Początkiem października obchodził 3-lecie pracy w Stali Stalowa Wola, a ostatniej niedzieli, 17 listopada, świętował 45-urodziny, trener bramkarzy „zielono-czarnych” DENIS PARECHIN.
W grudniu 2020 roku były golkiper m.in. BATE Borosov i FK Mińsk, a po zakończeniu kariery piłkarskiej trener bramkarzy reprezentacji Białorusi w kategoriach: U 17, U 18 oraz U 21, a także pierwszej drużyny Dynama Mińsk, odmówił podpisania listu poparcia dla władz białoruskich i został zwolniony z pracy i postanowił wyemigrować za chlebem do Polski. Nie było to proste wydostać się ze szpon Łukaszenki, ale Denisowi udało się opuścić swoją ojczyznę wraz z 14-letnią córką Martą.
5 października, posiadający najwyższą licencję dla trenera bramkarzy UEFA Goalkeeper A Licence, podpisał umowę ze Stalą Stalowa Wola i zadebiutował na trenerskiej ławce za kadencji Łukasz Berety w 3-ligowym meczu wyjazdowym z Tomasovią, wygranym przez naszą drużynę 3:0. Do dzisiaj Denis Parechin ma na swoim koncie 125 meczów w roli trenera bramkarzy Stali.
Bardzo wysoko jego pracę i warsztat trenerski oceniają piłkarscy eksperci. W rozgrywkach 3 i 2 ligi, jeżeli nie najlepszym, to z całą pewnością jednym z najlepszych bramkarzy był Mikołaj Smyłek, a w tym sezonie bardzo wysokie noty zbiera jego nowy podopieczny, Adam Wilk, a najlepszym tego dowodem są nominację dla bramkarza „Stalówki” do najlepszych jedenastek danej kolejki Betclic 1 ligi.
W czerwcu 2024 roku kończy się Denisowi umowa ze Stalą, ale w klubie nikt nie bierze pod uwagę scenariusza, że mógłby odejść do innego klubu.
– Nie wiem co będzie. Życie różne pisze scenariusze. Ze Stalową Wolą związałem się nie tylko zawodowo, ale także emocjonalnie. Wychowuję sam córkę. Marta chodzi w Stalowej Woli do szkoły i przede wszystkim muszę zadbać o jej przyszłość. To jest dla mnie najważniejsze. Dlatego spekulowanie dzisiaj o tym, co będzie za pół roku nie ma żadnego sensu – mówi Denis Parechin.
A co w wolnych chwilach robi trener bramkarzy Stali? Nie ma ich zbyt wiele, bo większość godzin spędza na stadionie, ale jeżeli już znajdzie chwilę na relaks, to jedzie na… ryby. Jest wielkim miłośnikiem i znawcą karpiarstwa, czyli połowu karpia.
– W październiku na Jeziórku, niedaleko Stalowej Woli, wyciągnąłem blisko 15 kg sztukę, ale nie powiedziałem ostatniego słowa (śmiech). Gdyby mnie było stać, to wybrałbym się na najbardziej prestiżowe łowisko Europy, na Euro-Aqua na Węgrzech. Niedawno Polak, Kacper Stępień złowił tam karpia pełnołuskiego o wadze 47,4 kg. To nowy rekord świata w tej kategorii. Ale nie jedyny. Wcześniej na tym legendarnym łowisku, Holender Michel Schoenmakers wyłowił lustrzenia o wadze aż 51,20 kg. Był to pierwszy karp przekraczający 50 kg, złowiony przez wędkarza. Ja o łowieniu na Euro-Aqua mogę na razie pomarzyć. Tygodniowe pozwolenie na wędkowanie tam kosztuje ponad 1500 Euro. No… chyba że prezes podniesie mi pensję – śmieje się Denis Parechin.