15 maja br. przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu ruszył proces 30-letniego Tomasza U. z Bąkowa (pow. stalowowolski). Mężczyzna jest oskarżony o potrójne zabójstwo. Prokuratura oskarża go o pozbawienie życia matki, babki i dziadka.
Do tragicznych wydarzeń opisanych aktem oskarżenia doszło 29 kwietnia ub. roku w Bąkowie w gm. Pysznica. W środę, 15 maja, Tomasz U. przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Sędzia Maciej Olechowski odczytał więc zeznania 30-latka, które złożył w okresie przygotowawczym do procesu.
Z zeznań tych wynika, że mieszkaniec Bąkowa miał założoną tzw. Niebieską Kartę w związku ze znęcaniem się nad matką. Był już także wcześniej karany przez Sąd Rejonowy w Stalowej Woli. W Bąkowie mieszkał w domu rodzinnym z rodzicami, na terenie posesji znajdował się także dom dziadków. Mężczyzna nie miał w Polsce stałej pracy, wcześniej przebywał jednak przez dłuższy czas zarobkowo za granicą i wrócił do kraju z oszczędnościami. Z odczytanych zeznań wynika także, że rozpoczął budowę domu i rozstał się z sympatią.
W dniu tragedii, 30-latek pojechał do Stalowej Woli do lombardu i sprzedał dalmierz laserowy. Za pozyskane w ten sposób pieniądze zakupił m.in. wódkę. Gdy wrócił do domu zrobił sobie posiłek i zaczął pić alkohol. Matka mężczyzny zwróciła mu uwagę. Miała do niego pretensje, że nie pracuje i nadużywa alkoholu. Pomiędzy oskarżonym, a 58-letnią Heleną U. wywiązała się kłótnia, a następnie awantura, która przeniosła się na podwórko. W jej trakcie, Tomasz U. miał chwycić siekierę i zadać nią cztery ciosy matce. Kobieta miała także rany cięte, ale mężczyzna nie pamięta skąd mogły się wziąć. Po ataku na matkę, 30-latek rzucił się na dziadków, których także zaatakował w głowy siekierą. 84-letnia kobieta i 89-letni mężczyzna zostali ciężko ranni. Po tym, jak przybyli na posesję członkowie rodziny, zastali na podwórku zwłoki 58-latki i ciężko rannych seniorów. Wezwali pomoc i dziadkowie zostali przewiezieni do szpitali w Nisku i Stalowej Woli. Życia obojga nie udało się jednak uratować.
Z zeznań Tomasza U. wynika, że zupełnie nie pamięta on ataku, którego miał się dopuścić na babci i dziadku. Nie pamięta także tego, by atakował matkę nożem. Po dokonaniu zbrodni, 30-latek zabrał z domu wódkę i 400 zł, wsiadał na rower i udał się nad San. Kilka godzin później, przemieścił się na stację benzynową w Rzeczycy Okrągłej. Tam zakupił kolejną butelkę wódki, papierosy, rogala i chipsy. Wkrótce potem, niedaleko tego miejsca, został zatrzymany przez policję.
W środę Tomasz U. przeprosił obecnych na sali rozpraw członków swojej rodziny. Ojciec powiedział, że nie przyjmuje przeprosin, ciotka natomiast, że przyjmuje słowa skruchy, ale bardzo brakuje jej członków rodziny, którzy w wyniku zbrodni stracili życie. Sąd przesłuchał tego dnia pierwszych świadków procesu.
30-latkowi grozi nawet dożywotnie pozbawienie wolności.
(bm)