Miałem ostatnio nieprzyjemność w stolicy województwa. Na jej głównym deptaku podeszła do mnie osoba płci ponętnej oraz wieku niestraconym i podsunęła coś do podpisania. Był to protest przeciwko rozbijaniu w Rzeszowie namiotów cyrków, w których występują zwierzęta. Odmówiłem, tłumacząc się, że do cyrku nie chodzę. Usłyszałem wtedy, kto ja jestem. Przez chwilę zastanawiałem się, co młodej damie odpowiedzieć, ale machnąłem ręką. Szkoda zwijać zwoje na wymyślanie zgrabnej riposty, bo to i tak do niej nie dotrze.
Przez kraj przelewa się fala animalskich protestów przeciw cyrkom ze zwierzętami. Mam swoje zdanie o tej formacji kontestatorów. Wiem też, że cyrk to przynajmniej klaun, akrobata i tygrys. Gdy któregoś z tych ogniw zabraknie, to już nie będzie cyrk. Podobno zwierzęta w cyrku są męczone. Jak akrobata złamie sobie kark, to cacy. Gdy cyrkowy lew dostanie pół barana, ale do klatki, to be. Bo lew powinien sobie sam tego barana zabić. A może mu się nie chce i woli, żeby truchło treser u rzeźnika kupił? Jakiego argumentu bym tu nie użył i tak wiem, że animalsi go nie przyjmą. Zdziwienie moje jednak budzi, że argumenty animalsów przyjmują kolejne samorządy i zakazują przjazdu cyrków do ich miast i wsi. Nic głupszego i mam nadzieję, że choćby radni Stalowej Woli zdrowy rozsądek zachowają.
Gdyby jednak tak się stało – odpukać – to powinni też zakazać trzymania w granicach miasta policyjnych psów. Też są tresowane i siedzą w klatkach. Policyjnym koniom pod kopyta policyjni treserzy, lub jak kto woli trenerzy, petardy rzucają. Czy to ludzkie? W większości wsi psy to są żywe dzwonki. Spędza taki życie na łańcuchu i szczeka, gdy ktoś do furtki się dobiera. W jego obronie miłośnicy zwierzęcej wolności nie protestują.
Ukazał się ostatnio raport o traktowaniu zwierząt w Polsce. Nie polecam ze względu na drastyczność opisów. Natknąłem się w nim na opisane przypadki chociażby gwałtów na zwierzętach i ich publicznych, czyli ogólnosąsiedzkich egzekucjach.
Niedawno w Nisku gość psa zastrzelił na podwórku i zrobił to na zlecenie właścicielki czworonoga. Jakoś nie zauważyłem animalsa przywiązanego łańcuchem do płotu jej posesji. Bo co? Bo tu jest konkretny adres i strach się narazić. Cyrk to jest pojęcie ogólniejsze i niczym się nie ryzykuje podpisując coś. Choćby coś tak głupiego, jak protest przeciwko badaniom cyrkowych zwierząt. Poszło o to, że weterynarz lwa w warszawskim cyrku badał tylko (!) kwadrans i po tak krótkim (!) badaniu wydał zaświadczenie, że jest król zwierząt jest zdrowy jak byk albo ryba. A ile miał go badać? A czy mnie kiedykolwiek lekarz badał dłużej niż minutę?
Może nie na złość tej pannie, co to mnie nad Wisłokiem rozeźliła, ale chyba pójdę do cyrku. A co, raz na kilkadziesiąt lat mogę. Jak ten tata, którego synek namawiał na kupno biletu do cyrkowego namiotu. Tata wił się jak piskorz, broniąc się przed dwugodzinną nudą. Syn jednak użył argumentu nie do zbicia. – A wiesz tata, że w tym cyrku goła pani na tygrysie jeździ – zanęcił bachor. Tata po zastanowieniu odpowiedział: – A wiesz synu, że dawno tygrysa nie widziałem…
Nie dajmy się zwariować.
Eugeniusz Przechera
9 Comments
Jowita
Rewelacyjny artykuł, zgadzam sie z Panem w 100%. Tyle mówi sie o złym traktowaniu koni, psów niech tym sie zajmują. Trafna uwaga z tym, że cyrki to pojęcie ogólne i można gadać i pisać co sie komu podoba.
Aneczka
Panie Eugeniuszu, niesamowicie fajnie się czytało 🙂 Dziękuję za ten wpis. I popieram 🙂 Łatwiej obsmarowywać cyrki niż pójść ze swoją cywilną odwagą do sąsiada, który psa nie raz tłukł. Smutna prawda… Świetny artykuł!
Laura
Panie Eugeniuszu – sama prawda!
Nie dajmy się zwariować. Ostatnio na stronie jednego z cyrków napisałam, że bardzo nam się podobało u nich z dziećmi i dostałam kilka wiadomości o tym, jaką to bestią jestem, bo dzieci do cyrku zabrałam. Doskonale rozumiem Pana rozeźlenie, bo, nie powiem, i mnie z równowagi wyprowadziły opinie ludzi, którzy nic o nas nie wiedzą ale głośno będą atakować.
Nie ma się co oszukiwać – ataki na cyrki stały się jakąś nową modą, która, mam nadzieję, że niedługo ulegnie zdrowemu rozsądkowi i skupimy się na prawdziwych problemach. A że do konkretnych osób nie pójdą i o prawa zwierząt tam nie powalczą, nie ma się co dziwić – coś mi się wydaje, że nie o zwierzęta tu chodzi.
Lotka
Nie wyobrażam sobie złego traktowania zwierząt, wierze że ludzie się nimi zajmujący mają serce na właściwym miejscu i rozsadek. ja sam uwielbiam pokazy cyrkowe z udziałem zwierząt i chodzę na nie.
Nie dla cyrków ze zwierzętami
Pan jest dziennikarzem? Niewiarygodne… rzetelność dziennikarska na poziomie krawężnika. Proponuję bardziej zgłebić temat, poczytać czym są zwierzęta dzikie, udomowione, pójść do cyrku zobaczyć warunki w jakich żyją zwierzęta. Słonie np. mają od 2% do ok 50%minimalnej powierzchni terytorium określonej dla zoo. Dlaczego, skoro to ten sam gatunek zwierząt? Porównuje Pan pracę człowieka do niewoli zwierzęcia… człowiek wybrał sobie taki zawód z własnej woli… Animals protestują nie tylko przeciw cyrkom… brak Panu podstawowej wiedzy… I obiektywizmu.
K
Obrońco Zwierząt przeczytaj najpierw definicję felietonu bo tutaj nie masz racji… Tobie również można zarzucić brak wiedzy dziennikarskiej.
Guliverr
Mentalna głęboka wieś. …
EKO
Z autorem felietonu się nie zgadzam. Akrobata łamiący sobie kark robi to świadomie i na własne życzenie, a tygrys, wielbłąd czy inna gadzina po prostu nie ma wyjścia. Myślę, że w XXI wieku mamy taki dostęp do informacji, filmów i fotografii, że chyba tylko prostak zachwyci się widokiem wytresowanego zwierzęcia pod namiotem. Ale za to goła pani, to co innego …
Piotr
Świetny artykuł! Dobrze, że nie wszyscy dali się jeszcze zastraszyć tym całym obrońcom.