Polską – jak długa i szeroka – oraz mną osobiście wstrząsnęła informacja z Ostródy bodajże. Otóż prokuratura wszczęła procedurę odszkodowawczą wobec urzędnika tamtejszego starostwa. Co ciekawe, wniosek o ściganie urzędnika złożył jego przełożony, czyli starosta. Urzędas ma wpłacić do kasy starostwa 45 tys. zł, bo wydał niezgodne z prawem i stanem faktycznym pozwolenie na budowę. Przełom czy jaskółka, która wiosny nie czyni?
Urzędnicy państwowi i samorządowi mogą ponosić konsekwencje za błędne decyzje na podstawie wprowadzonej równo pięć lat temu Ustawy o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych. Miała ona być batem na urzędniczą niekompetencję i tumiwisizm. Miała, ale od razu prawnicy orzekli, że ta ustawa to bubel pełen martwych przepisów. I chyba mieli rację, skoro przez pięć lat ani jeden urzędnik nie poczuł jej rygorów w portfelu. Wyjątek z Ostródy tylko to potwierdza. Podobnie jest z zasadą „in dubio pro tributario”, którą rzutem na taśmę prezydent Komorowski wprowadził do Ordynacji podatkowej. Zasada ta obowiązuje od początku bieżącego roku i rozstrzyga wszelkie wątpliwości podatkowe na korzyść podatnika. I co? Sprawdzono większość urzędów skarbowych i przez dwa pierwsze miesiące obowiązywania zmienionej ordynacji kontrolerzy nie natknęli się na ani jeden przypadek korzystnego załatwienia podatnika w sytuacjach wątpliwych. Skarbówka była, jest i będzie górą. I nie zaszkodzą jej żadne populistyczne akcje prezydentów.
Jeden i drugi ustawowy zapis nabija za to kabzę firmom ubezpieczeniowym. Wzorem szpitali, które ubezpieczają się od odpowiedzialności i do stołów operacyjnych dopuszczają łapiduchów, lawinowo ubezpieczają się od tego samego wszystkie urzędy i urzędnicy. Sama tylko „Hestia” przyznała, że ubezpiecza już ponad 5 tys. urzędników. Jej i innych ubezpieczalni prawnicy procesują się potem z petentami urzędów, którzy zostali skrzywdzeni. Petent w takiej sądowej potyczce z góry skazany jest na porażkę. Sprawę prawnikom ułatwia możliwość szerokiej interpretacji ustaw. I interpretują przepisy niczym wiersze w podstawówce. Jakoś dziwnie, że zawsze na niekorzyść obywatela.
Eugeniusz Przechera
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU SZTAFETA NR 13/2016