzyła swój obszar, jej granice sięgały pod Rozwadów, na południu dochodziły do Malców. Opierały się o San i wchodziły głęboko w las, pod tzw. Ciemny Kąt. Charakter miejski zatracał się nie tylko w Pławie, ale również w jego przysiółkach – Chyłach i Swołach. Jeszcze w 1949 roku w obrębie Stalowej Woli (bez Pława) znajdowało się 60 hektarów ziemi ornej, 10 ha łąk, 28 ha pastwisk. Gdy zwiększono obszar miasta, przybyło łąk, pastwisk i pól. Administracja Stalowej Woli spotkała się wówczas z nowymi problemami – zgoła wiejskimi. Ale miasto, zamykające się w obrębie przedwojennych kolonii, Urzędniczej i Robotniczej, prowadziło swoje życie na swój, miejski, sposób. Mimo administracyjnej przynależności Pława, nikt ze starych mieszkańców nie uważał pławiaków za obywateli Stalowej Woli.
Już na samym początku lat 50. Stalowa Wola wyraźnie rosła; rozbudowywano Hutę pod potrzeby przemysłu zbrojeniowego, stawiano nowe bloki mieszkalne w mieście, przybywało mieszkańców. Do Stalowej Woli ściągały tysiące ludzi, docierających przepełnionymi „robotniczymi pociągami” i samochodami ciężarowymi, prymitywnie przystosowanymi do przewozu pasażerów. Podupadały sąsiednie, stare miasteczka, w Stalowej Woli można było zarobić, w Stalowej Woli można było kupić i sprzedać. Targowisko przy ówczesnej ulicy 1 Maja w każdą sobotę zapełniało się handlującymi, mimo hamowania przez władze prywatnej sprzedaży. Wedle sprawozdania władz miejskich, na 1954 rok przewidywano zmniejszenie zatrudnienia o około tysiąc ludzi, co miało odbyć się kosztem przede wszystkim Huty i firm budowlanych. Te przewidywania związane były z osłabieniem strumienia inwestycji, który do Stalowej Woli płynął w czasie wojny w Korei. Po zakończeniu wojny w Korei wydatnie zmniejszyły się nakłady na rozbudowę Huty i Stalowej Woli. Tymczasem w 1953 r. w Hucie pracowało 13 tysięcy ludzi, Elektrownia zatrudniała 369 osób, Dębickie Zakłady Mięsne – 38 pracowników (nazywane były wówczas rzeźnią, mieściły się w budynku u zbiegu ulic 1 Sierpnia i Hutniczej), piekarnia, Miejski Handel Detaliczny wytwórnia wód gazowanych – 85, Spółdzielnia Pracy „Jutrzenka” – 206, Spółdzielnia Krawiecka – 20, Spółdzielnia Branży Skórzanej – 43, Państwowa Komunikacja Samochodowa – 142, Radiofonizacja Kraju – 19, Poczta i Telegraf – 28, radiowęzeł – 11, Polskie Koleje Państwowe – 5. W budownictwie pracowało 6905 ludzi (w tym m. in. w Zjednoczeniu Budownictwa Miejskiego – 4767, Zjednoczeniu Robót Inżynieryjnych – 396, Lubelskim Zjednoczeniu Inwestycji Przemysłowych – 180, Rzeszowskim Przemysłowym Zjednoczeniu Budowlanym – Zjednoczenie Przemysłowe Budowy Huty Stalowa Wola – 1150), Oddział Zaopatrzenia Robotniczego HSW zatrudniał 164 osoby, OZR Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego – 37, Kolejowe Zakłady Gastronomiczne – 14, bary mleczne – 19, MHD (usługi) – 198, PPK „Ruch” – 5, gospodarka komunalna i mieszkaniowa – 325, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej – 92, organizacje polityczne i społeczne – 6, usługi nieprodukcyjne (kominiarze, dozorcy, portierzy, fryzjerzy itd.) – 68, służba zdrowia – 343.
Tworzenie nowego miasta
Dla miasta rok 1953 był przełomowy. Wcześniej Huta przekazała władzom miejskim w zarząd targowisko, park miejski, a potem wszystkie bloki mieszkalne, choć wciąż miała decydujący głos przy rozdziale mieszkań. Przestała się również zajmować gospodarką komunalną, miasto zajęło się na dobre administracją mieszkaniową, dostarczaniem wody (już wtedy narzekano na braki w jej dostawie), ulicami i ich oświetleniem, które w owym zresztą czasie było niedostateczne, utrzymaniem czystości itd. Miasto nie było przygotowane do nowej roli, władze musiały zmagać się z problemami dotychczas im nie znanymi. Część ludzi pracujących w hucie przeszło na etaty miejskie. Wciąż miasto bazowało na potencjale huty, zarówno materialnym, jak i ludzkim. Mawiano, nie bez racji, że „jak Huta zagra, tak osiedle tańcuje”. Co ciekawe wtedy jeszcze, i potem przez długie lata, mimo że Stalowa Wola była miastem, używano określenia „osiedle” zwłaszcza przez pracowników Huty. Z Huty udawano się „za bramę” lub „na osiedle”.
To za sprawa Huty rozbudowywano miasto, stawiano nowe domy i nowe gmachy użyteczności publicznej. Huta stanowiła o obliczu Stalowej Woli. Niemal każda nowa instytucja, większość rodzących się firm, przynajmniej z początku wyraźnie była związana z Hutą, bądź to lokalizacją, bądź pracą dla niej. Tak było z handlem, gastronomią, placówkami kulturalnymi, „Ruchem”, PKS, firmami budowlanymi. Miasto nadal np. korzystało z ujęcia wodnego Huty, z urządzeń sportowych przez nią utrzymywanych, nierzadko z komunikacji itd. Stalowa Wola ciągle była jedną wielką sypialną dla pracowników Huty. Życie toczyło się wedle głosu syreny zakładowej, obwieszczającej zbliżanie się końca zmiany, a tym samym rozpoczęcie pory obiadowej, przyjazdów pociągów, otwarcia sklepu. Warto przypomnieć, że syrena fabryczna odzywała się na pół godziny przed zmianą (dwa razy krótko) i o godzinie rozpoczęcia pracy (raz długo). Zmiany rozpoczynały pracę (prócz sobót) o godz. 700, 1500 i 2300. Wtedy zegarki ręczne czy kieszonkowe były pewnego rodzaju przedmiotem zbytku i nie wszystkich było na nie stać, nie mówiąc już o tym, że były trudne do zdobycia na rynku.
Administracyjne przyłączenie do Stalowej Woli sąsiedniego Pława zmieniło oblicze miasta. Na jego krańcach znajdowały się wiejskie zabudowania, na południu Swoły i Chyły, na północy – Pławo, o którym mieszkańcy Stalowej Woli wyrażali się jeszcze wciąż z pogardą. Wtedy synonimem człowieka chytrego, podstępnego i nieokrzesanego był pławiak. W latach pięćdziesiątych Stalową Wolę zamieszkiwali w większości ludzie wywodzący się ze wsi. Opuszczając swoje mizerne gospodarstwa, przybyli tu w poszukiwaniu chleba i pracy. Gnieździli się w suterenach, zajmowali suszarnie blokowe, ciasne mieszkania w barakach, byle tylko utrzymać się przy zakładzie dającym zarobek. Chciwi pracy, nie szczędzili sił, żeby zarobić jak najwięcej. A w początkach lat pięćdziesiątych płace w Hucie, przestawionej nieomal całkowicie na produkcję zbrojeniową, były na wielu stanowiskach bardzo wysokie. Dobrze zarabiali „firmowcy”, pracownicy budowlani stawiający Hutę i miasto, ale ich nie szanowano, bo byli „ptakami”, dziś tu, jutro tam. Często nie umyci, w kufajkach, gumowcach, koczujący w drewnianych barakach, często po kilkunastu w jednej sali, żyjący „na tymczasem”. Mieszkaniec Stalowej Woli mówił o „firmowcach” z poczuciem pewnej wyższości. „Firmowcy” z racji wydłużonego dnia pracy bardzo często chodzili w ubraniach roboczych, tzw. kufajkach (watowane kurtki na sowiecki wzór), gumowcach (długie, po kolana buty gumowe używane na budowie), czasem też w walonkach (filcowe buty na rosyjską modłę).