0.0 / 5
Stalowa Wola 30 stycznia 2025

Na pierwszym miejscu nauka i studia, a koszykówka najważniejszą z rzeczy nieważnych

REKLAMA
avatar
Mariusz Biel

Dziennikarz sportowy


– Koszykówka to piękna dyscyplina sportowa jednak w Polsce niedoceniana. Trudno jest zabezpieczyć swoją przyszłość opierając się tylko i wyłącznie na baskecie - mówi KACPER KĘDRA, koszykarz Stali Stalowa Wola

– Gorąco było w szatni po meczu z Kielcami? – Nie. Bardziej było nam, jako drużynie smutno. Daliśmy z siebie wszystko i czuliśmy, że wygrana była na wyciągnięcie ręki. Przegraliśmy mecz, który był do wygrania, ale taki jest sport i trzeba myśleć o następnych spotkaniach. Nie użalamy się nad sobą, wyciągamy wnioski, trenujemy dalej i idziemy do przodu. – O co trenerzy mieli do was najwięcej pretensji, bo zakładam, że pochwał raczej nie było. – Głównie o ilość strat. Mieliśmy ich dwadzieścia. To stanowczo za dużo, żeby myśleć o korzystnym wyniku. – Scenariusz meczu był bardzo podobny do tego spotkania w Kielcach. Tam też prowadziliście przez jego większą część, a w końcówce nie było już Stali na parkiecie. – To prawda. Obydwa mecze bliźniaczo podobne. Wtedy zabrakło nam chłodnych głów i także w tym meczu taka sytuacja miała miejsce. – Młodość… Moim zdaniem brakuje wam doświadczonych zawodników, takich którzy nawet jak nie punktują, to biorą na siebie ciężar rozgrywania akcji. Wiedzą, kiedy zwolnić grę, kiedy przyspieszyć itd. - Musimy sobie radzić w takim stanie osobowym jakim dysponujemy. Nasza drużyna to połączenie graczy młodzieżowych z seniorami. Nikt z nas, za wyjątkiem trenera Rafała, nie grał na poziomie I ligi czy Ekstraklasy. Na pewno łatwiej grałoby się gdybyśmy mieli w składzie takich koszykarzy. Ich rutyna i doświadczenie byłyby bezcenne. Wiele drużyn, z którymi rywalizujemy, posiada takich graczy. Fajną sprawą byłoby czerpać wiedzę koszykarską od nich na co dzień, ale cóż, pozostaje nam obserwować ich tylko i wyłącznie jako naszych przeciwników. – Długo przyszło ci czekać na swoją szansę. Do meczu z Wisłą w Krakowie dostawałeś niewiele minut na grę. Nie denerwowało cię to grzanie ławy? – Nie, nie denerwowało mnie to. Oczywiście jestem ambitny i zawsze chciałem i chcę grać jak najwięcej, ale jestem spokojnym człowiekiem i cierpliwie czekałem na swoją szansę. Ja cały czas się uczę koszykówki i znam swoje miejsce w szeregu, więc nawet przez myśl mi nie przyszło, żeby rozpatrywać to w takich kategoriach. Tworzymy naprawdę fajny zespół, lubimy się i szanujemy, i nie ma w drużynie jakiejś chorej rywalizacji. Decydujący głos ma trener. To on jest szefem i akceptuję jego decyzje. – No, ale jak tę szansę dłuższego grania dostałeś, to wykorzystałeś ją znakomicie. Z UJK Kielce poprawiłeś swoją „życiówkę” punktową w pierwszej drużynie, a w Częstochowie zapewniłeś Stali bardzow ważne zwycięstwo. Może nawet na wagę utrzymania się w 2 lidze. – Wygrywa drużyna i przegrywa drużyna. Ja tylko trafiłem „trójkę” w odpowiednim momencie i mam do tej pory przed oczyma tę sytuację, ale to była tylko finalizacja akcji całego zespołu. – Tak to było rozpisane przez trenera, po tym jak poprosił o czas w tej końcówce meczu, żebyś skończył akcję rzutem „za trzy”? – Największy udział w tej akcji miał mieć i miał Wojtek Baran. Miał dostać piłkę w strefie rzutów wolnych i podjąć decyzję, co zrobić w zależności od ustawienia obrońcy. A że nie mógł za wiele zdziałać i widział, że wbiegam w róg boiska, to odegrał mi piłkę a ja tylko na to czekałem – cieszę się bardzo, że wpadło. – Można odnieść wrażenie, że jesteś tym zawodnikiem, który może sobie pozwolić na oddawanie rzutów „za trzy”, kiedy ci… pasi… – To prawda. Mam zielone światło i nawet jak nie trafię to mogę próbować dalej. – Tak, to widać. Nawet, jak ci gościu trzyma rękę na twarzy, to nie masz problemów, żeby oddać rzut. – Zgadza się. Wielokrotnie już wcześniej w ligach młodzieżowych czy teraz w seniorach trafiałem podobne rzuty. Z Kielcami wpadła mi taka „trójka” na zakończenie trzeciej kwarty. – W trakcie sezonu zostałeś włączony do drużyny juniorów starszych U 19 Kuźni Koszykówki Stalowa Wola i jesteś najlepszym jej strzelcem. Dajesz radę ogarnąć grę na dwóch frontach? – Nawet nie zastanawiałem się, żeby nie skorzystać z takiej oferty. Nie miałem żadnych problemów, żeby łączyć treningi, grę w Stali i w Kuźni Koszykówki. Cieszę się, że mogłem rozegrać jak najwięcej meczów, jak najwięcej minut spędzać na parkiecie i po prostu rozwijać się. Rozgrywki drużyny Kuźni już się zakończyły i sto procent swojego czasu poświęcam „Stalówce”. – A dlaczego Stal nie wystawiła swojej drużyny do rozgrywek w lidze juniorów starszych? – O to proszę pytać trenera. Mogę się jedynie domyślać, że przyczyną takiej decyzji mogła być zbyt wąska kadra i bardziej mogłoby to nam zaszkodzić niż pomóc, ale ja nie znam szczegółów tej decyzji. – Czy twoim zdaniem kolejność w tabeli odzwierciedla faktycznie układ sił w 2 lidze? – Na pewno zespoły, które przewodzą ligowej stawce chcą awansować i mają odpowiednie argumenty, żeby cel osiągnąć. Natomiast na dole może jeszcze dojść do przetasowań. Uważam, że stać nas na lepszą lokatę. Z Wisłą Kraków, Dąbrową Górniczą, Zagłębiem Sosnowiec czy MMKS Rybnik będziemy bić się o zwycięstwo, bo uważam, że są to drużyny w naszym zasięgu. – Czy to prawda, że obserwują twoją grę zespoły z I ligi? Słyszałem, że jest klub, który ma na ciebie chrapkę i tylko czekać, kiedy się zgłosi. – Tak naprawdę nic o tym nie wiem. Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. – Może ten chętny poczeka do przyszłego roku, jak skończysz szkołę, zdasz maturę? – W tym roku zdaję maturę. Poszedłem do szkoły rok wcześniej. – O masz! No to, czy się ktoś zgłosi po ciebie czy nie, to i tak odfruniesz ze Stalowej Woli. Na studia. – Takie mam plany (śmiech). Po pierwsze muszę dobrze zdać maturę, później wybiorę miasto i kierunek studiów. Rozważam kilka opcji studiów technicznych, lecz o szczegółach nie chcę na razie mówić. – Ale bez względu na to, co i gdzie będzie studiował, to nie zamierzasz chyba rzucić koszykówki? – Studia i nauka są na pierwszym miejscu, bo zapewnią mi stabilizację życiową. Koszykówka to moja największa pasja, jest dla mnie rzeczą najważniejszą z rzeczy nieważnych. To piękna dyscyplina sportowa jednak w Polsce niedoceniana. Trudno jest zabezpieczyć swoją przyszłość opierając się tylko i wyłącznie na koszykówce. Taka jest prawda. Oczywiście, jeżeli będę miał możliwość łączenia studiowania z treningami i graniem, to zrobię to z olbrzymią przyjemnością.

Rozm. Mariusz Biel

Oceń artykuł: 
Aktualna ocena:  0.0
avatar
Mariusz Biel

Dziennikarz sportowy


Udostępnij artykuł:

Oceń artykuł: 
Aktualna ocena:  0.0

Komentarze

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Wpisz nazwę użytkownika
Wpisz treść wiadomości
REKLAMA
logo logo

Sztafeta w nowej odsłonie – szybkie newsy, lokalne historie i wszystko, czym żyje Stalowa. Zawsze na bieżąco, zawsze po sąsiedzku.

Mieięcznik Sztafeta

Dołącz do stałych czytelników

Kliknij i dowiedz się jak możesz zamówić stałą prenumeratę naszej gazety!

Zamów prenumeratę

Wydawnictwo Sztafeta Sp. z o.o.

Al. Jana Pawła II 25A/1010
37-450 Stalowa Wola

15 810 94 00 (Redakcja)

redakcja@sztafeta.pl

Twój koszyk

{{ formatPrice(item.price) }} zł
Suma: {{cart.total}} {{cart.currency=='PLN'?'zł':''}}
Realizuj zamówienie
Nie masz żadnych produktów w koszyku. Przejdź do sklepu