Wisła Sandomierz przerwała zwycięski marsz drużynie Stali Stalowa Wola. Jedenastka z Królewskiego Miasta pokonała w derbach regionu „Stalówkę” na jej stadionie i umocniła się na pozycji wicelidera.
Stal po raz kolejny zawiodła. Przede wszystkim w grze na połowie rywala. Gdyby sam tylko Fidziukiewicz i tylko w pierwszej połowie wykorzystał wszystkie okazje strzeleckie, jakie miał, objąłby przodownictwie w klasyfikacji strzelców III ligi. Napastnik Stali dwukrotnie przegrał pojedynek „sam na sam” z bramkarzem Wisły, Adamem Politem, dla którego był to dopiero piąty mecz w III lidze. Jesienią ubiegłego sezonu występował w lidze okręgowej, w Sokole Sokolniki.
Nie popisał się także „Fidziu” po centrze Piotra Mrozińskiego, a później po dośrodkowaniu Bartosza Wiktoruka. W obydwu przypadkach mógł głową skierować piłkę do bramki, gdzie chciał, bo nie był atakowany przez żadnego z rywali, ale i za pierwszym, i za drugim razem, „główkował” wysoko nad poprzeczką.
Dużo bliżej uszczęśliwienia kibiców był Wiktoruk, ale i tym razem bardzo dobrze interweniował Polit. Rozgrywający dopiero drugi mecz w barwach Stali pomocnik – notabene jeden z lepszych zawodników naszej jedenastki w tym spotkaniu – uderzył z około 30 metrów. Piłka skozłowała przed bramkarzem Wisły, ale zdołał końcami palców wybić ją na rzut rożny.
W 25. minucie goście zdobyli bramkę, jak się później okazało, jedyna w tym meczu i dającą Wiśle ósme ligowe zwycięstwo. Na połowie Stali piłkę przejął Kamil Bełczowski i widząc cofającego się, zamiast próbującego do niego doskoczyć, Szymona Jopka i uderzył z około 22-23 metrów. Strzał nie był zbyt mocny, jednak piłka skozłowała metr przed bramką i przeleciała nad rękami interweniującego Macieja Siudaka.
Po przerwie Stal nadal miała więcej z gry, ale im bliżej było końca, tym coraz więcej było chaosu w poczynaniach całej drużyny. Stalowcy zapomnieli, że pospiech jest złym doradca i w znacznym stopniu ułatwili zadanie wiślakom w destrukcji.
W ostatnich minutach Stal zamknęła zespół z Sandomierza na jego połowie i kilka razy zakotłowało pod bramką Polita, jednak podobnie jak wcześniej, także w tym fragmencie gry, brakowało naszym piłkarzom precyzji. I zimnej krwi. Bo, gdyby zachowali ją w końcówce spotkania, Mroziński albo Khorolskyi, to nie zakończyłoby się ono wygraną gości.
Brawa dla zwycięskiej Wisły i triumfującego na stadionie w Stalowej Woli byłego trenera „Stalówki”, Rafała Wójcika i brawa dla… kibiców Stali, którzy w odróżnieniu od swojej drużyny, nie zawodzą i profesjonalnie wykonują swoją robotę.
Po raz pierwszy w tym sezonie, otwarty został sektor dla zorganizowanej grupy kibiców gości. Zasiadło na nim około 150 kibiców Wisły.
STAL – WISŁA SANDOMIERZ 0:1 (0:1)
0-1 Bełczowski (25)
STAL: Siudak – Waszkiewicz, Witasik, Jarosz – Szifer, Jopek, Wiktoruk, Khorolskyi, Zmorzyński (65 Sobotka) – Mroziński, Fidziukiewicz.
WISŁA: Polit – Kołoczek (72 Klockowski), Kajpust, Wojcinowicz, Chorab (64 Kuśmierczyk) – Piątkowski (64 Matuszewski), Tyl, Kmiotek, Siedlecki (86 Stasiak), Bełczowski (72 Sudy) – Zawiślak.
Sędziował Jakub Pieron (Kielce). Żółte kartki: Wiktoruk, Jarosz. Widzów 600.