– Wszyscy, którym zależy na tym, żeby Stal grała w I lidze powinni usiąść do jednego stołu i spróbować tak rozmawiać, żeby dojść do konsensusu. Czy to będę ja, czy to ktoś inny to tak naprawdę potrzebujemy narzędzi do utrzymania. I to jest podstawowa sprawa – powiedział na konferencji po przegranym meczu z Miedzią, trener „zielono-czarnych” Ireneusz Pietrzykowski.
Była to odpowiedź na prośbę do niego, by skomentował zachowanie kibiców „Stalówki”, którzy zadbali, jak zwykle zresztą, o fantastyczną oprawę meczową i świetny doping, ale po meczu nie zostawili suchej nitki na prezesie Stali PSA, Wiesławie Siembidzie i trenerze-koordynatorze ds. szkolenia, Michale Czubacie.
– Jesteśmy chłopcem do bicia, bo nie potrafiliście przeprowadzić sensownych transferów po awansie. Pan, panie Siembida i Michał Czubat – krzyczał z trybuny jeden z kibiców do prezesa Stali, który odważył się stanąć przed nimi i odpowiadać na stawiane zarzuty. – Drużyna po awansie potrzebowała wzmocnień, sami o tym mówiliście, po czym zatrudniacie piłkarzy, którzy grzeją ławę albo w ogóle nie ma ich w składzie. To są pieniądze wyrzucone w błoto.
Prezes Siembida nie dał się wyprowadzić z równowagi, a na niektóre uwagi kibiców reagował… uśmiechem.
– Panowie, jesteście na fałszywym tropie. Pan Pietrzykowski, jako trener dobierał sobie wszystkich zawodników, o których mówicie, więc nie rozumiem, dlaczego do mnie kierujecie swoje pretensje – odpowiadał kibicom prezes Siembida.
– Dlatego, że to prezesa podpis widnieje pod każdym kontraktem, a nie trenera. Trzeba wiedzieć, co się podpisuje, trzeba się na tym znać – krzyczał kolejny kibic z trybun, a jego kompan w rozmowie ze „Sztafetą” dodał, że w tej słownej przepychance, kto jest winien, a kto nie jest, chodzi przede wszystkim o to, że Stal zatrudniała na ilość, a nie na jakość. Że za te same pieniądze można było ściągnąć do zespołu 3-4 piłkarzy, którzy z marszu weszliby do pierwszoligowej drużyny, zamiast 7-8, którzy być może są melodią przyszłości, ale na teraz nie mają jeszcze umiejętności na grę na zapleczu Ekstraklasy. Ściągnęli chłopaków ze Szczecina, z Lecha, Legii, z Polonii, którzy tak naprawdę jedynie trawę w 1 lidze powąchali w tej rundzie. Ale za każdego trzeba było zapłacić i każdemu płacić co miesiąc. Chyba nie tak ma wyglądać wzmocnienie składu?
Kibice domagają się jednym słowem, dymisji, ale tak naprawdę nie wiadomo kogo… Czy prezesa, który dał wolną ręką trenerowi w podejmowaniu personalnych decyzji, czy trenerowi, który budował 1-ligową drużynę na piłkarzach, którzy jak się okazało, nie stanowili o sile „Stalówki” w zakończonej rundzie.
W ciągu kilku najbliższych dni zebrać ma się Rada Nadzorcza Stali PSA. To ona zadecyduje o przyszłości Wiesława Siembidy w klubie, natomiast aktualny albo nowy już prezes zadecydują o przyszłości trenera Pietrzykowskiego.