– Jak czasami widzę gdzieś w Polsce niektóre sklepy pod marką „Społem” to jest mi… No, wstyd. Tam jakby czas się zatrzymał, a przecież nie trzeba odkrywać Ameryki, by poprawić jakość ich funkcjonowania, estetykę i obsługę, słowem: uatrakcyjnić ofertę i przyciągać klientów. Gdy przyszedłem do firmy, to słyszałem, że w jej sklepach też unosi się jeszcze klimat rodem z PRL-u. Myślę, że dzisiaj to już faktycznie historia. Jako „relikt” socjalizmu mamy się całkiem dobrze – mówi przekornie Jacek Nowicki, prezes PSS „Społem” w Stalowej Woli.
Rządy objął tu ponad 10 lat temu. – Daję sobie na razie trzy miesiące – powiedział „Sztafecie” w kwietniu 2007 r. Dziś przyznaje, że było w tym trochę kokieterii, bo przecież przedstawił długofalowy plan utrzymania i rozwoju Spółdzielni, ale raczej nie zakładał, że prezesem będzie tu przez kolejną dekadę. – Musimy być dobrze zorganizowaną i zarządzaną firmą, bo firma z naszymi obrotami, przy takiej lokalizacji sklepów i doświadczonej kadrze, powinna przynosić porządne zyski, podczas kiedy na działalności detalicznej męczymy się wokół zera – mówił wówczas prezes Nowicki. „Społem” notowała wtedy rocznie około pół miliona zł strat w handlu. Po 10 latach zyski są, ale prezes nie kryje, że oczywiście mogą być jeszcze większe…
CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W AKTUALNYM WYDANIU SZTAFETY – NR 31
One Comment
Wit
Sklepy sa OK, zaopatrzenie tez ujdzie ale ceny wielu produktów to zbyt wysokie w porównaniu z innymi marketami