Dla rodziny musiała to być podwójna tragedia. Śmierć osoby bliskiej zawsze jest szokiem. Drugi wstrząs rodzina zmarłego przeżyła, gdy pokazano im ciało, które przez dwa dni leżało w stalowowolskim prosektorium. Z trudem można było rozpoznać kto to jest.
91-letni mieszkaniec gminy Pysznica zmarł 30 kwietnia na jednym z oddziałów stalowowolskiego szpitala. Jego ciało jeszcze tego samego dnia trafiło do przyszpitalnego prosektorium. Tam prawdopodobnie musiało wydarzyć się coś, co stać się nie powinno…
Ślady rozkładu
Pogrzeb mężczyzny zaplanowano na 4 maja. Kiedy przed pochówkiem bliscy zmarłego zobaczyli jego ciało, musieli przeżyć ciężki szok. Na ciele widać było wyraźne ślady rozkładu. Nie było nawet możliwości ubrania zwłok. 2 maja o sprawie zawiadomiona została policja, bo podejrzewano, że w stalowowolskim prosektorium ktoś z pracowników nie dopełnił swoich obowiązków i nie umieścił ciała w chłodni.
Kiedy na miejscu pojawili się policjanci, poinformowali rodzinę o dalszych czynnościach w przypadku złożenia przez nią zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Ostatecznie jednak rodzina zmarłego odstąpiła od tego zamiaru. Trudno się dziwić takiej decyzji. Pogrzeb był już zaplanowany, bliscy w większości przyjechali już na miejsce, a w przypadku wszczęcia postępowania konieczne byłoby przesunięcie go w czasie.
– Jeśli zawiadomienie zostałoby złożone, to ciało trzeba by było zabezpieczyć do oględzin czy ewentualnego badania sekcyjnego. Byliśmy przygotowani do prowadzenia czynności, ale rodzina w końcu nie złożyła zawiadomienia – mówi „Sztafecie” Piotr Walkowicz, zastępca prokuratora rejonowego w Stalowej Woli.
Pod jakim kątem prowadzone byłoby ewentualne postępowanie? Czy rozważane byłoby domniemane zbezczeszczenie zwłok? – Gdyby zawiadomienie zostało złożone, to ewentualne postępowanie byłoby prowadzone prawdopodobnie pod takim kątem – dodaje prokurator Walkowicz.
CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W PAPIEROWYM WYDANIU SZTAFETY 2 CZERWCA