Podczas rozbiórki starego domu, stojącego przy ulicy Jasińskiego w Tarnobrzegu, nowy jego właściciel znalazł na strychu pakunek owinięty w stare, datowane na początek lat 50. gazety. W środku znaleziska znajdowały się trzy grube zeszyty wypełnione unikatowymi relacjami i notatkami oraz plik pojedynczych dokumentów spisanych na maszynie i ręcznie. Znaleziska takie nazywają sensacją. Zdarzają się rzadko, stanowiąc dla historyka ogromną gratkę.
O swoim odkryciu właściciel powiadomił dyrektora Muzeum w Tarnobrzegu, który po ich obejrzeniu zorientował się, iż dokonano odkrycia o ogromnej wadze historycznej. Zdołał także namówić znalazcę, by przekazał te dokumenty do tarnobrzeskiego Muzeum. Dalszy, już bardziej szczegółowy ogląd pozwolił na pierwsze ich usystematyzowanie i stwierdzenie, iż najwyższą wartość posiadają wspomniane trzy zeszyty, zawierające relacje świadków Rzezi Wołyńskiej, podpisane własnoręcznie przez każdego z nich.
Jak te dokumenty trafiły do Tarnobrzega
To niezwykłe znalezisko zrodziło pytanie o to, skąd znalazło się w Tarnobrzegu?
Pierwszą wskazówką było nazwisko Urszuli Szumskiej, które widniało na jednej z kart. Znając jej przedwojenne związki z Tarnobrzegiem, można się było domyślać, iż to ona schowała tam najważniejszą część archiwum. Dom, w którym go znaleziono, przed wojną należał najpierw do bardzo zasłużonej w historii Tarnobrzega rodziny Jagoszewskich, a po małżeństwie Marii Jagoszewskiej z Bronisławem Zyburą stał się ich domem rodzinnym.
Wspomniany Bronisław był przed wojną nauczycielem i dyrektorem szkoły w Dębie, a w czasie okupacji niemieckiej prowadził nasłuch radiowy i współpracował z Władysławem Jasińskim przy wydawaniu i kolportowaniu pisma „Odwet”, płacąc za to cenę najwyższą, aresztowaniem przez gestapo, wywózką do KL Auschwitz i śmiercią w tym obozie.
Najstarszy z synów Bronisława i Marii Zyburów, Bolesław, przedwojenny uczeń Szumskiej, oraz kolega szkolny (uczęszczali do tej samej klasy) jej brata Zdzisława, w czasie okupacji był żołnierzem AK, Obwodu tarnobrzeskiego, członkiem oddziału partyzanckiego por. Kazimierza Bogacza „Bławata”.
Po wkroczeniu na te tereny wojsk sowieckich w sierpniu 1944 roku, w obawie przed aresztowaniem wyjechał w 1945 roku do Gliwic, gdzie najpierw pracował przy budowaniu infrastruktury dla tworzonej tam Politechniki, a następnie podjął w niej studia. Zapewne w tym czasie doszło do kontaktów między nim a Urszulą Szumską. Wedle relacji jej siostrzenicy, Zybura podczas jednej z wizyt wziął ze sobą większość wołyńskiego archiwum i wywiózł go do Tarnobrzega. Tu ukrył go na strychu rodzinnego domu, w przekonaniu, iż będzie bardziej bezpieczne niż w obserwowanej przez „bezpiekę” bytomskiej kamienicy.
Pozostałą część artykułu przeczytasz w papierowym wydaniu tygodnika “Sztafeta”.