Do 14 października, w dotkniętej katastrofalną powodzią Starej Morawie w gminie Stronie Śląskie, przy usuwaniu skutków żywiołu pracować będzie ładowarka kołowa 856H użyczona nieodpłatnie przez firmę LiuGong Dressta Machinery (LDM) ze Stalowej Woli.
Maszyna ta była właśnie na testach w kopalni granitu w Strzegomiu na Dolnym Śląsku, gdy w Kotlinie Kłodzkiej doszło do wielkiej powodzi. Szybko więc zrodził się pomysł, by wykorzystać ją do prac popowodziowych. Było to możliwe, gdyż ładowarka 856H była zapasową maszyną na testach w Strzegomiu, po tym, jak podczas prób, awarii uległa tu wielka ładowarka 890H. Po jej naprawie, mniejszą maszynę można było skierować do Starej Morawy.
Pomocny okazał się tutaj Marcin Knapik, prezes Stowarzyszenia Maszyn Roboczych „Operator”. To dzięki niemu LDM nawiązała kontakt z Adamem Sawicki, właścicielem firmy ADAMS z Cieszyna, a zarazem operatorem maszyn budowlanych.
Jak tylko przeszła wielka woda, Adam Sawicki, wraz ze swoimi pracownikami i znajomymi nieodpłatnie świadczą usługi na rzecz mieszkańców Starej Morawy i okolicznych miejscowości. Działają we współpracy z lokalnymi władzami oraz sztabem kryzysowym, który koordynuje wszelkie prace przy udrożnienia koryta rzeki Morawy, wzmacnianiu jej brzegów i usuwania zanieczyszczeń, które naniosła fala powodziowa. I właśnie przy takich pracach pomocna jest ładowarka z LDM.
Umowę o jej użyczeniu LiuGong Dressta Machinery podpisała z firmą ADAMS, a jej przekazanie odbyło się 1 października w Starej Morawie (z odległego o 100 km Strzegomia maszyna przyjechała oczywiście na lawecie). Operatorem maszyny i osobą za nią odpowiedzialną jest Adam Sawicki. W Starej Morawie i okolicach ładowarka pracować będzie do 14 października.
– Maszyna sprawuje się bez zarzutów. Myślimy, by wynająć od LiuGonga kolejną, tym razem spycharkę, bo nasza jest za mała do cięższych prac. Może średnią TD-15 z sześciopozycyjnym pługiem, może większą – powiedział „Sztafecie” Adam Sawicki.
Gry rozmawialiśmy, ładowarka ze Stalowej Woli operowała w miejscowości Bielice w gminie Stronie Śląski, przy naprawie drogi. Bielice – gdzieś na końcu świata. Urokliwa wieś koło Stronia Śląskiego – można przeczytać i zobaczyć na jednym z lokalnych portali.
– To trzeba zobaczyć na własne oczy, zobaczyć te wszystkie zniszczenia, by jakoś pojąć ogrom tego kataklizmu i dramat tutejszych mieszkańców – dodaje Adam Sawicki.