Rozmowa z BOGUSŁAWEM SZWEDO, założycielem, udziałowcem i prezesem radia Leliwa w Tarnobrzegu
– 25 lat temu, szacowny dziś prezes, bawił się w pirata i założył w Tarnobrzegu nielegalne radio. Nosiłeś piracką opaskę na oku?
– Tak, i jedną nogę miałem drewnianą (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to powstające wtedy w Polsce masowo prywatne stacje radiowe można oczywiście nazywać pirackimi, bo nie miały żadnej koncesji na nadawanie. Tylko, że one nie działały niezgodnie z prawem, ale obok prawa. No bo jaka była wtedy sytuacja w polskiej radiofonii? Były tylko trzy programy publiczne i rozgłośnie regionalne państwowego Polskiego Radia. Wtedy też trzy stacje komercyjne różnymi kuchennymi dojściami załatwiły sobie prawo emisji programów: obecne radio RMF, Zetka i Eska.
– Miałeś jakieś radiowe doświadczenie, rzucając się na eter?
– Pamiętajmy, jakie to był czasy. W latach 1990-91 różne pirackie stacje powstawały jak grzyby po deszczu. W Lublinie były np. aż trzy radia: Top, Rytm i Puls. Także w Stalowej Woli działały pirackie stacje, ale była to raczej zabawa licealistów, klas i szkół o bardzo niewielkim zasięgu (kila ulic, osiedli), a nie poważna „piracka” działalność. A moje doświadczenie radiowe było bliskie zeru, miałem tylko epizod w studenckim Radiu Centrum w Rzeszowie w latach 1980-81, w czasie karnawału „Solidarności”.
– No to skąd to radio w twoim życiu?
– Mimo, że z wykształcenia jestem inżynierem, moją pasją od zawsze było dziennikarstwo. Byłem wtedy świeżo po rozstaniu się z dziennikiem „A-Z”, przyglądałem się różnym prywatnym radiom, w Lublinie, Zakopanem. Byliśmy 43. stacją piracką, która ruszyła w Polsce, z tym, że już w 1991 roku złożyliśmy wniosek do ministra łączności o prawo do nadawania i czekaliśmy. A że ludzie w Tarnobrzegu dowiedzieli się, że kręcę się wokół radia, to zaczęli do mnie przychodzić.
Przyszła do mnie grupa młodzieży skupiona wokół jakiejś drużyny harcerskiej, stąd nasi krytycy nazywali nas wtedy rozgłośnią harcerską. Tylko że z tych „harcerzyków” wyrosło kilka dziennikarskich perełek, kilka osób zrobiło ogólnopolską karierę, jak np. Iwona Kutyna, później w TVN, prezenterka Panoramy, robiąca teraz telewizję w Onecie czy Rafał Freyer, były szef Muzyczny Radia Zet. On przyszedł do nas jako 16-latek. Był też Tomek Kin, znany ostatnio z „Magla towarzyskiego”, wtedy uczeń 4. klasy technikum. Ja miałem wówczas 34 lata i byłem dla nich prawie dziadkiem…
Więcej na ten temat przeczytasz w aktualnym wydaniu “Sztafety” – nr 39. Zachęcamy do zakupu Tygodnika zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej http://eprasa.pl/news/tygodnik-sztafeta/2017-09-28
One Comment
trem
Jak wiadomo pasjonaci lepiej wykonają pracę niż najlepiej wykształcony w danym kierunku człowiek, który nie ma do tego zapału. Oczywiście nie we wszystkich dziedzinach, ale jeśli chodzi o radio to jak najbardziej.