W piątek, 29 listopada w Stalowej Woli odbyło się spotkanie w sprawie budowy spalarni śmieci czyli Zakładu Termicznego Przetwarzania Odpadów. Wydarzenie miało charakter informacyjny, głównym prelegentem był prof. dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej. Spotkanie było też okazją do zadania pytań czy rozwiania wątpliwości dotyczących funkcjonowania takiej instalacji w kontekście m.in. ekologii i bezpieczeństwa.
Prezes MZK podkreślał, że ważne jest aby nie szerzono dezinformacji na temat tej inwestycji, bowiem jest ona bardzo potrzebna Stalowej woli.
– Na początek zadam takie pytanie: czy stać nas na marnowanie energetycznego potencjału jaki jest w odpadach? Jestem przekonany, że nas nie stać. To co my produkujemy u siebie na zakładzie to jest ponad 20 tys. ton odpadów, które niestety muszę dać do zagospodarowania jeśli chodzi o frakcję energetyczną i to kosztuje zakład ponad 10 mln zł. Przy budowie takiego zakładu od razu jest oszczędność na tym. I przy okazji jeśli byśmy spalali ten preRDF to otrzymujemy oczywiście ciepło i energię elektryczną. Ciepło można powiedzieć wróci do mieszkańców z tych odpadów, bo sprzedamy do naszego zakładu i tak samo energia elektryczna, która posłuży do napędzania chociażby naszych autobusów elektrycznych – mówił Radosław Sagatowski prezes MZK.
Jak czytamy na stronie Miejskiego Zakładu Komunalnego Zakład Odzysku Energii to nowoczesna i bezpieczna dla mieszkańców i środowiska inwestycja wpisująca się w obowiązujące kierunki funkcjonowania gospodarki obiegu zamkniętego. Ponadto stanowi uzupełniające ogniwo wykorzystywania własnych surowców (tj. odpadów) do produkcji ciepła i energii elektrycznej dla miasta Stalowa Wola.
Funkcjonowanie Zakładów Odzysku Energii oparte jest głównie na procesie termicznego przekształcania frakcji energetycznej odpadów komunalnych (pre-RDF/RDF), z których produkowana jest energia elektryczna oraz ciepło. RDF poddany jest obróbce termicznej w specjalnych kotłach o temperaturze dochodzącej nawet do 1000 stopni C, dzięki czemu nie wytwarza się większość szkodliwych substancji powstających w trakcie spalania odpadów w domach.
Profesor Wielgosiński tłumaczył po co buduje się elektrociepłownie z odzyskiem energii z odpadów komunalnych, chodzi m.in. o minimalizację składowania, ustabilizowanie cen za odbiór odpadów, zmniejszenie kosztów ciepła systemowego i zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza.
– Instalacja, o której mówimy czyli instalacja termicznego przekształcania odpadów czy jak nazwiemy to elektrociepłownią opalaną odpadami, jest instalacją dosyć powszechną w Europie bo ponad 500 sztuk tego typu instalacji pracuje. W Polsce dzisiaj już jest pracujących 9, kolejne są na ostatnim etapie budowy, a oddziaływanie na ludzi, na środowisko jest mniejsze niż podobnej wielkości instalacji węglowej, bo system oczyszczania spalin jest znacznie bardziej doskonały, jest znacznie lepszy niż w wypadku spalania węgla. Zapachów tutaj nie ma, bo rozwiązania techniczne są tak przygotowane, żeby tych zapachów nie było, i rzeczywiście wszyscy, którzy mieli okazję pojechać, zobaczyć mają świadomość, że nie ma negatywnych elementów oddziaływania zapachowego, i tych zapachów nie wyczuwamy – mówił prof. Wielgosiński.
Podał przykłady instalacji, które stoją w przestrzeni miejskiej jak chociażby w Kopenhadze, Wiedniu, Paryżu czy Monte Carlo. – W spalarni odpadów funkcjonuje ciągły monitoring, który co 3 sekundy, mniej więcej rejestruje stężenia w kominie. Z tego wyciągane są średnie porównywane z wartościami dopuszczalnymi. Co się dzieje jeżeli coś wzrośnie? Na przykład stężenie tlenku węgla, albo spadnie nam temperatura procesu spalania. Przepis mówi jednoznacznie, 4 h mamy, na naprawienie sytuacji, jeżeli w ciągu 4 h nie uda się doprowadzić do zgodności z przepisami, instalacja musi zostać wyłączona. I takich przerw w pracy instalacji mamy prawo mieć w roku 60 h – mówił prof. Grzegorz Wielgosiński.
W Stalowej Woli zakład ma powstać na strefie przemysłowej, 2440 m od osiedla Hutnik i 3450 od osiedla Kalina. Po sąsiedzku ma powstać zajezdnia dla autobusów, gdzie w ramach produkowanej przez zakład energii, będzie możliwe ładowanie elektryków. Koszt netto budowy zakładu szacowany jest na 320 mln zł, dofinansowanie z NFOiGW – 65,5 mln zł, pożyczka z NFOiGW – 200 mln zł, kredyt z banku 49,2 mln zł.
Postępowanie przetargowe na budowę zakładu odzysku energii trwa. Rozstrzygnięcie postępowania planowane jest na wiosnę. Rozruch instalacji zaś na pierwszy kwartał 2028 roku.
– Bariery to przede wszystkim obawy społeczne i ja próbuje te obawy rozwiewać, tłumaczyć, wyjaśniać. Mam świadomość, że mówię czasami rzeczy niepopularne i wiele osób nie za bardzo chce w to wierzyć, bo przyjechał taki facet i opowiada nie wiadomo co, w szczególności jak coś innego znaleźliśmy w Internecie. Miejmy świadomość, że w Internecie jest wszystko głównie dużo śmieci. Ja mówię to co jest zweryfikowane, co jest potwierdzone badaniami naukowymi – mówił profesor.
W spotkaniu w sprawie spalarni zorganizowanym przez MZK uczestniczyli głównie radni miejscy i powiatowi oraz przedstawiciele władz miasta i powiatu.
Spotkanie było potrzebne, bo jak mówili uczestnicy pozwoliło rozwiać wiele wątpliwości. W związku z czym radny miejski Andrzej Dorosz zaproponował aby MZK zorganizował spotkanie otwarte z mieszkańcami w tej sprawie. – Ja należałem do grupy osób, która podnosiła wątpliwości w zakresie tej inwestycji i te argumenty dzisiaj przedstawione są przekonujące, tak powiem od siebie. Uważam, że podobna prezentacja pokazana publicznie jest potrzebna – mówił Dorosz.
Na pytania osób, które przyszły na spotkanie obok profesora Grzegorza Wielgosińskiego i prezesa Radosława Sagatowskiego, odpowiadali także Maciej Osysko – propagator budowy zakładów wykorzystania energii z odpadów w procesie termicznego przetwarzania i Janusz Siek z MZK.