W czasach PRL do Stalowej Woli z wizytą na ogół nie przyjeżdżali premierzy rządu. Nie było Bieruta, nie było najdłużej urzędującego premiera po wojnie Cyrankiewicza. Za to najczęściej bywał w Stalowej Woli Piotr Jaroszewicz, wcześniej jako wicepremier, a potem premier. Kilka godzin przebywał w Stalowej Woli w 1989 r. Mieczysław Rakowski. Po przełomie polityczno-gospodarczym w 1989 roku na czele polskiego rządu stało szesnastu premierów, ale tylko sześciu gościła Stalowa Wola.
Listę premierów po odsunięciu komunistów od władzy otwierał Tadeusz Mazowiecki, potem premierem byli Jan Krzysztof Bielecki, Jan Olszewski, Hanna Suchocka, Waldemar Pawlak, Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz, Jerzy Buzek, Leszek Miller, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Ewa Kopacz, Beata Szydło i aktualnie premierem jest Mateusz Morawiecki.
Kto był w Stalowej Woli?
W pierwszych latach po upadku komuny Stalową Wolę odwiedzali polscy premierzy, z wyjątkiem Jana Olszewskiego, który notabene rządził zaledwie pół roku. Był pierwszy komunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki, potem do Huty w 1991 roku przyjechał Jan Krzysztof Bielecki, a w następnym roku premier Hanna Suchocka. Dwadzieścia lat upłynęło, gdy do Huty zawitał premier Donald Tusk, w cztery lata później w Hucie przebywała premier Beata Szydło. W tym roku do Stalowej Woli przyjechał premier Mateusz Morawiecki. Tylko wizyty Mazowieckiego i Morawieckiego były związane ze Stalową Wolą, a nie tylko z sama Hutą, jak pobyt pozostałych premierów. Jan Krzysztof Bielecki przybył w maju 1990 roku z propozycją nie do odrzucenia dla Huty – przekształcenia kombinatu w jednoosobową spółkę państwa. Albo spółka, albo upadłość Huty. Była to dla załogi zakładu i samej „Solidarności” grającej w Hucie pierwsze skrzypce szokująca informacja i zarazem propozycja. Ponad rok później, 31 sierpnia 1992 roku, w Stalowej Woli odbyły się uroczystości związane z dwunastą rocznicą powstania „Solidarności”. Przybyła na nią premier Hanna Suchocka z dwoma ministrami. Przy odsłonięciu na tę okoliczność pomnika św. Floriana przed dyrekcja Huty był także przewodniczący Komisji Krajowej „Solidarności” Marian Krzaklewski. Pomnik poświęcał ówczesny ordynariusz sandomierski bp Wacław Świerzawski. Tego dnia „Solidarność” przekazała prezesowi Huty Ryszardowi Grochowskiemu odrestaurowany przedwojenny sztandar Zakładów Południowych. Wizyty Donalda Tuska i Beaty Szydło ograniczały się do zapewnień umieszczenia zamówień rządowych w Stalowej Woli na wyroby wojskowe Huty.
Wizyta nadziei
Był rok 1990. Polskie społeczeństwo śledziło działania nowego premiera i zachowanie w kształtującej się nowej rzeczywistości. Jaka będzie reakcja pierwszego niekomunistycznego premiera Mazowieckiego na święto 1 Maja, w końcu było to święto pracy, ale święto, które normalni robotnicy, a zwłaszcza członkowie „Solidarności”, uznawali za pezetperowskie i komunistyczne. W tym czasie pochody pierwszomajowe odchodziły w zapomnienie, czy Mazowiecki będzie uczestniczył w jakimś pierwszomajowym wiecu? Reakcja nowego premiera była zupełnie nieoczekiwana.
28 kwietnia szef doradców premiera Waldemar Kuczyński zaproponował w Sejmie stalowowolskiemu posłowi Kazimierzowi Rostkowi wizytę premiera w dzień 1 maja w Hucie i mieście. Akurat wtedy, na początku maja, cztery dni w Stalowej Woli były wolne od pracy, Huta nie pracowała. Rostek jednak uznał, że wizyta Mazowieckiego w Stalowej Woli właśnie 1 maja będzie miała znaczący wyraz zarówno dla Huty, miasta i regionu. W niedzielę 29 kwietnia dotarła wiadomość: pierwszy niekomunistyczny premier polskiego rządu, premier „Solidarności” Tadeusz Mazowiecki przyjeżdża 1 maja, w Święto Pracy do Stalowej Woli. Jeszcze tego dnia w mieście i okolicy wywieszono plakaty o wizycie Mazowieckiego w Stalowej Woli. „Solidarność” przystąpiła do tworzenia planu przyjęcia gościa.
Mazowiecki miał przylecieć samolotem, ale cała delegacja z Mazowieckim i towarzyszącymi mu ministrami Arturem Balazsem i Waldemarem Kuczyńskim przyjechała samochodami.
Premiera Mazowieckiego witano przed kościołem Matki Bożej Królowej Polski. Przed wejściem powitali go rolnicy chlebem i solą. Potem odbyło się uroczyste nabożeństwo, celebrowało je dwunastu księży i biskup Edward Frankowski. Kościół był wypełniony, nawet na zewnątrz stali ludzie. Na zakończenie mszy odśpiewano „Boże cos Polskę” z wezwaniem „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. W kościele przemówił premier. Mówił wtedy: Kiedy słyszałem ten potężny śpiew i tę potężną modlitwę w murach tego kościoła, myślałem sobie tylko jedno: Nie możesz zawieść, nie możesz zawieść. Chciałbym bardzo drodzy przyjaciele, abyśmy, aby każdy z nas, w tej Polsce wolnej i niepodległej, już powiedział sam sobie: nie możesz zawieść. Teraz nie możesz już zawieść wolnej i niepodległej Polsce.
Gdy premier przemawiał wiele ludzi ze wzruszenia płakało. Po mszy, w tak zwanej sali szklanej na plebanii parafii Matki Bożej Królowej Polski, bp Frankowski przyjął śniadaniem premiera i gości. Tadeusz Mazowiecki wpisał się do księgi pamiątkowej parafii.
Spotkania premiera
Tego dnia na placu Piłsudskiego (jeszcze rok wcześniej patronem placu był sowiecki kosmonauta Jurij Gagarin) odbył się wiec z udziałem mieszkańców miasta i okolic. Mimo nie najlepszej pogody, przed domem kultury zgromadziły się rzesze ludzi. Na początek spotkania wystąpił chór „Solidarności” z patriotycznymi pieśniami. Po powitaniu przez gospodarzy w imieniu mieszkańców Stalowej Woli i członków „Solidarności” przemówił premier: Podjęliśmy bardzo trudne dzieło w niezwykle ciężkich warunkach odziedziczonych po poprzednich rządach, po poprzednim okresie. Zamierzyliśmy rzecz, której jeszcze nikt nie dokonał. To znaczy przejście od gospodarki scentralizowanej i biurokratycznej do gospodarki wolnego rynku i wolnej, swobodnej inicjatywy. Tego przejścia nie można zrobić jednym skokiem. Trzeba na to czasu. Tego kraju nie podniesiemy inaczej, niż tylko wtedy, jeżeli wszyscy dadzą z siebie wszystko, co dać można, jeżeli będą powstawać nowe inicjatywy gospodarcze, społeczne i inne. Dlatego taką wagę przywiązujemy do wyborów samorządowych. To nie są tylko kolejne wybory, jakie były do rad narodowych. To jest przebudowa całego systemu, przywrócenie prawdziwego samorządu, a także przebudowa całego organizmu państwowego z tym związana. I ten dzień 27 maja będzie dniem bardzo ważnym. Będzie bardzo ważne, jaka będzie obcość na tych wyborach. Będzie ona świadczyć o tym czy wszyscy rozumiemy wagę samorządu i związanej z tym przebudowy państwa.
Wizyta premiera nie byłaby spełniona, gdyby nie przybył do Huty Stalowa Wola. Najpierw premier spotkał się w siedzibie komisji zakładowej „Solidarności” z delegacja związkowców, a potem, wraz z całym orszakiem prowadzonym przez dyrektora kombinatu Ryszarda Kapustę udał się do stalowni, aby premier zobaczył w jak ciężkich warunkach pracują hutnicy. Później premier złożył kwiaty pod krzyżem pamiątkowym wkopanym w ziemię w czasie pamiętnego okupacyjnego strajku w Hucie w sierpniu 1988 roku. Przed narzędziownią Franciszek Chudzik wręczył premierowi wydaną poza cenzurą książkę o sierpniowym proteście w Hucie 1988 roku.
Potem dyrektor ówczesnego Kombinatu Huta Stalowa Wola prezentował wystawę maszyn budowlanych wytwarzanych w Stalowej Woli. Po zwiedzeniu wystawy przewodniczący Rady Pracowniczej Tadeusz Ziarek wręczył Mazowieckiemu deklarację załogi Huty o przekazaniu na Fundusz Daru Narodowego maszyny budowlanej – żurawia przeładunkowego. Informacja o darze Huty nie została upubliczniona przez prasę krajową relacjonującą wizytę Mazowieckiego w Stalowej Woli, co wzbudziło protest „Solidarności” Huty, a także samego kombinatu.
W Hucie, w wielkiej świetlicy ciągarni, szczelnie wypełnionej przedstawicielami załogi Huty, Mazowiecki i jego ministrowie odpowiadali na szereg pytań dotyczących polityki, problemów mieszkaniowych, socjalnych, produkcyjnych, dotyczących prywatyzacji. Mazowiecki mówił: Widziałem na pewno ciężkie warunki, tam gdzie byliśmy. Widziałem też solidnie wyglądające produkty waszej pracy i wiem, że zdobywają one sobie rynki, zwłaszcza rynek amerykański. Jest to bardzo ważne, że są to produkty, które mogą być na rynkach zagranicznych konkurencyjne… To jest podstawowy problem dla Polski i gospodarki, abyśmy byli konkurencyjni. Mogę tutaj powiedzieć, chociażby na podstawie moich kontaktów zagranicznych, że Polska właśnie jest podmiotem nowego porządku europejskiego i jako taki jest szanowana. Za to, że przemiany u nas odbywają się konsekwentnie, ale ewolucyjnie, bez żadnych wstrząsów, bez żadnych specjalnych trudności. (…) Myślę, że tutaj mięliśmy taką sytuację, ze ministrowie i ja odpowiadaliśmy czasem twardą mową. Musicie państwo przyznać, że lepsza jest twarda mowa niż obiecanki, które potem się nie sprawdzają. Taką wyznajemy zasadę.
Przewodniczący hutniczej „Solidarności” Ryszard Szymański wręczył Mazowieckiemu statuetkę hutnika, a przewodniczący Rady Pracowniczej Tadeusz Ziarek toporek wyrabiany w narzędziowni, dołączając życzenie, aby dobrze służył premierowi w obcinaniu inflacji. Zgromadzeni na spotkaniu gremialnie odśpiewali premierowi „Sto lat”.
PO wizycie w Hucie w domu gościnnym „Hutnik” premier Mazowiecki rozmawiał w swoim pokoju w cztery oczy z biskupem Edwardem Frankowskim. Tymczasem goście oczekiwali w palmiarni, gdzie zaplanowano obiad. W „Hutniku” odbyła się konferencja prasowa, prowadził ją ówczesny przewodniczący Solidarności Huty Ryszard Szymański. W jej trakcie premier stwierdził, że dwie intencje są najważniejsze; nie stać z boku i nie zawieść. W tej chwili jest potrzebny szeroki i dynamiczny ruch inicjatywy i odpowiedzialności obywatelskiej. Przed odjazdem ze Stalowej Woli do Warszawy Mazowiecki jeszcze raz znalazł się przed kościołem Matki Bożej Królowej Polski. Złożył kwiaty pod tablicą poświęconą księdzu Jerzemu Popiełuszce. Tu pożegnał się z biskupem Frankowskim i mieszkańcami Stalowej Woli. Potem kawalkada z premierem udała się do Zbydniowa na spotkanie w kościele z rolnikami.
One Comment
Harpo
Proszę łaskawie poprawić fragment tekstu „Był pierwszy komunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki” na niekomunistyczny. Pozdrawiam.