No i stało się. 365 dni minęło, jak z bata strzelił. Czy pamiętacie drodzy Czytelnicy swoje postanowienia sprzed roku? A zresztą, po co sobie psuć nastrój przed sylwestrową balangą. Żeś nie rzucił(a) palenia? No to co. Palaczy jest już tak mało, że z cygaretem w ustach będziesz coraz większym oryginałem. Że nie zrzuciłaś kilogramów? I co z tego. Przynajmniej sukienka z zeszłego sylwestra na tym sylwku nie będzie wisieć na tobie jak worek. A że obiecałeś sobie ograniczyć picie i ci nie wyszło? Nie przejmuj się. Przed tobą lata ograniczeń, w których albo zapomnisz się napić, albo w drodze do ust połowę rozlejesz.
Mam swoje lata i noworocznymi obiecankami się nie przejmuję. Mocni w woli o postanowieniach sprzed 31 grudnia zapominają najpóźniej w połowie lutego. Cwańsi tłumaczą sobie ten fakt wypitym alkoholem, a wiadomo, że po pijanemu się nie liczy. Inni, że mają polityczne zacięcie, a polityka usprawiedliwia niedotrzymywanie wszystkich deklaracji. Ale jak znacie kogoś, kto wytrwał w postanowieniu, obowiązkowo poklepcie po plecach. Toż to Batman prawie. Tylko, co takiemu Batmanowi z życia, jak nie pije i nie pali? Skończmy więc z szampańskimi postanowieniami, ale z życzeń noworocznych nie rezygnujmy. Najpierw ja pożyczę:
Prezydentowi Nadbereżnemu, by wreszcie znalazł jakiegoś większego inwestora i przestali się go przez to w Internecie czepiać.
Prezydentowi Kiełbowi, by znalazł sobie zastępcę i skąpstwa nie tłumaczył wszechumiejętnością.
Burmistrzowi Ozimkowi, by nie łamał samochodowych osi w zapadliskach na ul. Sandomierskiej.
Posłowi Weberowi, by jak jego kolega Poręba, co to znalazł bogatego sponsora dla Stali Mielec, on wygrzebał przynajmniej takiego samego dla Stali Stalowa Wola.
Mieszkańcom regionu w widłach Wisły i Sanu, by za tańszym piwem nie musieli wyjeżdżać na Wyspy.
Zakochanym, by nie wstydzili się siadać na ławeczce ufundowanej przez prezydenta Nadbereżnego, bo ta w końcu zardzewieje, a miłość rdzewieć nie powinna.
Złotej rybce, by z falą powodziową nie trafiła do Oczka nad Sanem, gdyż zdechnie w pasie drogowym przyszłej obwodnicy.
Politykom, by im się spełniło to, co nam obiecywali, a nas zostawili w spokoju.
Czytelnikom „Sztafety”, by nie robili noworocznych postanowień, a rok 2017 brali jak byka za rogi. Kochani cieszmy się z każdego jego dnia, nawet gdy szef nas opieprzy, albo teściowa na weekend przyjedzie. Radujmy się pogodą i atmosferyczną niepogodą, bo to zawsze jak nie miły spacerek, to jeszcze milsze piwko w barze. Do Siego Roku!
Eugeniusz Przechera