Nie było powtórki z ubiegłego sezonu, kiedy Stal pokonała w Boguchwale Widzew 3:0. W sobotę trzy punkty zainkasowali na IzoArenie piłkarze z Łodzi, zdobywając zwycięską bramkę, dwie minuty przed końcem podstawowego czasu gry.
Stal nie zasłużyła sobie na porażkę. Długimi momentami „zielono-czarni” przeważali i jedyne czego im brakowało to skuteczności pod bramką rywala.
Mecz zaczął się dobrze dla gości. Po wrzutce Marcina Robaka z prawej strony, bliski sięgnięcia piłki głową był Daniel Mąka. Na nasze szczęście uprzedził go Krystian Kalinowski. Widzew przeważał jeszcze przez następne kilka minut, ale poza większym posiadaniem piłki, nic z tej przewagi nie wynikało.
W 16. minucie Stal miała znakomitą okazję do objęcia prowadzenia. Pod bramką Wojciecha Pawłowskiego zrobiło się małe zamieszanie, piłka trafiła na czwarty metr do niepilnowanego Piotra Mrozińskiego, który uderzył w kierunku bliższego słupka i właśnie na nim zatrzymała się piłka, a za chwilę ugrzęzła w rękach bramkarza Widzewa. Była to najlepsza okazja naszej drużyny do zdobycia bramki w pierwszej połowie.
W 25. minucie huknął zza pola karnego Konrad Gutowski, jednak ofiarnie na linię strzału wyskoczył jeden z naszych środkowych obrońców i skończyło się dla Stali jedynie na strachu.
Po przerwie, w pierwszych minutach, podobnie jak w pierwszej połowie, atakował Widzew. Kilka razy szarpnął Marcin Robak, z dystansu uderzał Możdżeń, ale Kalinowski wciąż zachowywał czyste konto. Po kwadransie gry, inicjatywę przejęła Stal. Widzew coraz gorzej radził sobie na bardzo trudnej do grania płycie IzaAreny, natomiast Stal nakręcała się do coraz bardziej odważnej gry z przodu. 64. minucie, po wrzuceniu piłki w pole karne Widzewa, na świetnej pozycji znalazł się Michał Płonka, ale nie trafił głową z 5-6 metrów. To była druga w tym meczu tak wyśmienita okazja naszego zespołu, by zdobyć bramkę.
W 74. minucie na środku boiska jeden z widzewiaków powalił na ziemię Dadoka. Gdyby piłkarz Stali utrzymał się przy piłce, miałby przed sobą tylko bramkarza. Sędzia zakwalifikował ten faul jedynie na żółtą kartkę, choć wydaje się, że nie popełniłby błędu, gdyby ukarała gracza z Łodzi „czerwienią”.
Stal nie przestawała atakować i w 82. minucie, ponownie zrobiło się gorąco pod bramką Widzewa. Z kilkunastu metrów uderzał Łukasz Zjawiński i Pawłowski musiał się mocno sprężyć, żeby wybić piłkę na rzut rożny. Sobotka aż cztery razy pod rząd dośrodkowywał z rogu, ale stalowcom nie udało się przechytrzyć rywali, a chwilę później udała się ta sztuka widzewiakom.
W rolach głównych wystąpili piłkarze, którzy pojawili się na boisku w drugiej połowie. Z rzutu rożnego dośrodkował Christopher Mandiangu, na siódmym metrze Daniel Tanżyna wygrał pojedynek główkowy z Łukaszem Zjawińskim i Piotrem Witasikiem, uderzył na bramkę, Kalinowski zdołał sparować piłkę, ale pod nogi przebywającego na boisku od sześciu minut Rafała Wolsztyńskiego i ten strzelił z jednego metra już nie do obrony.
Stal do końca ambitnie walczyła o wyrównującą bramkę, ale doświadczony zespół Widzew umiejętnie odpierał atak i nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. RTS jest niepokonany od dziesięciu spotkań. Po raz ostatni jedenastka trenera Kaczmarka przegrała w sierpniu ze Skrą w Częstochowie.
Spotkanie Stali z Widzewem, oglądało 600 osób, w tym spora grupa kibiców z Łodzi, która została bardzo gościnnie potraktowana przez Stowarzyszenie Kibiców Stali Stalowa Wola. „Zielono-czarna” brygada zadbała nie tylko o znakomitą oprawę meczu i głośny doping dla swojej drużyny, ale także o to, by goście z Łodzi mogli się… posilić. Obok płyty głównej, przy sektorze zajmowanym przez łódzkich kibiców, rozłożyli grilla i serwowali pieczoną kiełbasę…
Stal – Widzew 0:1 (0:0)
0-1 Wolsztyński (88)
Stal: Kalinowski – Waszkiewicz, Witasik, Kiercz, Mroziński, Sobotka – Płonka (80 Mistrzyk), Stelmach – Ciepiela (64 Zjawiński), Dadok – Fidziukiewicz (64 Jopek).
Widzew: Pawłowski – Turzyniecki, Rudol, Tanżyna, Kordas – Mąka (66 Mandiangu), Poczobut, Możdżeń (80 Radwański), Kita (83 Wolsztyński), Gutowski (90 Pięczek) – Robak.
Sędziował Marek Śliwa (Pińczów). Żółte kartki: Mroziński, Ciepiela – Kordas, Kita. Widzów 600.