– Targi Marek Własnych Future Private Labels Expo w Kielcach, w których państwo uczestniczyliście w ubiegłym tygodniu, nie są wydarzeniem szeroko znanym, do kogo są skierowane?
– W targach uczestniczą firmy, które mogą produkować pod marką własną dla innych sieci. W wydarzeniu wzięło udział ponad 90 wystawców z 14 krajów oraz kupców z Polski i zagranicy. W tym roku była to szósta edycja targów. Wydarzenie zorganizowały Targi Kielce we współpracy z Wydawnictwem Rzeźnik Polski.
Targi były okazją do rozmów pomiędzy kupcami z rynku nowoczesnego a producentami i dostawcami produktów.
– Jak pani ocenia to wydarzenie, warto było wziąć w nim udział?
– Oceniam bardzo dobrze, oprócz prezentacji firmy, produktów, rozmów biznesowych ważnym elementem tego wydarzenia jest panel dyskusyjny dotyczący branży mięsnej – problemów i wyzwań, jakie stoją przed producentami mięsa i wędlin.
– Co chcieliście osiągnąć dzięki targom?
– Po pierwsze chcieliśmy się zaprezentować się, jako producent wysokiej jakości wędlin, stabilny parter handlowy z możliwością tworzenia nowych receptur dla producentów marek zachowując przy tym tradycyjne rzemiosło z nowoczesnymi technologami. Finalnie, wyjść z pozycji dostawcy i producenta regionalnego na rynek ogólnopolski.
– Jeśli to nie tajemnica, proszę powiedzieć jak udały się rozmowy biznesowe?
– Mogę powiedzieć, że cel został osiągnięty. Produkty, które zostały przygotowane na targi z oferty wędliniarskiej znalazły uznanie wśród kupców, z kolei nasze nowe produkty: bazy bulionowe, zupy i sos demi glace wzbudzały duże zainteresowanie ponieważ są odpowiedzią na rosnący trend wśród konsumentów szukających zdrowych i smacznych rozwiązań. Oferta kierowana jest do gastronomi oraz sieci detalicznej.
– To całkowita nowość w waszej ofercie, jakie smaki oferujecie?
– Mamy bulion wołowy, drobiowy i wieprzowy. Na bazie tych bulionów są przygotowane zupy, teraz jest ich siedem. Oferujemy domowe smaki, na przykład pomidorowa, ogórkowa. Na bazie tych bulionów powstały także trzy gulasze, które dostępne są w naszych sklepach.
Nowością jest również skoncentrowany demi glace, przygotowywany przez 72 godziny, wołowy, z dodatkiem wina. Naturalnie gęty, bogaty w smaku. To doskonały produkt dla całej branży HoReCa (określenie sektora hotelarskiego oraz gastronomicznego: hotel, restaurant, catering – red.). Bardzo szczycimy się, że jest on w stu procentach naturalny.
– Branża hotelarsko-gastronomiczna to wasz nowy kierunek?
– Tak, i jest to bardzo świadomy wybór. Poparte to jest wieloma naszymi spostrzeżeniami z branży mięsnej, nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Chcemy dodatkowo wzmocnić nasz biznes. Dodam jeszcze, że aby tworzyć te buliony, sos demi glace i na bazie tego robić zupy, zakupiliśmy odpowiednią maszynę, która jest jedną z najnowocześniejszych na rynku.
– Wróćmy jeszcze do targów, do okrągłego stołu branży mięsnej. Jakie tematy dominowały? Co nurtuje branżę?
– Na pewno jednym z głównych tematów jest spadek spożycia mięsa. To jest coś, co widzimy wszyscy. Każdy to rozumie i szuka rozwiązań żeby po prostu móc utrzymać biznesy.
Poruszaliśmy temat roślinnych zamienników. W tym temacie nie są w pełni uregulowane kwestie nazewnictwa. W gronie Stowarzyszenia Wędliniarzy i Rzeźników Polskich, mieliśmy dłuższą rozmowę o tym, w jaki sposób chcielibyśmy się zabezpieczyć, jako branża mięsna, przed nieuprawnionym używaniem nazw typu kaszanka, parówka, krakowska sucha, salceson.
Poruszaliśmy też przepisy zawarte w dyrektywach unijnych, które będą teraz wchodzić odnośnie opakowań, emisji dwutlenku węgla, to będzie dotykać branżę.
– A rozmawialiście o rosnących kosztach? To chyba teraz topowy temat.
– Koszty są tematem wszechobecnym. O tym się zawsze rozmawia, bo one cały czas rosną i będziemy musieli jako branża z tym się zmierzyć.
– Powiedziała pani, że coraz mniej zjadamy mięsa. A jak zmieniają się nasze smaki. Przestajemy coś kupować, albo odwrotnie – może są wyroby, które cały czas bardzo dobrze się sprzedają.
– Na przykładzie Matthiasa, mogę powiedzieć, że takim naszym produktem, który cały czas się broni jest krakowska sucha. To jest coś, co nasi klienci uwielbiają. Ta kiełbasa ma swoich fanów od samego początku.
Obecnie klient jest bardziej wyedukowany, świadomy, wygodny. Lubi być zaopiekowany przez personel sklepu, chce w sklepie kompetentnego sprzedawcy.
Na pewno jemy teraz nieco „chudziej”, stąd obecnie naszą bardzo „modną” wędliną jest szynka z indyka High Protein, dedykowana osobom na diecie wysokobiałkowej, dzieciom, seniorom. Bardzo delikatny produkt. Nie powinniśmy jednak zapominać, że tłuszcz w diecie też jest potrzebny.
– Szykujecie coś specjalnego na święta?
– Oczywiście, że tak, ale o tym jeszcze za wcześnie żeby mówić, wszystko w swoim czasie.
Teraz, chcielibyśmy zwrócić uwagę klientów na nasze nowości, czyli zupy pakowane w kubeczki 400-mililitrowe. Zamknięte są folią i wieczkiem, które ściągamy, podgrzewamy kubek w mikrofalówce i mamy „miseczkę” pysznej zupy. To bardzo wygodne dla osób pracujących. Tak przygotowaliśmy bazę smakową, żeby każdy w domu mógł zjeść zupę, jaką lubi – pomidorową, ogórkową, grochową, kapuśniak, żurek. Jeszcze dwa smaki trzymamy na same święta.
– Ile osób obecnie zatrudniacie?
– W Matthiasie pracuje 250 osób, to dużo, ale my zawsze byliśmy dużym zakładem. To tak mniej więcej pół na pół zakład i sklepy.
– Prowadzicie własny ubój?
– Żywiec dostarczają nam nasi partnerzy handlowi, a my sami prowadzimy ubój, rozbiór, produkcję, pakowanie, spedycję, sklepy firmowe. Wszystko robimy sami.
– Gdyby te plany biznesowe z targów wypaliły, to zakład jeszcze się powiększy?
– Rozwinie się pod względem portfolia. Nasz zakład jest bardzo dobrze zorganizowany, mamy jeszcze moce produkcyjne, które chcemy wykorzystać. Nie ma potrzeby rozbudowy, ani dokupywania maszyn, my to wszystko mamy. Jesteśmy – nazwałabym to – kompletni.
Rozmawiała
Lilla Witkowska