A lekarz mi powiedział, bym mniej solił i mniej się złościł. Pewnie nie dlatego, że złość mojej piękności miałaby zaszkodzić, bo swoim zwyczajem nawet nie podniósł na mnie wzroku. Rzucił tylko okiem na PESEL i już wiedział wszystko. Powiedział, co miał powiedzieć, wydał receptę ze standardami i ni to do mnie, ni to do siebie rzucił: Następny proszę. Tym „proszę” to mnie wzruszył, bo myślałem, że jak z NFZ-etu, to na kulturę mu zabraknie.
Jak tu się jednak nie emocjonować, skoro dzieje się. Telewizor omijam z daleka (by się nie złościć), ale jakimiś innymi kanałami dotarła do mnie informacja o chyba tajnym posiedzeniu parlamentarnej Komisji ds. Petycji. Jak mi Bóg miły, nie wiedziałem, że takie coś jest. A ono jest ważne, bo może wywalić każdą obywatelską petycję do kosza bez puszczania jej w sejmowy obieg. Petycję do Sejmu wysłało Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wieczyste. Pewnie bym też nie wiedział o jego istnieniu, gdyby nie wspomniana komisja. Otóż Stowarzyszenie Wieczyste zaapelowało do parlamentarzystów, by zaczęli się zachowywać etycznie i wybierali – dieta, albo emerytura. Tak było do 2009 r., ale poprzednia koalicja oszczędziła parlamentarzystom łez pozbywania się jednego ze źródeł i alternatywę zniosła. Stowarzyszenie Wieczyste naiwnie myślało, że jak teraz jest partia z prawem i sprawiedliwością na ustach, to wprowadzi poprzednie przepisy. Nawet bezczelnie zasugerowało, by parlamentarzyści żyli jak ich wyborcy w wieku podeszłym. Ba, ono nawet podało kwoty emerytur, które oprócz diet (dzisiaj 12,4 tys. zł) pobierają sędziwsi parlamentarzyści. I tak pani sen. Zając (PiS) do diety dolicza sobie 8,3 tys. zł wypracowanej emerytury. Dla równowagi pan pos. Niesiołowski (PO) ma emeryturę w wysokości ponad 5 tys. zł. Emerytur broń Boże nie zazdroszczę, bo tak duże dochody to też duże zmartwienie, od którego zmarszczek może przybyć. Od zazdrości jednak nie odejdę.
Komisja petycję Stowarzyszenia jednogłośnie odrzuciła. Jednym z jej członków jest pos. Wojciechowski (PiS), brat rodzony bardziej znanego europosła Wojciechowskiego (PiS). Otóż pos. Wojciechowski zarzucił autorom petycji nieuzasadnioną zazdrość! I miał rację, bo zazdrość jest brzydka sama w sobie, nigdy zasadna i do tego grzeszna. Nawet wtedy, gdy człowiek o dochodach kilkusetzłotowych zazdrości posłowi z dochodem kilkadziesiąt razy wyższym. A stłamś to w sobie biedaku i nie obnoś się ze swoją grzeszną brzydotą po parlamentach! Na studiach pewien wykładowca twierdził, że zazdrość jest najwyższym stopniem uwielbienia. Teraz mi się to przypomniało. Chciałem tu pos. Wojciechowskiego przeprosić za grzeszników z Wieczystego. Wielbię pana, panie pośle!
Eugeniusz Przechera