– Nie podoba mi się ten pomnik jako dzieło sztuki. Uważam, że jest najsłabszy w artystycznym dorobku Andrzeja Pityńskiego. Gdybym dalej był prezydentem Stalowej Woli, to nie stanąłby w naszym mieście – tak wprost o odsłoniętym 14 lipca w Domostawie monumencie Rzeź Wołyńska mówi „Sztafecie” Andrzej Szlęzak. – Przy obrazach z katedry sandomierskiej, gdzie odcięte głowy leżą obok ciał, z których tryska krew, ten pomnik wcale nie jest drastyczny – to z kolei powiedział nam Zbigniew Walczak, były wójt gminy Jarocin i prezes Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Rzeź Wołyńska w Domostawie.
Przed rokiem, 20 lipca 2023 r. obaj występowali w Stalowej Woli na spotkaniu pt. „Kłamstwo, zdrada i strach – wokół ludobójstwa na Wołyniu”. Walczak przypominał historię znalezienia lokalizacji dla pomnika i starań o jego „wydobycie” z Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych, które po wybuchu wojny w Ukrainie zaczęły piętrzyć biurokratyczne przeszkody. Opowiadał też o problemach, jakie w organizacji uroczystości wmurowania i poświęcenia kamienia węgielnego pod pomnik w lipcu 2022 r., stwarzał mu miejscowy Kościół.
Szlęzak skupił się na ideologii ukraińskiego nacjonalizmu, a właściwie – jak to określił – nazizmu, który – jego zdaniem – staje się ideologią państwa ukraińskiego. Mówił również, by strona polska nie zabiegała już o przeprosiny za rzeź wołyńską, czyli za faktyczne ludobójstwo, bo ich nie będzie, ale ciągle i stanowczo domagała się godnego pochówku ofiar.
Radymno, Domostawa i polsko-ukraiński fatalizm
Po roku Walczak i Szlęzak nie spotkali się przy odsłonięciu pomnika w Domostawie. Dlaczego?
– Byłem tam wcześniej, akurat 14 lipca miałem ważne obowiązki rodzinne. To dobrze, że jest takie miejsce w Polsce, o którym zrobiło się głośno, gdzie pamięć o Wołyniu jest przypominana. Takim pierwszym przełomem w tej sprawie była rekonstrukcja rzezi, przygotowana w Radymnie w 2013 r., którą jako prezydent Stalowej Woli wsparłem finansowo. Ale artystycznie pomnik w Domostawie, w mojej opinii, jest nie do obrony. Jest jak agitacyjna gazetka ścienna, za dużo treści, aż takiej dosłowności i drastyczności ta zbrodnia nie wymagała. Pomnik powinien oczywiście w jakiś sposób przypominać wołyńskie ludobójstwo, ale jest otwarte pytanie, dla mnie też, czy powinien po wsze czasy rozdrapywać rany? Bo wszystkie rany muszą się kiedyś zagoić, zabliźnić, a fatalizm i wrogość – zostać przełamane. Może przyjdzie czas, że i Ukraińcy coś z tego zrozumieją, choć jak się patrzy na postępujące procesy banderyzacji tego państwa, to można szczerze w to wątpić – mówi Andrzej Szlęzak.
Patriota to co innego
Dodaje też, że gdyby dalej był prezydentem Stalowej Woli, to taki pomnik jak Rzeź Wołyńska nie stanąłby w naszym mieście.
– Patriota Andrzeja Pityńskiego to co innego. Ten pomnik ma artystyczną klasę i symbolikę – wspomina o pomniku odsłoniętym w Stalowej Woli w 2011 r., a więc jeszcze za jego prezydentury.
„Sztafeta”: – A pomnik Ukraińców ratującym Polaków na Wołyniu? Miał pan też wówczas taki pomysł…
– Wtedy, dzięki wsparciu Zbigniewa Koczwary, przygotowano makietę takiego upamiętnienia. Gdybym dalej był prezydentem, to jakiś pomnik poświęcony tym Ukraińcom by powstał – odpowiada były prezydent Stalowej Woli.
Obrazy w katedrze są bardziej drastyczne
Zbigniew Walczak po raz kolejny odpiera zarzut o „drastyczności” pomnika Rzeź Wołyńska (dziecko nadziane na długie, trójzębne widły i główki dzieci nabite na sztachety). W lipcu 2023 r. mówił w Stalowej Woli, że nie oddaje on nawet w części tego, co działo się wtedy na Wołyniu. A teraz sięga po takie porównanie:
– W ostatnią sobotę byłem w katedrze w Sandomierzu, tam jest 14 obrazów, a niemalże na każdym z nich są bardzo drastyczne sceny, np. z obrony Sandomierza przed najazdami, gdzie odcięte głowy leżą obok ciał, z których tryska krew. Oglądają to dzieci i co? Tu drastyczności nie ma? Przy tych obrazach pomnik Rzeź Wołyńska nie jest wcale drastyczny – podkreśla Zbigniew Walczak.
Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu “Sztafety” nr 30 – 25 lipca 2024 r.