Fala zwolnień przetoczyła się przez stalowowolską lecznicę. Ze stanowiskiem pożegnał się m.in. Roman Ryznar, dotychczasowy pełnomocnik dyrektora do spraw informatyzacji i controllingu finansowego.
– Realizuję program naprawczy, który muszę złożyć do banku, aby szpital mógł otrzymać kredyt, więc dokonałem przeglądu kadrowego szpitala i podjąłem stosowne decyzje. Nie dotyczy to tylko tej jednej osoby – wyjaśnia Edward Surmacz, p. o. dyrektora szpitala w Stalowej Woli.
Ryznar otrzymał wypowiedzenie 15 maja, z przyczyn zakładu pracy. Oficjalnym powodem redukcji zatrudnienia w szpitalu jest kiepska sytuacja finansowa lecznicy. Wiadomo jednak, że na biurko dyrektora Surmacza i starosty Janusza Zarzecznego trafiły też pisma od związków zawodowych, w których związkowcy domagali się likwidacji tego stanowiska. Ich zdanie podziela starosta.
– To stanowisko nie było do końca potrzebne, również dobrze te zadania związane z informatyzacją szpitala może prowadzić sprawny informatyk. A my musimy szukać oszczędności. To, że nie krzyczymy, że jest źle, wcale nie oznacza, że jest dobrze. Cały czas trzeba zaciskać pasa. Nie wymieniamy ludzi tylko ograniczamy zatrudnienie – mówi „Sztafecie” starosta Janusz Zarzeczny.
W ostatnim czasie pracę w stalowowolskim szpitalu straciły 24 osoby, są wśród nich między innymi elektrokardiolodzy, psychoterapeuci, laboranci, rehabilitanci, sekretarki medyczne, pracownicy kuchni, pionu technicznego czy administracji. Pracy nie traciły pielęgniarki. Czy bez tych osób szpital będzie mógł sprawnie funkcjonować?
– Jestem odpowiedzialnym dyrektorem. W szpitalu był po prostu przerost zatrudnienia, więc dokonałem redukcji – mówi „Sztafecie” Surmacz. – Części osób nie przedłużyłem umów czasowych, inni nabyli prawa emerytalne i po rozmowie ze mną złożyli rezygnację za porozumieniem stron, a część dostała wypowiedzenie z przyczyn zakładu pracy – wyjaśnia Edward Surmacz.
Zdaniem dyrektora redukcja zatrudnienia o 30 osób, bo tyle zwolnień docelowo założono w programie naprawczym, który jest konieczny do tego, by lecznica otrzymała 7-milionowy kredyt, ma przynieść rocznie około 900 tysięcy złotych oszczędności. Ta kwota mogłaby pokryć zdecydowaną część rocznej raty planowanego przez szpital kredytu.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W PAPIEROWYM WYDANIU TYGODNIKA SZTAFETA – 21 MAJA 2015