W tym roku stalowowolska parafia pw. św. Floriana będzie obchodzić swój jubileusz. W wielu publikacjach, nawet kościelnych, przypisuje się jej erygowanie na rok 1943. Jest to data mylna. Jak powstawała ta parafia, która jest matką stalowowolskich parafii? Początki jej budowania wiążą się z czasami przedwojennymi.
Przedwojenny czas
Przed wojną powstająca Stalowa Wola wraz z sąsiednim Pławem należały do parafii w Rozwadowie. Tam też odbywały się śluby, pogrzeby, tam uczęszczano na nabożeństwa, posyłano dzieci do spowiedzi i pierwszej komunii świętej. Część mieszkańców Stalowej Woli na mszę św. chodziła do ochronki sióstr służebniczek NMP w Pławie, a od września 1938 roku do kaplicy urządzonej przy szatni stalowowolskiego gimnazjum.
W maju 1938 r. powstał w Stalowej Woli Komitet Organizacyjny Budowy Kościoła, którego przewodniczącym został budowniczy Zakładów Południowych inż. Bronisław Chudzyński. Komitet miał na celu, przy wykorzystaniu materialnych świadczeń mieszkańców osiedla, postawić świątynię w powstającym ośrodku przemysłowym. W tym czasie w Stalowej Woli i w pobliskim Pławie nie było kościoła ani księdza.
W styczniu 1939 roku Kuria Biskupia w Przemyślu i Kuratorium Lwowskiego Okręgu Szkolnego wyznaczyły katechetę ks. Józefa Skoczyńskiego, który miał uczyć religii w szkole powszechnej i gimnazjum w Stalowej Woli. Przed wyjazdem do Stalowej Woli 25 stycznia 1939 r., ks. Skoczyński rozmawiał z biskupem ordynariuszem przemyskim Franciszkiem Bardą, który polecił mu sprawę budowy kościoła i utworzenie parafii. Ale ta kwestia wówczas znajdowała się wciąż w rękach proboszcza rozwadowskiego ks. Aleksandra Ziemiańskiego.
Ks. Skoczyński wkrótce otrzymał od kurii polecenie uczenia religii w gimnazjum mechanicznym i 3-letniej zakładowej szkole dokształcającej. W Przemyślu sądzono, że obecność księdza na terenie Zakładów stworzy warunki do częstych kontaktów z dyrekcją i wojskowymi przełożonymi z Warszawy, co może ułatwić uzyskanie pomocy w budowie kościoła dla przyfabrycznego osiedla. Okazało się jednak, że stosunki pierwszego księdza w Stalowej Woli z dyrekcją Zakładów nie układały się najlepiej. Nie traktowano go jako równego partnera, nawet Komitet Budowy Kościoła uciekał się do rad gwardiana rozwadowskiego klasztoru o. Antoniego Latawca oraz do proboszcza w Rozwadowie, ks. Aleksandra Ziemiańskiego. O stosunku władz zakładowych do młodego księdza świadczyło przydzielenie mu pokoju w hotelu pracowniczym zamiast mieszkania, jak to się działo w przypadku inżynierów, nauczycieli czy lekarzy. Ks. Skoczyński przydziału nie przyjął, uznając takie rozwiązanie za nieodpowiednie dla księdza i mieszkał w ochronce u sióstr służebniczek w pobliskim Pławie. Jako organizator parafii w Stalowej Woli ks. Skoczyński uczestniczył w posiedzeniach Komitetu Budowy Kościoła, na które go zapraszano, ale jak wspominał: z głosem moim nikt się nie liczył, bo jako katecheta luźno niby byłem związany ze sprawami duszpasterskim. Dopiero 24 lipca 1939 roku Kuria nadesłała pismo do Komitetu, powiadamiające o upoważnieniu ks. Skoczyńskiego do zajęcia się sprawą budowy kościoła w Stalowej Woli w porozumieniu z W. Ks. Proboszczem parafii. Ks. Skoczyński nie miał warunków do prowadzenia działalności duszpasterskiej. W kaplicy sióstr służebniczek NMP mógł zaledwie odprawiać mszę św. w dni powszednie, ponieważ niedziele i święta zarezerwowane były dla ojców kapucynów z pobliskiego Rozwadowa. Wtedy ks. Skoczyński odprawiał mszę w kaplicy gimnazjalnej, którą urządzono wcześniej, kilka miesięcy przed jego przyjazdem do Stalowej Woli, z inspiracji dyrektora liceum i gimnazjum Witolda Habdank-Kossowskiego. W urządzeniu kaplicy największy udział miały Zakłady Południowe, które wykonały prace adaptacyjne oraz ołtarz.
Po przybyciu do Stalowej Woli ks. Skoczyński podjął prace przy poszerzeniu wnętrza kaplicy gimnazjalnej. Dzięki przychylności dyrektora szkoły, kaplicę powiększono tak, że nabożeństw mogło wysłuchać kilkaset wiernych. Chcąc zorganizować duszpasterstwo na szerszą skalę, ks. Skoczyński wystąpił do Kurii Biskupiej o zgodę na odprawianie dwu mszy św. w niedziele i święta w budynku gimnazjum. Kuria zaaprobowała wniosek, ale próby wyjednania zgody na przechowywanie Najświętszego Sakramentu w kapliczce przy szatni gimnazjalnej nie powiodły się.
Rozwiązanie to było prowizoryczne i nie najlepsze. Komitet wystąpił do Ministerstwa Spraw Wojskowych o zgodę na postawienie kaplicy na osiedlu, nim zostanie zbudowany kościół. Starania trwały kilka miesięcy. Ministerstwo zaproponowało przeniesienie drewnianego kościoła z odległej o 40 kilometrów Sarzyny. Ks. Skoczyński nie zgodził się na to ze względu na stan kościoła, który już się rozlatywał. Ministerstwo w końcu zaaprobowało budowę drewnianej kaplicy, ale zgodę na to przesłało do KBK na kilka dni przed wybuchem wojny.
Przed wojną Komitetowi Budowy Kościoła udało się zgromadzić dużo materiału budowlanego: cegły, drewno, rusztowania, oraz ponad 32 tysiące złotych pochodzących ze składek. Materiały przechowywano na terenie Zakładów Południowych, gdzie zdaniem dyr. Bronisława Chudzyńskiego, przewodniczącego Komitetu Budowy Kościoła, były dobrze zabezpieczone przed kradzieżą. Pieniądze złożono w Komunalnej Kasie Oszczędności. Wojna przerwała działalność Komitetu Budowy Kościoła, w dodatku przepadły pieniądze zgromadzone na koncie w Komunalnej Kasie Oszczędności, wkrótce również niemieckie władze administracyjne Zakładów Południowych przejęły zgromadzone na terenie Zakładów materiały budowlane. Ostatnią mszę św. w kaplicy gimnazjalnej odprawił ks. Skoczyński rano 14 września 1939 r., na kilka godzin przed wejściem do Stalowej Woli niemieckich wojsk.
Czas okupacji niemieckiej
W 1941 roku Niemcy na dobre zaczęli tworzyć poligon wojskowy na terenach położonych na południe od Stalowej Woli. W rok później wysiedlono ludność z kilkunastu miejscowości, w tym ze wsi Stany. Dowiedziawszy się o tym ks. Skoczyński podjął starania u proboszcza Stanów, ks. Jakuba Przybyłowicza, w celu wyjednania zgody na tymczasowe przeniesienie tamtejszego kościoła do Stalowej Woli. Wedle propozycji kościół miał być przeniesiony z powrotem do Stanów po zakończeniu wojny. Niestety do ugody nie doszło, ks. Przybyłowicz liczył na zmianę sytuacji, mimo że w listopadzie 1941 r. objął probostwo w Zaleszanach leżących poza terenem planowanego poligonu. Tymczasem kościół w Stanach został definitywnie zamknięty 23 stycznia 1942 roku. Miał być rozebrany wraz z dzwonnicą. Drewno z rozbiórki kupił piekarz z okolic Nowej Dęby.
Ksiądz Skoczyński wraz z przedstawicielami Rady Załogowej funkcjonującej w stalowowolskich Zakładach, zwrócił się do ich dyrektora, czeskiego Niemca Kurta Scholze, aby ten wyjednał u władz poligonu zgodę na przeniesienie kościoła ze Stanów do Stalowej Woli. Scholzemu udało się sprawę załatwić zgodnie z życzeniem Rady Załogowej i księdza.
Delegacja pracowników Stalowej Woli na czele z ks. Skoczyńskim udała się do komendy poligonu w Górnie, aby ostatecznie przekonać Niemców do przeniesienia kościoła ze Stanów do Stalowej Woli. Potrzebę przenosin argumentowano tym, że kościół będzie przeciwdziałał rozszerzaniu się haseł komunistycznych wśród robotników. 15 czerwca 1943 roku niemiecki komendant poligonu wydał decyzję o przeniesieniu obiektów sakralnych ze Stanów do Stalowej Woli, nakazując jednocześnie ich wykup od wspomnianego piekarza. Z piekarzem sprawa poszła łatwo; zwrócono mu poniesione koszta i można było przystąpić do prac demontażowych. Pracujący przy rozbiórce otrzymali stosowne przepustki uprawniające ich do przebywania na terenie poligonu.
Komentując decyzję władz niemieckich zezwalających na zdemontowanie kościoła i ustawienie go w Stalowej Woli, ks. Skoczyński powiedział, że dużo w tej sprawie pomogło koniunkturalne nastawienie okupanta, wykorzystujące wszystko, co można przeciw bolszewizmowi i jego agitacji. Scholze natomiast widział w tym fakcie pozytywny czynnik w pracy samej fabryki i dlatego zapewne do przetransportowania elementów kościoła bezpłatnie użyczył samochodów fabrycznych, a także obiecał uzupełnić materiałami zakładowymi ubytki i uszkodzenia, jakie powstaną w czasie rozbiórki i transportu. Demontaż prowadził z ekipą robotników mistrz ciesielski Józef Kotwica, a nadzór techniczny sprawował inż. Jan Bitny-Szlachta.
Kościół parafialny ze Stanów pod wezwaniem św. Jana Gwalberta został wzniesiony w 1802 roku, obok stała dzwonnica, prawdopodobnie postawiona w tym samym czasie, chociaż niektórzy uważają, że pięć lat później. Kościół był drewniany, długości 18 m, szerokości 12 m, posiadał strop kasetonowy podtrzymywany przez słupy wewnętrzne, na zewnątrz podcienia. Nawa prostokątna, prezbiterium zamknięte trójbocznie, dachy dwuspadowe. Kościół w elementach przewieziono ostatecznie do Stalowej Woli w pierwszych dniach września 1943 roku. Wcześniej nieco, dzięki zabiegom delegatów robotniczych, większość pracowników Zakładów zobligowała się do płacenia comiesięcznych składek w wysokości 0,5 proc. płacy.
9 września 1943 roku ukazała się odezwa, zresztą powielona w Zakładach, adresowana do mieszkańców Stalowej Woli, aby ci zgłaszali się ochotniczo do prac przy stawianiu kościoła.
W dniu 6 września rozpoczęliśmy pracę nad budową kościoła w Stalowej Woli u wylotu ul. E-P (obok niewykończonego budynku PKO). Kościół nasz musimy zbudować własnymi siłami. W tym celu zwracamy się z apelem do mieszkańców Stalowej Woli o ochotnicze zgłaszanie się do prac związanych z budową kościoła. Chętni mogą się zgłaszać od zaraz w baraku stojącym przy placu budowy kościoła, gdzie przydzieli się im pracę odpowiednią do ich zawodu i dysponowanego czasu….
Niemcy nie przeszkadzali komitetowi, a ludzi pracujących przy budowie nie szykanowali. Scholze nawet skierował niektórych fachowców, jak np. murarzy, cieśli, blacharzy i malarzy do robót przy budowie. Spory wkład wnieśli uczniowie szkoły przyzakładowej, którzy za przyzwoleniem administracji niemieckiej w ramach zajęć warsztatowych wykonywali wiele prostych elementów koniecznych przy montażu świątyni jak np. klamry, haki. Trzeba wspomnieć, że kierownictwo techniczne budowy wprowadziło pewne zmiany w konstrukcji świątyni oraz dzwonnicy. Inż. Jan Bitny-Szlachta powiększył świątynię, dobudowując dwie zakrystie (po 30 m kw. każda) oraz przedsionki, z których frontowy był największy (20 m kw.). Kościół stanął na piaszczystym wzniesieniu, w dawnej dzielnicy Urzędniczej, w pobliżu pławskich chałup. Parcelę budowlaną pod kościół podarowała gromada Pławo w 1943 r.
Prace montażowe kościoła w Stalowej Woli dzięki pomocy mieszkańców Stalowej Woli i Pława wykonano w bardzo krótkim terminie, praktycznie w ciągu stu dni, co było przede wszystkim zasługą inż. Jana Bitnego-Szlachty. Wnętrze kościoła pozostawiono w stanie surowym, gołe belki pociągnięto wapnem, wykonano posadzkę betonową. Kościół otrzymał trzy ołtarze stylizowane na barok. Na głównym ołtarzu widniał obraz Chrystusa ukrzyżowanego na Golgocie. Po wojnie ołtarze zwrócono Stanom.
Nim w kościele św. Floriana odprawiono pierwszą mszę św., 29 listopada 1943 roku Kuria Biskupia w Przemyślu zadecydowała o przyłączeniu do Stalowej Woli wiernych z Pława i z jego przysiółków. Stalowowolski kościół został potraktowany jako filialny i pomocniczy dla parafialnego w Rozwadowie. Ks. Józefa Skoczyńskiego mianowano wikariuszem pomocniczym parafii rozwadowskiej i polecono mu wykonanie czynności duszpasterskich i kancelaryjnych zgodnie ze wskazówkami proboszcza ks. Aleksandra Ziemiańskiego. Odtąd śluby, chrzty, pogrzeby mogły odbywać się w Stalowej Woli. Ks. Skoczyński dysponował pieczęcią urzędową. Pierwszy znaczący krok budowy parafii został uczyniony.
12 grudnia 1943 roku odbyła się uroczystość poświęcenia pierwszego kościoła w Stalowej Woli. Na tę okoliczność w murze położonym na fundamencie (przy ołtarzu) umieszczono akt poświęcenia. Kościół poświęcił dziekan rozwadowski ks. Adam Osetek z parafii w Gorzycach.
W dniu uroczystości, gdy pogłoski mówiły o wykorzystaniu faktu oddania wiernym kościoła przez niemiecką propagandę, a nawet o przybyciu ekipy filmowej z urzędu gubernatora, w godzinie poświęcenia rozstrzelano dziesięciu pracowników Zakładów, członków Korpusu Zachodniego. Egzekucja odbyła się w Stalowej Woli, w lesie między Zakładami a elektrownią.