Jedna decyzja urzędników w Brukseli wstrzymała podwyższenie wałów po podkarpackiej stronie Wisły. Józef Motyka, wiceprezydent Tarnobrzega nie kryje, że jest to zupełnie nielogiczne, a szkody, które mogłaby spowodować powódź, zalewając Jezioro Tarnobrzeskie, były nieodwracalne.
O masterplanach, budowie polderów i absurdalnych przepisach, które godzą w bezpieczeństwo mieszkańców Podkarpacia kilka dni temu w Tarnobrzegu rozmawiał z władzami miasta Stanisław Huskowski, sekretarz stanu z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.
Głównym tematem rozmów było bezpieczeństwo przeciwpowodziowe miasta, które wciąż jeszcze pamięta, a w wielu miejscach niweluje skutki dwóch fal powodziowych, jakie przeszły przez Tarnobrzeg 5 lat temu. Wiceprezydent Józef Motyka pytał reprezentanta rządu o pieniądze na podwyższenie wału i budowę polderów, które mają zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom.
– Pieniądze, które rząd ma w rezerwie, ponad miliard każdego roku, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji dzieli na poszczególne samorządy. W ramach dawnego programu zabezpieczenia przeciwpowodziowego w dorzeczu górnej Wisły, realizujemy m. in. zadanie „Trześniówka” III etap, a koszt całościowy prac to ok. 20 mln zł. W roku 2016 zaczyna się kolejny program, trwający do r. 2021, w którym na działanie przeciwpowodziowe w obszarze Wisły i Odry będzie przeznaczona kwota 1,2 miliarda euro, czyli ok. 5 mln zł. Projekty wstępne zakładają, że na przebudowę i podwyższenie wałów Wisły zostanie przeznaczona suma 23 mln euro, na budowę zbiorników retencyjnych i polderów na dopływach tej rzeki – 40 mln euro – mówił Sławomir Huskowski.
– Nasze miasto jest położone u zbiegu dwóch dużych rzek: Wisły i Sanu. Powoduje to, że efekty fal kulminacyjnych dają się nam najbardziej we znaki. Niezrozumiałe jest dla nas na przykład, że po stronie świętokrzyskich gmin wykonano modernizacje wałów, a po naszej stronie – nie. To niespójne, mieszkańcy są zaniepokojeni, pamiętając o poważnym zagrożeniu jakie było choćby w 2014 r., o 2010 r. nie wspominając. Muszę zauważyć, że niektórymi poczynaniami w temacie zabezpieczania przeciwpowodziowego niekoniecznie kieruje logika, bo jak inaczej rozumieć te odnowione i podniesione wały tylko z jednej strony? A zalanie naszego miasta i Jeziora Tarnobrzeskiego stworzyłoby nieodwracalne przez długie, długie lata szkody – powiedział Józef Motyka, wiceprezydent Tarnobrzega.
– Bez logiki, to bardzo delikatnie powiedziane. To całkowity absurd, że wały są tylko z jednej strony podniesione. Wynika to z unijnych obostrzeń: dwa lata temu Unia Europejska zarzuciła Polsce, że źle realizuje dyrektywę wodną i władczo zakazała jakichkolwiek nowych inwestycji na rzekach, do czasu wykonania tzw. masterplanów, czyli planów ze wszystkimi inwestycjami, zbadanymi pod kątem środowiskowym – dodał Sławomir Huskowski.
(mar)