Budowniczy polskiej powojennej motoryzacji – tak nazwano Tadeusza Wrzaszczyka. Miał trzydzieści osiem lat, gdy po upadku Gomułki, w nowym rządzie utworzonym przez Piotra Jaroszewicza został ministrem przemysłu maszynowego. Miał opinie rzutkiego i pomysłowego menedżera przemysłu.
Jego pomysłem było utworzenie silnym ugrupowań przemysłowych w przemyśle maszynowym. Za jego ministrowania resort przemysłu maszynowego był bardzo mocny i liczył się polskiej gospodarce, ba, nawet w polityce.
Wizyta ministra
17 sierpnia 1972 roku był bardzo gorącym dniem, ponad trzydzieści stopniu powyżej sera, dużo słońca. Tego dnia do Stalowej Woli przybył minister przemysłu maszynowego Tadeusz Wrzaszczyk. Otoczony świtą zwiedzał Hutę, najważniejsze wydziały produkcyjne, a potem przy największej wówczas hali zakładu mechanicznego odbył się pokaz maszyn wytwarzanych w stalowowolskiej Hucie. Po lustracji zakładu, po południu, spotkał się z tzw. aktywem społecznym i kierownictwem Huty oraz kilku zakładów z ówczesnego Zjednoczenia Przemysłu Maszyn Budowlanych. Huta w tej branży już się liczyła, miała już umowy kooperacyjne i licencyjne z zachodnimi firmami; angielskimi Jones i Coles oraz z zachodnioniemiecką Stetter. Trwały już rozmowy z dwiema amerykańskimi firmami Clark i Harvester na temat licencji i kooperacji, a także współpracy. Co by nie mówić Edward Gierek zafascynowany zachodem otworzył drzwi na kraje Europy zachodniej i Ameryki, zwłaszcza dla przemysłu.
Po lustracji Huty odbyło się spotkanie w sali konferencyjnej dyrekcji naczelnej. Byli przedstawiciele ministerstwa, dyrektorzy Huty oraz tzw. aktyw społeczny i co ważniejsi funkcjonariusze PZPR. Było gorąco, Wrzaszczyk zdjął marynarkę, rozluźnił krawat. Za jego przykładem poszła większość zgromadzonych. Do zebranych przemówił minister Wrzaszczyk: W dniu dzisiejszym w naszym spotkaniu biorą również udział przedstawiciele dwóch innych zakładów, kierownictwo fabryki z Radomska oraz kierownictwo fabryki ze Suchedniowa. Jest to rezultat przyjęcia określonej koncepcji rozwoju „Stalowej Woli”, która staje się zakładem wielu przedsiębiorstw, staje się kombinatem z ukierunkowanym profilem produkcyjnym, który jest wam znany (…) Będzie produkować maszyny budowlane, zespoły budowlane, mosty, wózki widłowe. Chcemy, aby w waszym programie znalazły się w następnych latach ciężkie pojazdy samochodowe, powyżej 20 ton.
Wrzaszczyk zaznaczył wtedy, że Kombinat Huta Stalowa Wola będzie drugim pod względem wielkości ugrupowaniem przemysłowym w Polsce. Zapowiedział wtedy rekonstrukcję technologiczną i organizacyjną Huty. Tego samego dnia wręczył akty nominacyjne dyrektorom Kombinatu, w tym dyrektorom Suchedniowa i Radomska. Dyrektorem naczelnym Kombinatu został Zdzisław Malicki. Wtedy również nominowano dyrektorów resortowych w Hucie oraz Wilhelma Rutkowskiego na stanowisko dyrektora Fabryki Maszyn w Radomsku i Stefana Miernika na takież stanowisko w Fabryce Urządzeń Transportowych w Suchedniowie.
Trochę historii
Gdy Huta Stalowa Wola weszła do Zjednoczenia Przemysłu Maszyn Budowlanych w 1967 r. zapaliła się dla niej lampa nadziei na rozwój zakładu i przy tej okazji również miasta. Jak na owe czasy znakomity menedżer Bohdan Perkowski, dyrektor generalny Zjednoczenia, dał szansę Stalowej Woli, zdając sobie sprawę z potencjału technicznego Huty, która miała zakład mechaniczny i zakład hutniczy wytapiający i przetwarzający szlachetną stal. Pod koniec lat sześćdziesiątych pojawiła się koncepcja dużych ugrupowań przemysłowych tzw. kombinatów. Zjednoczenie Przemysłu Maszyn Budowlanych w Warszawie, któremu podlegała Huta, opracowało koncepcję zorganizowania podległych zakładów w kombinaty. Hucie sugerowano, aby powstał kombinat, który grupowałby Odlewnię Żeliwa w Końskich, „Fadromę” Wrocław, Fabrykę Maszyn w Radomsku, Fabrykę Urządzeń Transportowych w Suchedniowie, Fabrykę Urządzeń Budowlanych w Łodzi, no i Hutę Stalowa Wola. Zakładem macierzystym i wiodącym dla kombinatu miała być Stalowa Wola. W lecie 1970 roku w Hucie opracowano założenia nowej organizacji i przedstawiono je w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego. Projekt Huty przyjęto z pewnymi poprawkami, ale nie wszystkie zakłady przewidziane do połączenia ze Stalową Wolą paliły się do fuzji. Nowe rozwiązanie najbardziej nie pasowało wrocławskiej „Fadromie”. Wkrótce jednak sprawa kombinatu ucichła, odżyła dopiero w 1972 roku, gdy rozpoczęły się rozmowy w sprawie współpracy z International Harvester Co. i Clark Equipment Co. Chodziło również o zakup licencji na produkcję ciągników gąsienicowych i mostów napędowych. W tym czasie FM Radomsko zaczęła specjalizować się w produkcji mostów napędowych i dostarczała je do Stalowej Woli w ramach kooperacji przy produkcji maszyn budowlanych. Radomsko było zbyt słabą firmą, aby mogła stać się partnerem w rozmowach z Clarkiem. Stroną mogła być Huta Stalowa Wola, którą już łączyły stosunki licencyjne i wytwórcze z trzema zachodnimi firmami Stetter, Jonesem i Colesem. I Huta Stalowa Wola związała się zarówno z Clarkiem, jak i Harvesterem. Umowa druga z International Harvester Co. miała znacznie większy ciężar gatunkowy, która w dużym stopniu, jak się potem okazało, decydowała o obliczu Huty w następnych dziesięcioleciach. Jej wartość dystansowała wszystkie pozostałe, łącznie z uważaną za największą umową licencyjną na produkcję samochodów z włoskim Fiatem. Została ona podpisana z myślą uruchomienia w Polsce, a ściślej w Stalowej Woli produkcji ciężkich ciągników gąsienicowych, stałego jej rozszerzania oraz stworzenia podstaw do kooperacji między obu partnerami. Głównym odbiorcą ciągników miał być Związek Radziecki. Po podpisaniu ostatniej umowy z Harvesterem 8 września 1972 roku był już tylko krok do kombinatu.
Jest kombinat
Pozycja Huty Stalowa Wola jako zakładu macierzystego i stolicy kombinatu była nie do podważenia. Huta zatrudniała wówczas osiemnaście tysięcy ludzi, miała swoje zakłady zamiejscowe w Leżajsku, Janowie Lubelskim i Zaklikowie, na otwarcie czekał następny, nowo wybudowany zakład w Strzyżowie. Do Radomska i Suchedniowa z Huty wysyłano kilkudziesięcioosobowe delegacje techników i organizatorów produkcji, aby zapoznały się z zakładami, z którymi przyjdzie wkrótce współpracować na dużą skalę. Już wtedy wiadomo było, ze Huta będzie musiała inwestować w budowę nowych hal zarówno w Suchedniowie, jak i Radomsku. Obie te fabryki wówczas odstawały poziomem technicznym i organizacyjnym od Huty, dysponowały starymi halami, w których miejsce musiały powstać nowe i lepiej wyposażone.
29 września 1972 roku odbyło się pierwsze uroczyste posiedzenie kolegium Kombinatu Przemysłowego Huta Stalowa Wola. Tu uwaga, wcześniej zastanawiano się nad nazwą kombinatu, była propozycja Państwowy Kombinat Przemysłowy Huta Stalowa Wola, ale ta nie przeszła, ponieważ skrót kojarzył się z Polskimi Kolejami Państwowymi. Stanęło więc na nazwie Kombinat Przemysłowy. Rozpoczynając obrady, dyrektor Zdzisław Malicki stwierdził, że ta integracja przemysłowa została powołana, by zakłady połączone dawały większa produkcję i p0odniosłzy znacznie wydajność. Prognozował, że w 1975 roku produkcja Kombinatu będzie prawie dwa razy większa niż w 1970, a eksport trzy i pół raza większy. Najpierw omówiono statut nowo powstałej firmy, a potem podpisano protokoły o przejęciu Suchedniowa i Radomska oraz zatwierdzono statut Kombinatu. Stalową Wolę w tych pracach reprezentowali: dyr. techniczny Tadeusz Skrzat, dyr. ekonomiczny Stanisław Majewski i główny księgowy Józef Przybylski. 1 października 1972 roku Kombinat Przemysłowy Huta Stalowa Wola stał się faktem. W jego składzie znalazły się: Huta Stalowa Wola (jako zakład macierzysty i wiodący), Fabryka Maszyn w Radomsku, Fabryka Urządzeń Transportowych w Suchedniowie, zakłady satelitarne HSW w Leżajsku, Zaklikowie, Strzyżowie i Janowie Lubelskim, Pracownia Projektowo-Technologiczna HSW, Zakład Doświadczalny przy HSW.
W czasie posiedzenia kolegium dyr. Z. Malicki wręczył nominacje kierowników, dyrektorów i głównych księgowych zakładów i jednostek organizacyjnych. Dyrektor techniczny ZPMB Sylwester Tyndzik nominował wtedy na stanowisko dyrektora eksportu Kombinatu Jana Ziołę, dyrektora administracyjno-socjalnego Edwina Gielarka i dyrektora naczelnego suchedniowskiej FUT Eugeniusza Rybaka ze Stalowej Woli, który zastąpił poprzedniego Stefana Miernika, mieszkańca Suchedniowa. Na koniec 1972 roku KP HSW zatrudniał 20,3 tys. pracowników, w tym 18,3 tys. w samej Hucie.
Dlaczego kombinat?
Powołanie Kombinatu miało na celu podołanie zwiększonym zadaniom produkcyjnym i przyspieszenie uruchamiania wytwórczości nowych wyrobów, głównie licencyjnych. Był to ogólny kierunek gospodarki Polski: ściganie Zachodu pod względem rozwoju technologii i techniki. Bez wątpienia katalizatorem w tym procesie dla „Stalowej Woli” stało się podpisanie szeregu umów i współpracy z firmami zachodnimi specjalizującymi się w produkcji maszyn budowlanych i drogowych. W nowej sytuacji w Stalowej Woli główny nacisk położono na rozwój produkcji mechanicznej. W Hucie zawsze więcej zatrudniał zakład hutniczy, ale z chwilą powołania kombinatu już w 1972 roku nieco więcej ludzi pracowało w mechanicznym. Potem ta dysproporcja się zwiększała. I zdecydowana większość pieniędzy na inwestycje kierowana była na część mechaniczną Huty.
Taka polityka inwestycyjna pokrywała się z założeniami rozwoju branży maszyn budowanych w Stalowej Woli, jakie zaprezentował Tadeusz Wrzaszczyk na pamiętnym sierpniowym spotkaniu w 1972 roku: Ta pięciolatka (1971-75) dla Waszego zakładu będzie przygotowaniem technicznym rekonstrukcji produktów, jak również rozwoju przede wszystkim produkcji mechanicznej. Nie oznacza to jednak, że części hutniczo-metalurgicznej nie będziemy rozwijać. Uważamy, że w aktualnej sytuacji najważniejszą sprawą strategiczną dla „Stalowej Woli” jest wyprofilowanie tego zakładu na budowę maszyn ciężkich, samobieżnych i z tego względu rozwój bazy metalurgicznej nastąpi za kilka lat. Chcemy zacząć w drugiej pięciolatce i dopiero w następnej dokonać zasadniczego rozwoju bazy metalurgicznej. Jest to celowe. Odwrotny proces pozbawiłby was tej szansy, którą niesie program uszlachetnionej produkcji (…) Rozwój mechanicznej produkcji w najbliższych latach stworzy warunki do intensyfikacji części hutniczej w następnych latach. Część hutnicza związana z mechaniczną ma szanse rozwoju szczególnie w zakresie stali jakościowych i narzędziowych. Takie są założenia ogólne programu.
Powstanie Kombinatu spowodowało znaczące inwestycje w samej Hucie. W latach 70. ub. wieku zbudowano m.in. zakład skrzyń przekładniowych, zakład produkcji wojskowej, rozbudowano zakłady satelitarne, rozbudowano halę montażową M-16, zbudowano ośrodek badawczo-rozwojowy, warsztaty szkolne itd. Wiele obiektów rozbudowano, wyposażono w nowoczesne na owe czasy urządzenia. Ale to nie wszystko. Dyrektor Malicki wiązał przyszłość z maszynami budowlanymi, jednak wciąż uważał, że eliminacja produkcji wojskowej, jaka odbywała się w Hucie zwłaszcza w pierwszych latach 70. może spowodować zastój w technologii i obniżenie produkcyjnej dyscypliny. Podjął usilne starania o umieszczenie w Hucie produkcji wojskowej. Dopiął swego. Ministerstwo Obrony narodowej postanowiło umieścić w Stalowej Woli produkcję transporterów opancerzonych MTLB. Były to wozy gąsienicowe konstrukcji radzieckiej i do Związku radzieckiego miały być sprzedawane. Ten krok Malickiego był podtrzymaniem tradycji produkcji wojskowej w Stalowej Woli.
Rozwijała się Huta, rosło miasto, w którym uczestniczyła Huta, przekazując pieniądze na budownictwo mieszkaniowe i komunalną infrastrukturę m.in. na budowę mostu, rozbudowę ciepłowni dla miasta. Kombinat stał się kołem napędowym dla Stalowej Woli, a także wpływał na rozwój miast, w którym funkcjonowały jego zakłady.
Rysa na wizerunku
Na początku lat 70. załoga nie mogła narzekać; zarobki były jak na polskie warunki dobre, jeśli nie bardzo dobre, mieszkania stosunkowo łatwo dostępne, zaopatrzenie w sklepach zadowalające, wielu pracowników w ramach szkoleń wyjeżdżało na Zachód. Huta dużo eksportowała, w tym do tzw. strefy dolarowej. Dawała trzecia część eksportu pochodzącego z ówczesnych czterech województw tarnobrzeskiego, rzeszowskiego, krośnieńskiego i przemyskiego. Wypuszczała setki ciągników gąsienicowych, setki betonomieszarek samochodowych, dziesiątki dźwigów, znacznie ponad tysiąc ładowarek kołowych, kilkanaście tysięcy skrzyń przekładniowych, tysiące wałów Cardana, tysiące wózków elektrycznych, setki wozów bojowych, znaczące wielkości wyrobów hutniczych ze stali wysokiej jakości.
Mimo dobrych wyników w Hucie, za pieniądze zarobione pod koniec lat 70. nie można było już kupić tego co parę lat wcześniej. Sklepy pustoszały, ceny, zwłaszcza na żywność, rosły. Gospodarka zmierzała do krachu. W 1976 roku niezadowolenie sytuacją życiową strajkiem wyraziła załoga wydziału remontowego Huty, potem w lipcu 1980 r. strajkowali pracownicy zakładu mechanicznego i hutniczego. W Hucie powstała bardzo silna „Solidarność”, jej członkowie mieli prawo do protestu przeciw władzy. Na wizerunku Kombinatu pojawiła się wtedy rysa. Stan wojenny; twórcy stalowowolskiego kombinatu znaleźli się na bocznym torze. Decydent utworzenia kombinatu w Stalowej Woli Tadeusz Wrzaszczyk został wraz z 35 członkami władz epoki gierkowskiej internowany w grudniu 1981 r., Zdzisław Malicki, mimo że rozwinął zakład i produkcję, został uznany przez władze partyjno-wojskowe za zbyt łagodnego dla „Solidarności” w tym największym zakładzie Polski południowo-wschodniej i w końcu 1982 roku przestał być dyrektorem Huty.