Nie udało się piłkarzom Stali sprawić swoim kibicom mikołajkowego prezentu w spotkaniu z Miedzią. Nasza drużyna przegrała po raz czwarty z rzędu, a dwunasty w tej rundzie i przezimuje w tabeli ligowej na przedostatnim miejscu.
Po pierwszej połowie nic nie zapowiadało wygranej drużyny z Legnicy. To nasza Stal w pierwszych trzech kwadransach dominowała, częściej gościła na połowie rywala i stwarzała zagrożenie pod bramką Jakuba Wrąbla.
Już w 6. minucie okazję na strzelenia gola miał Łukasz Furtak, ale w ostatniej chwili jego uderzenie zostało zablokowane przez Adnana Kovačevicia. W 15. minucie znów było gorąco pod bramką Miedzi. W świetnej sytuacji znalazł się Jakub Banach. Uderzył „jak trzeba”, ale niecelnie. Piłka poszybowała nad poprzeczką bramki. Stal nie rezygnowała z ataku, lecz zmasowana obrona Miedzi nie popełniała błędów.
W 29. minucie goście po raz pierwszy na poważnie zagrozili bramce Stali. Na szczęście dobrze ustawiony w bramce Mikołaj Smyłek – po raz ostatni wystąpił we wrześniu w spotkaniu z Wisłą Płock – nie miał większych problemów z wyłapaniem piłki uderzonej przez Kamila Antonika.
Niecały kwadrans po przerwie chłopak z Podkarpacia – Antonik pochodzi z Lisich Jam koło Lubaczowa i zaczynał przygodę w tamtejszej Starcie, która obecnie występuje w A klasie – przeprowadził akcję, po której jego drużyna objęła prowadzenie. Urwał się na prawym skrzydle Furtakowi, wbiegł w pole karne i spod linii końcowej wyłożył piłkę czekającemu na nią na 6 metrze Juliuszowi Letniowskimu, który dopełnił tylko formalności. Było to drugie w tym sezonie trafienie pochodzącego z Gdańska napastnika i szósta asysta Antonika.
Stal po stracie bramki wyglądała przez dobre kilka minut jak znokautowany bokser, który wrócił po liczeniu do walki, jednak nie potrafił się zrewanżować rywalowi. Trener Pietrzykowski dokonał w swoim zespole roszad, ale na nic to się zdało. Weszli Chełmecki, za chwilę Svec, a na ostatnie dziesięć minut Imiela, jednak żaden z nich nie był w stanie odmienić losów spotkania.
W 86. minucie po dalekim prostopadłym zagraniu z własnej połowy, piłka trafiła pod polem karnym do Bartosza Bidy, a ten oddał ją Benedikowi Miociowi, który zaskoczył zupełnie Smyłka uderzeniem z 20 metrów. Bramkarz Stali odprowadził tylko wzrokiem piłkę wpadającą do bramki tuż przy słupku.
STAL – MIEDŹ 0:2 (0:0)
0-1 Letniowski (58), 0-2 Mioč (86)
STAL: Smyłek – Urban (82 Imiela), Kukułowicz, Banach, Furtak, Zaucha, Lelek (63 Švec), Ruszel, Mydlarz, Tavares (63 Chełmecki), Strózik.
MIEDŹ: Wrąbel – Mijušković, Kovačević, Grudziński, Kostka (61 Podgórski), Kaczmarski, Letniowski (87 Tront), Mioč (87 Drzazga), Antonik (61 Chuca), Hartherz, Mansfeld (83 Bida).
Sędziował Łukasz Karski (Słupsk). Żółte kartki: Grudziński, Letniowski. Widzów 2287.