To najstarsza budowla sakralna na terenie Niska. Pierwsza wzmianka o jej istnieniu pojawiła się w 1883 roku, czyli równo 140 lat temu. Warto więc z tej okazji przypomnieć niezwykłą historię tej świątyni.
Jest to obiekt, którego historia kryje wiele zagadek. Nikomu do tej pory nie udało się ustalić dokładnej daty budowy, jak też poświęcenia tej świątyni. Nie wspominają o tym zarówno Kroniki Diecezji Przemyskiej, jak też Kronika Klasztoru Rozwadowskiego oo. Kapucynów, z którymi hrabiostwo Maria i Olivier Rességuierowie byli zaprzyjaźnieni. Pierwsza urzędowa wzmianka o kaplicy na Warchołach pojawia się w Schematyzmie Diecezji Przemyskiej z roku 1883, gdzie w opisie parafii pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Racławicach czytamy: „In pago Zarzyce reperitur Cappella sub. tit. B.M.V. ad Nives item in Warchoły ad Nisko, cultui divino adaptata” (w wiosce Zarzecze znajduje się kaplica pod wezwaniem Matki Bożej Śnieżnej, podobnie i w wiosce Warchoły koło Niska, obie przystosowane do kultu Bożego).
Prywatna kaplica Rességuierów
Prawdopodobnie decyzję o założeniu rodzinnego cmentarza i wybudowaniu na nim prywatnej kaplicy na Warchołach, hrabiostwo Maria i Olivier Rességuierowie podjęli tuż po śmierci ich pierworodnego syna Eugeniusza Jana Teresy Adriana (4 im.), urodzonego 24 lutego 1870 roku, a zmarłego na szkarlatynę 1 lutego 1876 r. Potwierdzeniem tego przypuszczenia może być informacja zawarta w „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich”, wydanym w 1880 roku, gdzie w opisie „Nisko” znajduje się m.in. takie zdanie: „Nie ma tu parafii, tylko w południowej stronie miasta jest kaplica przyłączona do parafii rzymsko-katolickiej w Racławicach”. Należy przy tym pamiętać, że informacje do tej publikacji były zbierane kilka lat wcześniej. Dokonał tego dr Maurycy Maciszewski, współpracownik twórców słownika.
W chwili śmierci sześcioletniego Eugeniusza Rességuier, jego rodzice mieszkali przypuszczalnie w jednym z budynków opuszczonych przez zarządcę majątku poprzedniego właściciela dóbr niżańskich barona Karola Reichenbacha. Niewykluczone, że była to letnia rezydencja na Warchołach, zwana też dworkiem myśliwskim, ponieważ w tym czasie, tzn. w latach 1873–1875 trwała budowa pałacu w centrum Niska. Rességuierowie mogli oczywiście pochować swoje dziecko na cmentarzu parafialnym w Racławicach, ale z jakiegoś powodu tego nie uczynili. Być może uważali, że zwykły wiejski cmentarzyk, na dodatek znajdujący się poza wioską, jest nieodpowiedni dla ich statusu społecznego. Ponieważ nie można było zbyt długo zwlekać z pochówkiem dziecka, w pobliżu dworku wytyczono teren na cmentarz prywatny, a miejsce pochówku poświęcił któryś z miejscowych księży za zgodą biskupa diecezjalnego. Ksiądz prof. Marian Wolicki w publikacji „Dobrodziejka Niska” wspominał, że zapamiętał sobie z okresu młodości napis znajdujący się na jednym z nagrobków, stanowiący cytat z Księgi Hioba: Pan dał, Pan wziął. Niech będzie imię Pańskie błogosławione. Niewykluczone, że napis ten odnosił się do pierworodnego syna hrabiostwa Marii i Oliviera Rességuierów. Na cmentarzu tym pochowano też, już po wybudowaniu kaplicy, seniora rodu Rogera hr. Rességuier zmarłego 29 kwietnia 1887 roku w Nisku (pogrzeb odbył się 2 maja, egzekwie odprawił ks. Walery Padowicz, proboszcz z Jeżowego), a później jeszcze jego prawnuczkę Elżbietę (córkę Emmy z d. Rességuier i Leonarda Picot de Peccaduc) zmarłą w trakcie porodu 8 września 1903 roku. Była to ciąża bliźniacza. Druga dziewczynka Maria Immakulata Augusta Natalia Antonina (5 im.) przeżyła.
Upadek świątyni
Po sprzedaniu majątku niżańskiego przez Rességuierów i wyjeździe do Wiednia w 1911 roku, kaplicy groziła dewastacja. Przewidziała to hrabina Maria i dlatego jeszcze przed opuszczeniem Niska zdecydowała, by powierzyć cmentarz i kaplicę opiece Sióstr Służebniczek Poznańskich (obecnie Siostry Służebniczki Dębickie – jedno z odgałęzień Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny założonego przez bł. Edmunda Bojanowskiego), które od 2 stycznia 1898 roku prowadziły w Nisku ochronkę dla dzieci z ubogich rodzin. Potwierdza to zapis w Schematyzmie Diecezji Przemyskiej z 1913 roku: „In adjac. Malce et Warchoły adsunt capellae. In loco adest domus filial. Sororum Servularum B.M.V. Posnanensium” (W sąsiednich wsiach Malce i Warchoły znajdują się oddzielne kaplice. W tym miejscu jest obecnie dom Sióstr Służebniczek Poznańskich). Należy przypuszczać, że domem tym były sąsiadujące z cmentarzem i kaplicą pomieszczenia na terenie letniej rezydencji Rességuierów.
Siostry zakonne przebywały na Warchołach prawdopodobnie do 1941 roku, do czasu wysiedlenia przez niemieckie władze okupacyjne. Otóż 11 lutego tego roku okupanci ogłosili w powiecie niżańskim i kolbuszowskim, że na potrzeby wojska zostanie zajęty teren zaczynający się od stacji kolejowej OZET (dziś Stalowa Wola Południe) wzdłuż toru kolejowego Rozwadów – Przeworsk do stacji Łętownia, a stamtąd w kierunku południowym do Sokołowa Małopolskiego, i od tej linii na zachód do granicy powiatu tarnobrzeskiego, ponieważ na tym terenie ma być utworzony poligon wojskowy dla Luftwaffe. W kilkanaście dni po tej decyzji rozpoczęto działania wysiedleńcze. Działająca w Nisku niemiecka komisja wysiedleńcza wydała zarządzenie z terminami dla poszczególnych miejscowości, których mieszkańcy mieli nakaz opuszczenia swoich siedzib. W sumie w powiecie niżańskim do końca czerwca 1941 roku wysiedlono 19 wsi leżących na południe od torów kolejowych Rozwadów – Łętownia. Wsie Barce i Warchoły oszczędzono, ale już Nowosielec zniknął z powierzchni. To wtedy prawdopodobnie Siostry Służebniczki opiekujące się kaplicą zostały wyrzucone przez Niemców ze swojej siedziby na Warchołach, która – jako wiadomo – znajdowała się na obrzeżach dużego kompleksu leśnego. W tym samym roku Niemcy zabrali siostrom również ochronkę w Nisku, która znajdowała się przy ulicy 3 Maja. Z pomocą zakonnicom przyszedł dr Józef Małek, dyrektor niżańskiego szpitala, który udostępnił im mały domek z ogrodem znajdujący się na terenie lecznicy. Od 1942 roku siostry rozpoczęły pracę w szpitalu w Stalowej Woli, a od 1945 w szpitalu PCK w Nisku (pracowały tam do 1953 r.).
Przy końcu II wojny światowej, kiedy wojska Armii Czerwonej wyparły Niemców za Wisłę, na terenie powiatu niżańskiego od sierpnia do końca grudnia 1944 roku stacjonowały wojska rosyjskie. Ich pobyt na Warchołach pozostawił trwałe, niestety barbarzyńskie ślady. Kaplica została zdewastowana, pozbawiona okien i drzwi, a także wyposażenia. Bogusław Pelc z Niska oglądał ruiny kaplicy w latach 60. XX w. W pamięci utkwiły mu takie szczegóły jak dziurawy dach świątyni, zniszczone tynki z resztkami polichromii, a także uszkodzone mury. W kronice kościoła św. Józefa w Nisku, której autorem był ks. Józef Balawejder, można przeczytać: Na terenie parafii naszej, na Warchołach, w lesie obok Nadleśnictwa znajduje się cmentarz rodziny Rességuierów z kaplicą cmentarną. Kaplica w rozsypce. Nie jest wcale ujęta w Schematyzmie, czyli roczniku diecezjalnym, nigdy tam nie odprawiałem Mszy świętej. W czasie wojny rozebrano mur cmentarny na rozkaz władz niemieckich. Kaplica zdewastowana, dach zniszczony, sklepienie już w rozsypce. Ks. Wincenty Boczar, mój poprzednik, czynił starania o remont tej kaplicy, ale z tych starań nic nie wyszło. Nikomu tamta kaplica dziś niepotrzebna. Od samego początku mego pobytu w Nisku powziąłem zamiar przeniesienia tej kaplicy na cmentarz parafialny, a raczej budowy nowej kaplicy i rozebranie tej na Warchołach i ekshumacji grobów z tego cmentarza. Znajduje się w nim kilka grobów. Czekałem na sposobną chwilę. I w tym roku (1968) rozpocząłem starania. Plany te nie zostały do końca zrealizowane, ponieważ ks. Józef Balawejder zginął tragicznie w wypadku drogowym 29 sierpnia 1973 roku.
Kościół zastępczy nowej parafii
Kaplica na Warchołach pozostała w ruinie do 1981 roku. Wtedy też została w kilka miesięcy odbudowana przez mieszkańców. Pierwszą mszą św. była pasterka w noc wigilijną, która wypadła w drugim tygodniu stanu wojennego. Nabożeństwo to odprawił niżański ks. proboszcz Karol Bugielski.
W 1984 roku kaplica na Warchołach stała się tymczasową siedzibą nowej parafii pw. św. Jana Chrzciciela, którą dekretem z 22 czerwca ustanowił arcybiskup Ignacy Tokarczuk. Kiedy w 2000 roku poświęcono nowy kościół przy ulicy Piaskowej, kaplica w lesie stała się kościołem dojazdowym. W 2004 roku, na okoliczność 20 rocznicy istnienia parafii, grupa mieszkańców osiedla Warchoły uporządkowała teren wokół świątyni i odnowiła nagrobki znajdujące się na przykościelnym cmentarzu. Tam, gdzie nie było tabliczek, doprowadzono do porządku tylko postumenty, natomiast grób hrabiego Rogera doczekał się należytej renowacji. Ryszard Dymowski postawił, a następnie oczyścił postument oraz ufundował marmurową tablicę, zaś figurkę Matki Boskiej, która stoi na grobowcu zamówił i sprowadził do Niska ksiądz Andrzej Nicałek, proboszcz jednej z wrocławskich parafii.
Wyremontowano też świątynię. Zmieniono pokrycie dachu, potem ogrodzenie, a także odeskowanie ścian. Na koniec pomalowano jeszcze wnętrze murowanej części kaplicy. Wszystkie prace wykonano społecznie. Oprócz inicjatora Ferdynanda Nicałka, szczególnym zaangażowaniem wykazali się wtedy: Michał Gemzik, Stanisław Tabor, Zbigniew Bielak, Helena Burek, Stanisław Czyżycki, Henryk Kania, Piotr Naporowski, Franciszka Gil i rodzina Pasierbów z ulicy Wilczej. Ich poczynania wspierali też ks. prof. Marian Wolicki oraz ks. proboszcz Henryk Krzyżanowski. Obecnie kaplica w lesie na Warchołach jest nieczynna.
Janusz Ogiński