– Myślę, że jestem za ambitny. Wszystko chcę zrobić dobrze i wszystkim za bardzo się przejmuję. Ja nie umiem po prostu coś sknocić – mówił „Sztafecie” pod koniec 1997 r. prezydent Stalowej Woli Alfred Rzegocki.
Prezydentem został wybrany 5 grudnia 1997 r. Od trzech lat był wtedy wiceprezydentem Stalowej Woli. Ale kto dziś pamięta, że, gdy w 1994 r. rozpoczynał samorządową karierę z listy Koalicji Stalowa Wola, to wiceprezydentem został w drugim rozdaniu. Bo w pierwszym prezydent Andrzej Gajec na swojego zastępcę zgłosił Krzysztofa Dębskiego, ale ten nie uzyskał poparcia rady miejskiej.
Najwyższy urzędnik miasta
Od czerwca 1997 r., w związku z chorobą prezydenta Gajca, Alfred Rzegocki praktycznie kierował pracami Zarządu Miasta, czyli kolegialnym ciałem, w którego skład wchodził wtedy Stanisław Cisek, Jerzy Kozielewicz, Artur Pychowski, Tadeusz Proszowski i Mieczysław Wroński.
Cztery dni po pogrzebie Andrzeja Gajca, 36-osobowa Rada Miejska Stalowej Woli 27 głosami wybrała nowego prezydenta. Oprócz Alfreda Rzegockiego zgłoszono jeszcze wtedy kandydaturę radnej Teresy Grad, ale dostała tylko dwa głosy.
– Dziękuję za wybór i obdarzenie mnie tak dużym zaufaniem. Mądrość i roztropność zawsze przyświecała tej radzie. Niech nadal pozostanie wzajemna dobra współpraca – mówił zaraz po swoim wyborze prezydent Alfred Rzegocki. Żartował też wtedy, że jest najwyższym urzędnikiem miasta, bo wcześniej grał w koszykówkę i liczył blisko 190 cm wzrostu. Tu ciekawostka: Alfred Rzegocki urodził się w… Urzędzie Miasta Stalowej Woli. Było to 14 maja 1947 r., a w budynku obecnego magistratu był wtedy szpital. Jedynym zastępcą Rzegockiego pozostał wiceprezydent Michał Rutkowski (w marcu 1998 r., po tym jak Rutkowski został wicewojewodą tarnobrzeskim zastąpił go Stanisław Cisek).
Brak konkurencji, nadmiar kasy
Przez rok sprawowania swego urzędu (1997-98), prezydent Rzegocki nie miał praktycznie w radzie opozycji. Ale pod koniec 1996 r., jeszcze za prezydentury Andrzeja Gajca, wydawało się jednak, że centroprawica w radzie poszła w końcu po rozum do głowy, a prezydentowi wyrósł silny, jeśli nie rywal, to przynajmniej partner w rządzeniu miastem. Oto bowiem radni Koalicji Stalowa Wola i Stalowowolskiego Porozumienia Wyborczego (plus jeden radny z Konfederacji Polski Niepodległej) utworzyli wspólny klub Akcji Wyborczej Solidarność, który kilka razy przeforsował wbrew prezydentowi swoje uchwały. Klub jednak szybko się rozpadł. Pozycja prezydenta Rzegockiego była przez ten rok praktycznie niepodważalna.
W marcu 1998 r. radni dzielili także rekordowo wysoką nadwyżkę budżetową za rok poprzedni (wyniosła 4 mln zł!). Część z nich atakowała wtedy zarząd miasta, że źle planuje budżety, skoro zostają takie „zapasy”, nie mówić już o tym, że podział nadwyżki stał się przyczyną gorących sporów. – Oczywiście o szczegółach decyduje rada, ale największą wiedzę o szczegółach i potrzebach ma zarząd miasta – bronił się wtedy prezydent Rzegocki. Notabene szczególne emocje wywołała wtedy propozycja wsparcia remontów obiektów sakralnych, na które przeznaczono ostatecznie 165 tys. zł (w tym 35 tys. zł na prace przy konkatedrze).
Cała władza dla AWS
Jesienią 1998 r. odbyły się przesunięte z czerwca, w związku z reformą powiatową, wybory samorządowe (przez cztery miesiące miastem kierował wtedy sam zarząd, bo kadencja rady wygasła). Alfred Rzegocki kandydował wtedy do Rady Miejskiej z listy Akcji Wyborczej Solidarność. Uzyskał 638 głosów, (najlepszy wynik w mieście), a sama Akcja zdobyła 19 mandatów w 36-osobowej radzie i miała absolutną większość, obsadzając swoimi ludźmi wszystkie kluczowe stanowiska w samorządzie, co wywołało irytację mającego 10 mandatów klubu SLD. Rzegocki został wtedy ponownie prezydentem (poparło go 23 radnych), a jego zastępcami zostali Stanisław Cisek i Jan Sibiga. W skład Zarządu Miasta wchodzili wtedy ponadto: Ewa Biały, Wojciech Jabłoński, Artur Pychowski i Waldemar Ciszkiewicz.
Problemem, z którym musiał zmierzyć się nowy prezydent (jak zresztą dwaj jego poprzednicy) była kontynuacja, a właściwie dokończenie już budowy komunalnego wieżowca przy ul. Okulickiego. – Ta inwestycja przysłuży się miastu, które w rozliczeniach z Hutą Stalowa Wola uzyskuje swoje należności – – mówił „Sztafecie” pod koniec 1997 r. Alfred Rzegocki. Wieżowiec zaczęto zasiedlać w styczniu 2000 r.
Zmiany w magistracie
Od początku 1999 r. pensje prezydentów Stalowej Woli były ogłaszane publicznie. Alfred Rzegocki zarabiał wtedy (na obecne złotówki) 5700 zł brutto. Poczynił też wówczas porządki w swoim najbliższym otoczeniu: powołał nową skarbniczkę Bogusławę Gdulę i sekretarz miasta Gabrielę Grzesiowską. Pod jego bezpośrednim nadzorem znalazła się działalność czterech wydziałów: Organizacji, Budżetu i Finansów, Techniczno-Inwestycyjnego oraz Spraw Obywatelskich. W nowym podziale kompetencji prezydent Rzegocki odpowiadał także m.in. za Straż Miejską, Biuro Rady Miejskiej orz Urząd Stanu Cywilnego. Magistrat miał wtedy 145 etatów.
– Ten Urząd ma po prostu dobrze funkcjonować. Chciałem też odmłodzić trochę kadrę. Będę się starać obsadzić na tych stanowiskach młodych ludzi, którzy już w Urzędzie Miasta pracują. Jeżeli się nie sprawdzą, to wezmę ludzi z zewnątrz – tłumaczył w styczniu 1999 r. prezydent Rzegocki.
Dużym wezwaniem było wtedy przyjęcie Strategii Rozwoju Stalowej Woli do roku 2010. Uchwalić ją miała jeszcze poprzednia rada z pomocą powołanej w 1996 r. Rady Gospodarczej przy Prezydencie Miasta. Strategia jednak nie powstała. Na koniec tej kadencji, w 1998 r. radni przyjęli natomiast Studium Uwarunkowań Zagospodarowania Przestrzennego miasta. Strategię rozwoju Stalowej Woli uchwalono dopiero w następnej kadencji, w marcu 2000 r. Niestety, nie był to porywający dokument. Był m.in. pełen błędnych informacji i danych o stanie miasta, co „Sztafeta” szczegółowo wytknęła autorom.
Witając papieża
Niewątpliwie wielkim osobistym przeżyciem dla prezydenta Rzegockiego był jego udział w delegacji, która witała papieża Jana Pawła II, gdy ten 12 czerwca 1999 r. wylądował w tarnobrzeskiej Wielowsi. To wtedy Ojciec Święty wypowiedział do niego pamiętne słowa: Stalowa Wola? Tak. Bogiem silna!
– Jestem wdzięczny, że miałem zaszczyt powitać Ojca Świętego na naszym terenie. Być może jest to nagroda za służenie Bogu, Ojczyźnie i miastu, które bardzo kocham – mówi wtedy wzruszony Alfred Rzegocki. 5 miesięcy później, 19 listopada 1999 r., odsłonięto w Stalowej Woli, obok kościoła pw. św. Floriana figurę Chrystusa Króla, na której znalazły się właśnie słowa wypowiedziane przez papieża (wcześniej planowano postawienie dużej figury na „rondzie” przy hotelu Stal). Za prezydentury Rzegockiego, w maju 2002 r., przed konkatedrą stanął też pomnik Jana Pawła II, a we wrześniu 2001 r. na placu przy ul. Staszica pomnik Eugeniusz Kwiatkowskiego.
Między miastem a Hutą
Okres prezydentury Alfreda Rzegockiego to także czas powstawania pierwszych zakładów w stalowowolskiej podstrefie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i budowy drogi łączącej ją z miastem, czyli obecnej ul. Solidarności. To także czas niełatwych relacji miasta z przeżywającą poważne problemy Hutą Stalowa Wola – w kwietniu 1999 r. w związku ze spadkiem zamówień na maszyny budowlane Zakłady Mechaniczne rozpoczęły procedurę zwolnienia grupowego 330 pracowników, a 6 maja 1999 r. odbył się tu czterogodzinny strajk.
Huta w lipcu 1999 r. podpisała co prawda umowę licencyjną z brytyjską firmą GEC Marconi na produkcję 155-mm armatohaubicy i ciągle walczyła o kontrakt na Kołowy Transporter Opancerzony, ale jej perspektywy nie rysowały się dobrze. Wystąpiła wtedy o pomoc rządową, a z miastem negocjowała formę spłaty zaległości podatkowych. Mimo wielu spotkań nie doszło w tej sprawie jednak do porozumienia i w listopadzie 1999 r. władze miasta wystawiły Urzędowi Skarbowemu tytuły wykonawcze od HSW SA na kwotę 2,6 mln zł. Temat ten stał się w mieście sensacją, bo oto miasto „podniosło rękę” na Matkę-Hutę, która je zbudowała i przez lata „karmiła”. HSW skierowała w tej sprawie specjalne memorandum do samorządu.
Sprawa weszła na sesję Rady Miejskiej. Co ciekawe, zarówno prezydent Alfred Rzegocki i prezes Ryszard Kardasz zapewniali wtedy, że między miastem a HSW nie ma konfliktu. – Jest natomiast duża różnica zdań wynikająca z ustaw prawnych regulujących działalność obydwu podmiotów. Z jednej strony jest bowiem Huta ze swoimi niemałymi problemami, natomiast z drugiej jest budżet miasta, który też jest o wiele za mały w stosunku do potrzeb – mówił wtedy prezydent Alfred Rzegocki, przypominając, że w 1999 r. różnorodna pomoc miasta dla Huty wyniosła 5 mln zł. – Pomożemy, ale nie umorzymy – takim tytułem podejście władz miasta skomentowała wtedy „Sztafeta” opisując szczegółowo argumenty obu stron. Ostatecznie jednak strony doszło do porozumienia i nie było blokady kont HSW.
Ataki Szlęzaka i sądowe potyczki
Dyżurnym krytykiem poczynań zarządu miasta, w tym bardzo często na łamach „Sztafety” był za prezydentury Alfreda Rzegockiego radny Andrzej Szlęzak. Krytykował je zarówno za brak całościowej wizji rozwoju Stalowej Woli, jak i za konkretne uchwały i decyzje uderzające np. w najemców lokali użytkowych. Szlęzak był jedynym radnym, który w 1998 r. zdobył mandat z listy Niezależnego Porozumienia Wyborczego.
W 2000 r. złożył jednak mandat i wyjechał do Warszawy, zapowiadając profetycznie, że być może tu jeszcze powróci. Już wtedy padały z jego strony zarzuty o niejasnych układach w mieście, które walcząc o prezydenturę w 2002 r. nazywał wprost sitwą, albo parafialno-związkową odmianą hasła Teraz Kurwa My! Czyli zawołania zwycięskiej w 1998 r. Akcji Wyborczej Solidarność. – Nie chcę nikogo wskazywać palcem, ale uważam, że ekipa rządząca miastem nie ma kompetencji, nazwijmy to moralnych, do sprawowania władzy – mówił w listopadzie 2000 r. Andrzej Szlęzak. Zarzuty o skorumpowanie i 10 proc. „prowizję” pobieraną rzekomo od przetargów pojawiły się później.
Prezydent Rzegocki nie komentował publicznie słów i poczynań Szlęzaka. A z wymiarem sprawiedliwości przyszło mu się potykać w tym czasie z zupełnie innego powodu. Otóż w 1999 r. Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli postawiła mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Chodziło o tragiczny wypadek 6-letniego chłopca, który 5 czerwca 1998 r. wpadł do źle zabezpieczonego osadnika przy ul. 1 Sierpnia. Osadnik należał do miasta i stąd miała wynikać odpowiedzialność prezydenta. Sprawę jednak ostatecznie umorzono.
Już po przegranych wyborach ze Szlęzakiem w 2002 r. Alfred Rzegocki stanął przed sądem pod zarzutem niezapłacenia za budowę ogrodzenia wokół swojego domu, które wykonywali pracownicy PEC. Był to jedyny sądowy ślad wielu zarzutów, jakie w kampanii wyborczej stawiali Rzegockiemu sztabowcy Szlęzaka. I tutaj jednak sprawa została umorzona.
Co działo się w mieście
W czasie prezydentury Alfreda Rzegockiego powstało wiele miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego porządkujących planistycznie Stalową Wolę, a 11 września 2000 r. prezydent wbił pierwszą łopatę na budowie północno-wschodniej obwodnicy miasta nazywaną dziś Trasą Podskarpową. Rozpoczęto też przygotowania do ISPY – programu poprawy w mieście gospodarki wodno-ściekowej oddano do użytku składowisko odpadów komunalnych oraz wybrano koncepcję zabudowy placu przed kinem Ballada. Jednocześnie powstawały też architektoniczne potworki w rodzaju sklepu Lider czy w ciągu niskiej zabudowy Alei Jana Pawła II. Dużo protestów kupców wywołała też reorganizacja handlu na stalowowolskim targowisku
Trzeba też wspomnieć, że w kwietniu 2000 r. wręczono po raz pierwszy nagrodę literacką „Gałązki Sosny”, a rok wcześniej dyrektorem Miejskiego Domu Kultury został Janusz Turek kończąc długoletnie „panowanie” w tej placówce Waldemara Pawłowskiego (notabene w 2003 Turka odwołał Szlęzak „rozczarowany” jego wizją rozwoju MDK).
Istotną sprawą były też zmiany w miejskiej oświacie wynikające z reformy systemu edukacji. W 1999 r. powołano więc w Stalowej Woli sześć nowych gimnazjów, przekształcono dziewięć ośmioletnich podstawówek w sześcioletnie i zdecydowano o stopniowej likwidacji do 2002 r. dwóch szkół podstawowych: nr 6 i nr 10 (bo powstały tam gimnazja).
Emocje prezydenta
Prezydent Alfred Rzegocki miał opinię człowieka łatwo ulegającego emocjom. Doświadczył tego na własnej skórze prezes Wydawnictwa Sztafeta Dionizy Garbacz po balu za okazji Plebiscytu na Najpopularniejszego Sportowca Stalowej Woli za rok 1999. Rozsierdzony tym, że dano mu do wręczenia nie tę nagrodę, którą zamierzał, wpadł do gabinetu Garbacza i próbował wykonać „rzut Dyzkiem”.
Znana jest też sprawa jego telefonicznej kłótni z wójtem gminy Zaleszany Andrzejem Karasiem, do której doszło w grudniu 2001. Wójt Karaś wystosował potem do Rady Miejskiej pismo, w którym zarzucił Rzegockiemu, że obrzucił go wyzwiskami. Prosił też radę, by „wyasygnował trochę grosza na edukację Pana Prezydenta w zakresie używania eufemizmów, a także medytacji wschodnich z jogą włącznie”. A poszło o stawki za wywóz śmieci z gminy Zaleszany stosowane przez MZK w Stalowej Woli. – Nie użyłem ani jednego wulgarnego słowa. Mam na to dwóch świadków – odpowiedział mu prezydent Rzegocki. – Problem polega na tym, że pan Karaś jest działaczem lewicy, a ja jestem z prawicy.
W wyborach w 2002 r. Alfred Rzegocki startował jako kandydat Podkarpackiego Forum Samorządowego. Wygrał I turę, ale w drugiej uległ Szlęzakowi. – Nie czuję się przegrany z prostego powodu. Szanuję wybór społeczeństwa Stalowej Woli. Nie miałem jednak równych szans – mojego kontrkandydata poparto w zamian za „stołki” – mówił „Sztafecie” po przegranych wyborach.