Rozmowa z MATEUSZEM NOWAKIEM, prezesem spółki Sport i Rekreacja w Stalowej Woli, a wcześniej dyrektorem Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej
– Kilka dni temu „stuknęło” PCPN-owi 5 lat. Było z tej okazji huczne świętowanie?
– Nie, natomiast jest to dobry czas na to, żeby podsumować pierwsze 5 lat działalności i zastanowić się, co jeszcze możemy zrobić, żeby obiekt jak najlepiej służył nam wszystkim. Nie tylko pierwszej drużynie, która jest naszym oczkiem w głowie, ale nie samym stadionem z podgrzewaną płytą i sztucznym oświetleniem, na którym rozgrywane są i transmitowane na Polskę mecze ligowe „Stalówki”, ten obiekt stoi.
– Przyzna pan jednak, że większość ludzi w ten chyba jednak sposób odbiera PCPN, no bo z czym jak nie ze Stalą i jej meczami ma się kojarzyć?
– Generalnie, wszyscy patrzymy na PCPN przez pryzmat samego stadionu, a przecież jest to obiekt, jakiego wcześniej nie było w naszym mieście, długo wyczekiwany przez piłkarskie środowisko. Uważam, że PCPN zmienił diametralnie oblicze sportowe i rekreacyjne naszego miasta. Przede wszystkim dlatego, że daje dzieciom i młodzieży możliwość rozwoju. Przez 5 lat odbyło się ponad 7 tysięcy treningów na naturalnych boiskach, na sztucznym i w hali pneumatycznej.
– To prawda, PCPN stwarza dzieciom i młodzieży warunki do trenowania, o jakich ich rodzice czy dziadkowie mogli jedynie marzyć, natomiast nie przekłada się to, niestety, na poprawę szkolenia piłkarskiego, co widać chociażby po kadrze pierwszej drużyny Stali, którą tworzy armia zaciężna.
– To nie nasze zadanie - naszym jest zapewnienie optymalnych warunków do procesu szkolenia. Tym zajmują się kluby i to one muszą znaleźć odpowiedni model pracy, żeby wychować dobrej klasy piłkarza. Jak sobie przypomnę, w jakich ja warunkach trenowałem w Stali, to nie wiem, czy dzisiaj któryś z młodego pokolenia trenerów, a już na pewno dzieci, chciałby zajmować się piłką. My w zimie trenowaliśmy na boisku żużlowym, a dodatkowe zajęcia „ogólnorozwojowe” odbywały się na starych torach łuczniczych – obecnie jest tam płyta naturalna, boisko numer 4 – i polegały na tym, że zbieraliśmy kamienie do worka. Dzisiaj dzieciaki, młodzież, ale także trenerzy mają naprawdę komfortowe warunki do trenowania.
– A ja pamiętam pierwszą konferencję na PCPN z udziałem prezydenta miasta Lucjusza Nadbereżnego, który zapowiedział, że w Stalowej Woli będziemy gościć takie drużyny, jakie wcześniej mogliśmy oglądać jedynie w telewizji…
– Nie przypominam sobie, żeby stary obiekt gościł młodzieżowe reprezentacje Polski. Nam się to udało, a dodatkowo gościliśmy również młodzieżowe zespoły Interu Mediolan i Galatasaray Stambuł i kilka dni później można było zobaczyć piłkarzy tych drużyn w składach swoich klubów na meczach w Champions League, najważniejszych rozgrywkach w Europie. Wracając do reprezentacji, była u nas kadra U 21 – wcześniej nikt nie dawał nam szans, że zagrają mecz eliminacyjny w Stalowej Woli – a na trybunie zasiadł selekcjoner polskiej reprezentacji Michał Probierz. To w tamtym właśnie meczu tak czarował swoją grą Nikola Zalewski, że chwilę później stał się jednym z pierwszych wyborów trenera Probierza. Można więc powiedzieć, że to u nas rozpoczęła się jego kariera reprezentacyjna (śmiech). Było też kilka ważnych meczów reprezentacji Polski kobiet, eliminacyjne spotkania do finałów mistrzostw Europy i mecz seniorek Polska – Ukraina, w którym mogliśmy zobaczyć w akcji jedną z najlepszych piłkarek Europy, napastniczkę Barcelony, Ewę Pajor. Tych meczów o międzynarodowym zasięgu było kilkanaście. Jak na 5 lat to chyba nie mało?
– A wie pan za co jeszcze Polski Związek Piłki Nożnej chwali PCPN i w samych superlatywach mówi o nim?
– Za co?
– Za Tymbark. Od trzech lat odbywają się w Stalowej Woli finały wojewódzkie Pucharu Tymbarku i jest to podobno największa piłkarska impreza w Polsce. Nikt nie jest w stanie zorganizować większej.
– Puchar Tymbarku to największe w Europie święto dziecięcej piłki nożnej, organizowane od ćwierć wieku i my jesteśmy na tę chwilę jedynym miastem w Polsce, które może zorganizować i przeprowadzić finał wojewódzki w jeden dzień. Jesteśmy w stanie przygotować na naszych płytach 20 boisk, na których może grać równocześnie blisko 1000 dzieci.
– Tak, to naprawdę piękny obrazek, widząc w jednym miejscu tyle dzieciaków biegających za piłką. I te wszystkie emocje, które im towarzyszą.
– Ja też mówię, że ligowe mecze Stali na pięknym stadionie to jest coś co przyciąga kibica piłkarskiego, ale mnie największą satysfakcję sprawia widok trenujących dzieci. Dziennie trenuje na naszym obiekcie 400 dzieci popołudniami i jak widzę, że wszystkie boiska są zajęte, że pełno na nich dzieciaków, to naprawdę nie można mieć większej satysfakcji z dobrze wykonanej pracy.
– Przeżywał PCPN piękne chwile, ale nie brakowało też – powiedzmy – trudnych momentów. Na dobrą sprawę, to sam start przejdzie do historii, bo ledwie co nastąpiło oficjalne otwarcie obiektu, a już trzeba było go zamknąć na kilka miesięcy.
– Tak było. Pamiętam, że przygotowywaliśmy stadion na mecz z Olimpią Elbląg, a dzień przed przyszła decyzja o zamknięciu z powodu pandemii. Ktoś powie, to jeszcze lepiej było dla was, bo nic nie musieliście robić, jak obiekt był zamknięty. Nieprawda. Meczu nie było, ale trawa na boisku rosła, trzeba było ją kosić, nawozić, jednym słowem pielęgnować murawę. Nie mogliśmy tego zostawić i czekać na koniec koronawirusa. Jednym słowem, były koszty, natomiast nie było praktycznie żadnego przychodu.
– Po trzech miesiącach liga wznowiła rozgrywki, a dwa miesiące później nasza Stal zleciała z hukiem z drugiej ligi, mimo że aż 10 spotkań rozgrywała w Stalowej Woli. Chyba nie tak wyobrażał sobie pan powrót „Stalówki” na Hutniczą i jej ligowe batalie na swoim nowym, pięknym stadionie?
– No nie. Tym bardziej, że przez półtora roku byłem prezesem klubu i tak jak wszyscy nie mogłem po ostatnim meczu z Pogonią Siedlce, przegranym 0:3, uwierzyć w to co się stało. Dlatego ten spadek też zapisuję w historii PCPN w rubryce „trudniejsze chwile”
– A czy nie najtrudniejszym momentem było zawalenie się w okresie zimowym namiotu pneumatycznego. Cała Polska o tym trąbiła. Złożenie się balonu nazwano katastrofą budowlaną. Całe szczęście, że nikt nie zginął.
– Taka to była „katastrofa”, że w południe balon się złożył, a wieczorem tego samego dnia stał na „baczność”. To była szybka i sprawnie przeprowadzona akcja, w której brali udział strażacy z OSP, nasi pracownicy i wiele osób, które nam wtedy pomogło. Wspólnymi siłami udało nam się postawić balon, a tydzień później, po liftingu, został dopuszczony do ponownego użytkowania. Hala pneumatyczna w okresie zimowym w godzinach od 15 do 22 jest oblegana, więc wiedzieliśmy, że trzeba zrobić wszystko, żeby ją postawić.
– A pamięta pan, jak się musiał tłumaczyć radnym na zwołanej Nadzwyczajnej Sesji Rady Miejskiej, dlaczego nie odbył się mecz Stali Rzeszów z Garbarnią?
– To był jedyny mecz, który był zaplanowany, ale nie udało się go rozegrać, ponieważ przegraliśmy z pogodą. Ani ja, ani pracownicy nie byliśmy w stanie zatrzymać obficie padającego śniegu. Nie mogliśmy tego zrobić ani prośbami, ani groźbami. Dwie godziny przed meczem mieliśmy na płycie 30-cm warstwę śniegu i wciąż padało. Nic, po prostu w takiej sytuacji nie mogliśmy zrobić nic, choć podjęliśmy próbę ratowania sytuacji. W walce z naturą byliśmy jednak bez szans. Z dużym zrozumieniem przyjęli to zawodnicy obydwu drużyn oraz PZPN, bo jak się później okazało w tym dniu w całej Polsce nie odbyło się kilka spotkań.
– Które boiska PCPN są eksploatowane najczęściej? Chyba to sztuczne. Każdego dnia, cały tydzień coś się na nim dzieje.
– Tak, to właśnie sztuczne boisko ma największe obłożenie przez cały rok. Od rana do późnych godzin nocnych. Inne boiska są z nawierzchnią naturalną i gdyby nie fakt, że jest na nich ograniczona ilość godzin treningów to również byłyby eksploatowane przez cały czas.
– Mnie nie podoba się tak częste trenowanie i rozgrywanie meczów na „plastikowym” boisku przez dzieci i młodzież.
– Są różne teorie na temat trenowania na sztucznej trawie, ale naprawdę proszę mi wierzyć, że to nasze boisko nie jest niebezpieczne, jak się czasami próbuje wmówić. To nie jest byle jaka sztuczna trawa. Tak dobieramy granulat, żeby się jak najmniej nagrzewał i pilnujemy tego, monitorujemy cały czas i naprawdę nie można się do czegoś przyczepić.
– Kiedy zrodził się pomysł powstania PCPN to w zamyśle inwestora było nie tylko zbudowanie odpowiedniej infrastruktury piłkarskiej, która służyć będzie klubom ze Stalowej Woli i okolic, ale że obiekt będzie także pełnił funkcję komercyjną, mówiąc krótko: będzie zarabiał. Zarabia?
– W Polsce żaden właściciel stadionu nie zarabia na nim. Może PGE Narodowy w Warszawie? Piłki nożnej nie ma na nim za wiele, bardziej traktowany i znany jest jako miejsce eventowo-kongresowe, i może z tego tytułu czerpie dochody, ale nie sądzę, że można na tym zbijać kokosy.
Rozmawiał Mariusz Biel Udostępnij artkuł:
Przeczytaj też
REKLAMA