Opozycyjni radni Stalowej Woli kolejny raz biją na alarm w sprawie złego stanu finansów i ogromnego długu miasta. Pokazują, że Stalowa Wola jest jedną z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Prezydent Lucjusz Nadbereżny odpowiada, że to tworzenie złego klimatu wokół Stalowej Woli, co miastu na pewno nie pomaga. I wzywa opozycję, by przeprowadziła referendum w sprawie jego odwołania, a nie straszyła groźbą komisarza.
Tym razem, 27 sierpnia, na konferencji prasowej przed Urzędem Miasta wystąpiło czterech radnych: Damian Marczak i Andrzej Szymonik (Stalowowolskie Porozumienie Samorządowe) oraz Kamil Maciejak i Daniel Hausner (Stalowa od Nowa – Powiat od Nowa).
Marczak: winien prezydent i radni PiS
Marczak przypomniał o swoim niedawnym liście otwartym do mieszkańców stalowej Woli, w którym zwrócił uwagę, że deficyt miasta za pierwsze półroczne 2024 r. sięgnął 111 mln zł. Przytoczył też dane z Serwisu Samorządowego PAP, z których wynika (na podstawie analiz Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych), że w ubiegłym roku średnie zadłużenie gmin w Polsce wyniosła 1,5 tys. zł na jednego mieszkańca.
– Jeżeli chodzi o Stalową Wolę, to na zakończenie roku 2023 zadłużenie na jednego mieszkańca sięgnęło 5,5 tys. zł. Jeżeli doliczymy ten deficyt, który jest „wypracowany” w tym roku, to będzie 7,5 tys. zł. Na koniec roku mamy czterokrotnie wyższe zadłużenie na jednego mieszkańca, niż przeciętna gmina w Polsce – mówił Damian Marczak. Poinformował również, że w Polsce zadłużone powyżej 4 tys. zł na mieszkańca są 63 gminy, co – według jego obliczeń – daje Stalowej Woli miejsce w pierwszej dwudziestce najbardziej zadłużonych gmin w kraju.
Według Marczaka, winę za ten stan rzeczy ponosi nie tylko prezydent Nadbereżny, ale także radni PiS, bo to ich głosami podejmowane były różne decyzje skutkujące dzisiaj trudną sytuacją budżetu Stalowej Woli. Podkreślił również, że radni opozycji nie mają żadnego przewodniczącego w komisjach rady miejskiej, więc to radni z klubu PiS powinni teraz szukać sposobu, jak uzdrowić finanse miasta.
Szymonik: potrzeba dobrego zarządzania
Z kolei radny Andrzej Szymonik odniósł się m.in. do apelu prezydenta Nadbereżnego, by nie tworzyć złego klimatu wokół Stalowej Woli, by nie szkalować dobrego imienia miasta, czego mają się dopuszczać radni opozycji.
Szymonik poprosił prezydenta o to, żeby już nie dawał dobrych rad opozycji, takich jak przeprowadzenie referendum o odwołaniu Nadbereżnego. Sam natomiast poradził mu, żeby zrezygnował ze swojej funkcji, jeśli nie radzi sobie z finansami miasta i ciągle je zadłuża.
Przywołał w tym kontekście przykład 170-tys. Zabrza, zadłużonego na 800 mln zł, co daje około 4,5 tys. zł na jednego mieszkańca. Podkreślił, że obecna prezydent Zabrza podjęła szereg kroków ograniczających wydatki, by ratować gminę i jej finanse.
– Uważam, że Stalowa Wola już dawno powinna myśleć tymi kategoriami, żeby nie tylko myśleć o tym, że dostaniemy jakieś pieniądze. Wcześniej czy później gminy, które są dobrze zarządzane, które mają świadomość tego, że te pieniądze się zarabia, będą wygranymi i będą mieć ten komfort funkcjonowania – powiedział Szymonik.
Hausner: kredyty bez opamiętania
Radny Daniel Hausner przypomniał, jak narastał dług Stalowej Woli, odkąd Lucjusz Nadbereżny został jej prezydentem.
– Po prostu brane były kredyty bez opamiętania. Te pieniądze nie były przeznaczane na coś, co przynosiło dochód do budżetu, były przeznaczane na inwestycje, które spowodowały wzrost wydatków do budżetu. One były po prostu konsumowane. Teraz mamy tego efekty – stwierdził Hausner.
I dodał, że zamiast wprowadzić program naprawczy, prezydent powołał dwoje swoich zastępców, których wynagrodzenie będzie kosztować około miliona zł rocznie. Zarzucił też Nadbereżnemu, że „Stalowa Wola stała się przechowalnią działaczy PiS-u. Ci, którzy stracili intratne stanowiska w spółkach skarbu państwa, są tutaj przechowywani”.
Maciejak: te problemy się piętrzą
Radny Kamil Maciejak poruszył m.in. sprawę napiętej sytuacji w klubie piłkarskim Stal Stalowa Wola (piłkarze nie mają płaconych pensji, w klubie brakuje pieniędzy).
– Przypomnę, że feta, która była po tym, jak weszliśmy do I ligi, to był praktycznie spęd polityczny partii Prawa i Sprawiedliwości. Były ogromne obietnice, wielka radość. Skończyło się na tym, że w czwartek (29 sierpnia – red.) mamy spotkanie i ciekawy jestem, co pan prezydent obieca tego dnia – mówił Maciejak. – Mamy zły klimat w Stalowej Woli, ponieważ, po pierwsze – mamy złe powietrze w mieście. Monitory powietrza, które powinny być, a dalej ich nie ma, kosztowałyby miasto prawdopodobnie od pół do miliona złotych. Mamy za to dwoje wiceprezydentów, mamy sytuację z kibicami, mamy sytuację z nauczycielami. Te problemy się piętrzą – mówił radny Maciejak.
Nadbereżny: kto tu się kieruje jaką troską?
Poprzedniego dnia, do znanych już wcześniej zarzutów opozycji, w tym m.in. do groźby wprowadzenie do Stalowej Woli komisarza, o czym mówił były prezydent Andrzej Szlęzak, odniósł się prezydent Lucjusz Nadbereżny (w poprzednim numerze przedstawiliśmy obszerną odpowiedź rzecznika Urzędu Miasta).
– Jeżeli mamy zawiadomienia do różnych organów, czy utrudnianie prac administracyjnych miastu Stalowa Wola w procesie inwestycyjnym i non stop tworzenie złego klimatu wokół Stalowej Woli, to przecież to nie pomaga. Tutaj pytanie: kto tu się kieruje jaką troską, jakie ma intencje? – powiedział Lucjusz Nadbereżny.
Jego zdaniem, sugerowanie, że Stalową Wolą może zacząć rządzić komisarz, to jest nie tylko brak znajomości przepisów prawa samorządowego, ale to jest kreowanie bardzo szkodliwej, nieprawdziwej informacji na temat Stalowej Woli.
– Jeżeli ktoś ma ból ze względu na wynik wyborów samorządowych, które były tak niedawno, jeżeli ktoś ma jeszcze gorycz porażki, to ja apeluję: poczekajcie te kilka miesięcy, kiedy minie 9 miesięcy karencji powyborczej i rozpiszcie referendum. Miejcie odwagę złożyć wniosek, zebrać podpisy, a nie używajcie wizerunku miasta Stalowej Woli, nie używajcie autorytetu miasta Stalowej Woli – mówił Lucjusz Nadbereżny.