Zanim Mariano poznał swoją przyszłą żonę, o Polsce nie wiedział nic, tym bardziej nie mógł przypuszczać , że za kilka lat przeniesie się do tego kraju, gdzie będzie gotować dla… swoich rodaków. Tak się zaczęła historia polsko-hiszpańskiego małżeństwa z kuchnią w tle…
Hiszpanie w Stalowej
Mieszkańcy Stalowej Woli przyzwyczaili się już do ludzi chodzących po naszym mieście w odblaskowych kamizelkach z napisem Abener. Owi ludzie to Hiszpanie, którzy od kilku lat pracują przy budowie bloku gazowo-parowego na terenie stalowowolskiej elektrowni. Podczas weekendu najwięcej Hiszpanów można z pewnością spotkać w lokalu NNN, gdzie hiszpański niedługo stanie się językiem powszechnym obok polskiego.
Większość zatrudnionych to mężczyźni. Nie wszyscy przyjechali tu z całą rodziną. Tęsknotę za ojczyzną pozwala zaspokoić, przynajmniej kulinarnie, Bar De Tapas znajdujący się niedaleko elektrowni.
Siła miłości
Mariano, który jest właścicielem baru, a zarazem jego założycielem, doskonale rozumie tę tęsknotę. Sam od 11 lat jest żonaty z Polką. Poznali się kilkanaście lat temu w Madrycie, gdzie oboje pracowali, Mariano urzeczony naszą rodaczką ożenił się z nią i od ponad dwóch lat mieszkają w Polsce. – Tu jest dużo spokojniej niż w Madrycie, mniej stresu. Mamy więcej czasu dla siebie – mówi po polsku Mariano. Właściwie podoba mu się wszystko (a najbardziej kobiety) poza klimatem który, jak sam mówi, jest okropny, zwłaszcza teraz – wietrznie i deszczowo, dlatego na święta stara się zawsze odwiedzać rodzinę w ciepłej Hiszpanii.
Pierwsze lata po ślubie Mariano z żoną spędzał w Madrycie, ale po 9 latach zmęczeni stresującym życiem w stolicy postanowili przenieść się na prowincję – polską prowincję. Póki nie poznał żony właściwie nic nie wiedział o Polsce, zresztą jak wielu jego rodaków. Pod wpływem miłości zdecydował się na odważny krok i teraz razem z żoną mieszkają w Przyszowie koło Bojanowa. Mariano zawsze podkreśla z dumą: – W Przyszowie, nie w Rzeszowie – choć większość jego rodaków miałaby pewnie problem z rozróżnieniem fonetycznym tych dwóch nazw.
Druga miłość – kuchnia
W Hiszpanii Mariano pracował jako kierowca, ale wkrótce po przyjeździe do Polski dała o sobie znać jego kolejna miłość – kuchnia. Los mu sprzyjał, bowiem w tym samym czasie gdy Mariano przeniósł się do Stalowej Woli hiszpańska firma Abener ruszyła tu z budową bloku parowo-gazowego, która z dalekiego Półwyspu Iberyjskiego przyciągnęła wielu ludzi do tej ogromnej inwestycji. W tej chwili jest ich tu od 160 do 200, z czego duża część w porze lunchu odwiedza codziennie Bar De Tapas. Historia lubi się powtarzać, bowiem pierwszą elektrownię w Stalowej Woli też budowali obcokrajowcy - wówczas byli to Francuzi. Wtedy padł pomysł – otwieramy bar.
Początkowo Mariano pracował z jedną osobą, wkrótce załoga zmieniła się i powiększyła, lecz cały czas serwuje tradycyjne posiłki hiszpańskie: crocetas, tortilla de patatas, cocido nadrileno czy lentajas, do tego hiszpańskie trunki: piwo San Miguel i oczywiście hiszpańskie wina. Pomysł chwycił, co widać szczególnie w porze lunchu, gdy podwórko roi się od samochodów, z których wysiadają ludzie w charakterystycznych odblaskowych kamizelkach.
– Mój bar jest przeznaczony dla wszystkich, choć gros klientów stanowią Hiszpanie zatrudnieni przy budowie elektrociepłowni. Dzięki mnie mogą szybko zjeść coś na ciepło nie oddalając się zbytnio od placu budowy – mówi Mariano. Bar znajduje się przy ulicy Energetyków na granicy Stalowej Woli i Niska. Wcześniej mieściła się tu smażalnia ryb o, szczerze mówiąc, wątpliwej reputacji. Dziś budynek nie przypomina obskurnego lokalu i przeistoczył się w przytulną leśną chatkę. Oczywiście nie obyło się bez remontu i teraz jest to całkiem przyjemne miejsce, o klimat poza muzyką dba tu też wydajny piec, dzięki czemu Hiszpanie mogą czuć się całkowicie jak u siebie. Na pytanie o to, jak Hiszpanie odnoszą się do polskich posiłków, Mariano od razu się uśmiecha: – Polsce jest bardzo smacznie choć dla nas są to często ciężkie posiłki, sam najbardziej lubię pierogi.
Hiszpanie generalnie lubią polskie dania, nie gardzą kuchnią włoską, ale głównie w weekend, kiedy mają więcej czasu, by w gronie przyjaciół spokojnie zjeść coś smacznego. W tygodniu odwiedzają Bar De Tapas gdzie mogą liczyć na smaczny i znany im posiłek.
Autor tekstu: Jan Garbacz
One Comment
Kacper
Witam. Chciałem sie dowiedzieć jak nazywa się właściciel tego lokalu ???? Pozdrawiam