Kwadrans dobrej gry to w meczu koszykarskim zbyt mało, żeby myśleć o korzystnym wyniku. Stal tylko w pierwszej kwarcie i na początku drugiej dotrzymywała kroku drużynie KS 27 Katowice. Pozostałe oddała bez… mydła i przegrała różnicą 18 punktów.
Młoda drużyna Stali wciąż płaci frycowe w drugiej lidze. Koszykarzom trenera Rafała Partyki nie można odmówić ambicji i woli walki – tego jest pod dostatkiem – ale w konfrontacji z zaprawionymi w ligowych meczach rywalami, te atuty okazują się niewystarczające. Szkoda, że Stal nie zgłosiła drużyny juniorów starszych do rozgrywek w lidze podkarpacko-lubelskiej, bo tą decyzją zabrała pewnej grupie zawodników możliwość ogrywania się i zbierania przez nich doświadczenia, co mogłoby się później przełożyć na ich grę w zespole seniorskim. Z drugiej strony zachodzi pytanie, czy młodzi, uczęszczający do szkół koszykarze, byliby w stanie pogodzić obowiązki szkolne z treningami i dużą ilością meczów. Temat i tak jest nieaktualny, bo Stali przecież w rozgrywkach U 19 nie ma…
Tokovenko raz tylko jeden
W pierwszej kwarcie sobotniego meczu z KS 27 Katowice, Stal, w której z powodu kontuzji zabrakło kilku podstawowych zawodników: Maciej Paterek, Leszek Kaczmarski, Klaudiusz Tarnawski, tylko w pierwszej kwarcie i do połowy drugiej, była w stanie zdominować swoich rywali. Mocno stała w obronie, wyprowadziła kilka szybkich, skutecznych kontr i po 10. minutach prowadziła 15:10. Dobrze zaczęła nasza drużyna także drugą „ćwiartkę”. Dobrzański wypatrzył pod koszem Ivana Tokovenko i Ukrainiec popisał się efektownym wsadem, za co zebrał burzę braw. Niestety, jak się później okazało, był to jedyny celny rzut Tokovenki w tym meczu i także jedyna tego typu zagrywka naszego zespołu, wykorzystująca wzrost ukraińskiego centra. Częściej można było go oglądać biegającego po obwodzie.
Katowice złapały wiatr w żagle
W 15. minucie, po dwóch celnych rzutach wolnych Macieja Paterka – najlepszego zawodnika naszej druzyny w tym meczu – Stal prowadziła 29:23, ale w tym momencie inicjatywę przejęli katowiczanie. I nie oddali jej do końca meczu. Olaf Klonowski trafił „za trzy”, Wojciech Leszczyński i Bartosz Folga „za dwa” i team ze stolicy Górnego Śląska objął prowadzenie 31:29. W ostatnich dwóch minutach przed dużą przerwą powiększył przewagę do 9 „oczek” (29:38), a w drugiej minucie trzeciej odsłony, po „trójkach” Jakuba Nowaka i Tomasza Krzymińskiego, wygrywał 15-punktami (46:31).
Katowiczanie złapali wiatr w żagle i do końca tej kwarty mieli mecz pod kontrolą. Głównie za sprawą trafiającego praktycznie z każdej pozycji Leszczyńskiego (13 pkt w 3 kwarcie).
Krzymiński trafiał, jak na zawołanie
Ostatnie 10 minut spotkania należało natomiast do Tomasza Krzymińskiego. 23-latek, który występował wcześniej przez kilka lat za miedzą, w zespole AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice, trafiał jak na zawołanie (14 pkt w tej kwarcie). W 34. minucie, po jego wsadzie, goście prowadzili różnicą 21 pkt (75:54). Wynik spotkania (69:87) ustalił, celnym rzutem z wyskoku, debiutujący na parkiecie drugoligowym. 16-letni Kamil Binkiewicz.
Stal trafiła w tym meczu 20 rzutów z gry, 15 „za dwa” i 5 „za trzy” oraz wykorzystała 24 rzuty wolne z 27 zanotowała 25 zbiórek (4 w ataku i 21 w obronie), przechwyciła 14 piłek i zaliczyła 26 strat.
KS 27 Katowice: 30 celnych rzutów z gry, 20 „za dwa” i 10 „za trzy”, 17/26 – rzuty wolne, zbiórki 37 (15 w ataku, 22 w obronie), przechwyty – 14, straty 21.
W środę, 20 listopada Stal rozegra na wyjeździe zaległe spotkanie z UJK Kielce (18.15), a 30 listopada czeka ją wyjazd do Katowic na spotkanie z AZS AWF Mickiewicz Romus (18).
STAL – KS 27 KATOWICE 69:87 (15:10, 14:28, 18:25, 22:24)
STAL: Maciej Paterek 18 (1×3), Krzek 15 (1×3), Baran 10, Łabuda 8 (2×3), Jadaś 6 oraz Tabor 10 (1×3), Tokovenko 2, Dobrzański.
KS 27: Leszczyński 27 (5×3), Krzymiński 20 (2×3), Klonowski 9 (1×3), Stadler 3, Jagiełło oraz Folga 11 (8 zb.), Olma 7 (1×3), Nowak 4 (1×3), Kałuża 4, Binkiewicz 2, Litwinowicz.
Sędziowali: Damian Kuziora i Paweł Nieradko. Widzów 250.