20 lat temu, 8 września 2003 r. zakończyła się okupacja budynku Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli przez grupę pracowników Huty i jej spółek. Był to największy po 1989 roku protest społeczny w naszym mieście i regionie, ale dość oszczędnie relacjonowany przez ogólnopolskie media. W zbiorowej pamięci jest to też chyba najmniej wspominany dziś pracowniczy zryw w Stalowej Woli.
Dwa wcześniejsze wielkie protesty to jeszcze czasy PRL-u: strajk generalny w województwie tarnobrzeskim jesienią 1981 r. o podłożu ekonomiczno-społecznym i pamiętny strajk w Hucie Stalowa Wola w sierpniu 1988 r. o legalizację „Solidarności”.
Fatalne perspektywy
Rok 2003 nie zaczął się dobrze dla Huty Stalowa Wola SA: Ministerstwo Obrony Narodowej odrzuciło jej protest w sprawie niekorzystnego dla HSW rozstrzygnięcia przetargu na Kołowy Transporter Opancerzony, w spółce-matce planowano zwolnienie 550 osób i kolejne ograniczenia płacowe, coraz gorzej radziły sobie spółki-córki HSW, dołował Zakład Metalurgiczny, mocno kulała produkcja maszyn budowlanych i sprzętu dla wojska.
A nowy prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak nie ukrywał, że także sytuacja budżetu miasta jest trudna.
Przed dyrekcją i starostwem
13 stycznia, przy padającym śniegu i huku petard, pod gmachem Dyrekcji Naczelnej HSW, przy tzw. złotówie (wielkim symbolu HSW) protestuje ok. 3 tys. zdesperowanych pracowników. Prezes Jan Kiszka za sytuację spółki obciąża poprzedni zarząd, ale zostaje wygwizdany.
18 lutego dwa razy tyle ludzi gromadzi manifestacja pod siedzibą Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli. Tu również wybuchały petardy i płonęły opony. Pada też jasna zapowiedź liderów Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Pracowników HSW: to ostatnia taka pokojowa akcja. A starosta Bronisław Tofil przyjmuje od protestujących petycję i zapowiada, że… razem z nimi staje na czele tej manifestacji.
Bieda wyszła na ulice
20 sierpnia rozciągnięta kolumna ok. 8 tys. manifestantów wychodzi z HSW bramą nr 3. Idzie ulicami Stalowej Woli, zatrzymując się pod pomnikiem Eugeniusza Kwiatkowskiego, a potem przed Urzędem Miasta, gdzie czeka już prezydent Andrzej Szlęzak. Manifestanci przekazują mu petycję ze swymi żądaniami pod adresem samorządu, padają też zarzuty, że prezydent nie wywiązuje się wyborczych obietnic w sprawie pomocy miasta dla HSW. – Miasto nie jest w stanie uratować Huty. Miasto jest w stanie pomóc Hucie – odpowiada Andrzej Szlęzak.
Trzecim i ostatnim przystankiem manifestacji jest starostwo powiatowe. Podobnie jak 18 lutego, do zebranych wychodzi starosta Bronisław Tofil, ale jego słowa toną w morzu gwizdów i okrzyków. Manifestacja kończy się ok. godz. 15.30, ale grupa ok. 100 pracowników zajmuje salę obrad rady powiatu i zaczyna jej okupację. Pod budynkiem, na asfaltowym chodniku wymalowano „aleję biedy” – wypisane białą farbą nazwy spółek HSW z liczbami osób przewidzianych w nich do zwolnienia.
Czego chcą protestujący
Głównych postulatów komitetu protestacyjnego jest pięć:
*pilne przekazanie HSW pomocy finansowej z Agencji Rozwoju Przemysłu
*zagwarantowanie osłon socjalnych dla zwalnianych pracowników, takich samych jak w górnictwie i hutnictwie
*podjęcie rozmów w sprawie pomocy dla Zakładu Metalurgicznego
*przyspieszenie sejmowych prac na przywróceniem zasiłków i świadczeń przedemerytalnych
*zbadanie prawidłowości rozstrzygnięcia przetargu na Kołowy Transporter Opancerzony
Na rozmowy w sprawie tych postulatów komitet domaga się niezwłocznego przyjazdu do Stalowej Woli przedstawicieli rządu premiera Leszka Millera.
Ultimatum i zaostrzenie protestu
Już 21 sierpnia delegacja ze starosta Tofilem i wojewodą Janem Kurpem rozmawiała w Warszawie o tych postulatach z ministrami-politykami SLD i samym premierem Millerem. 22 sierpnia starosta mówił gościnnie o wynikach tych rozmów na pierwszej zorganizowanej przez komitet protestacyjny konferencji prasowej. Uzyskał więc zapewnienie, że pierwsze 40 mln zł pomocy wpłynie do końca sierpnia na konto HSW, a w sprawie pozostałych postulatów rząd podejmie szybkie działania.
Także 22 sierpnia komitet protestacyjny stawia ultimatum: jeśli do godz. 20 w niedzielę 24 sierpnia nie rozpoczną się rozmowy ze stroną rządową, to protest zostanie zaostrzony.
Zamiast delegacji rządowej, 24 sierpnia do starostwa przyjechał prezes zarządu HSW SA Jan Kiszka. Mówił o działaniach podejmowanych przez władze spółki i planowanych rozmowach w Warszawie. – Załatwiajcie, róbcie w Warszawie co wasze, a my załatwimy w Stalowej Woli co nasze – usłyszał w odpowiedzi.
Ponieważ strona rządowa nie przybyła na rozmowy, komitet protestacyjny postanawia zablokować od poniedziałku, 25 sierpnia, cały budynek starostwa, a Bronisław Tofil został z niego – jak to sam określił – „delikatnie wyprowadzony”.
Tego samego dnia do okupowanego starostwa przyjechał wojewoda Jan Kurp, komendant podkarpackiej policji Józef Jedynak i poseł SLD Władysław Stępień. Pytany przez dziennikarzy komendant zapewnił, że policja nie myśli o odblokowaniu budynku siłą, co według niego, nie byłoby problemem.
24 sierpnia w stalowowolskich kościołach odczytano apele wzywające mieszkańców do solidaryzowania się z protestującymi. Trzy razy dziennie przed budynkiem starostwa odbywały się modlitwy, a protestujących odwiedził proboszcz parafii św. Floriana ks. Jan Kozioł. Wspierali ich też lokalni przedsiębiorcy, dostarczając żywność i napoje.
Blokada drogi pod Niskiem
Tymczasem 27 sierpnia nie dochodzi do zapowiadanych rozmów ze stroną rządową. Komitet żąda, by odbywały się w okupowanym starostwie, druga strona stanowczo się na to nie zgadza. Wojewoda Jan Kurp stwierdza nawet, że postulaty protestujących zostały już spełnione, a poza tym, żądania „muszą mieć realny wymiar”. – Okupacja jest nielegalna. Apeluję o opuszczenia starostwa – mówił 27 sierpnia pod jego siedzibą wojewoda Kurp. Odpowiedzią były gwizdy i gniewne okrzyki.
Nazajutrz komitet informuje o liście do premiera Millera, w którym proponuje, by mediacji w sporze podjął się poseł SLD Władysław Stępień, a rozmowy odbywały się w Urzędzie Miasta.
– Mam pytanie do wojewody, który postulat i w jakiej formie został załatwiony – pytał retorycznie Piotr Szypuła z komitetu protestacyjnego.
Następuje dalsze, zapowiadane wcześniej zaostrzenie sytuacji: w czwartek 28 sierpnia grupa pracowników HSW przez półtorej godziny blokuje drogą krajową nr 19 na trasie Rzeszów – Lublin w Warchołach pod Niskiem.
– Nie chcemy drastycznych kroków, ale następna blokada będzie już z zaskoczenia – zapowiada Henryk Szostak, szef komitetu protestacyjnego.
Bez strajku generalnego
Późnym wieczorem, 31 sierpnia, do starostwa przybywa przewodniczący Komisji Krajowej „Solidarności” Janusz Śniadek. Długo rozmawia z komitetem protestacyjnym. Pomysł rozpoczęcia w Polsce strajku generalnego, gdy praca jest tak poszukiwanym dobrem, uznaje za nietrafiony.
Nazajutrz, 1 września, znowu okazało się, że nie przybędzie delegacja rządowa. Poseł Władysław Stępień, który mediował w sprawie rozpoczęcia rozmów, oświadcza, że „czuje się nieco oszukany i zawiedziony”. Zapewnia też, że premier Miller powiedział mu jednoznacznie, że „Huta musi mieć pomoc, Huta nie może upaść”. Stępień występuje na konferencji prasowej przed starostwem razem z posłanką Joanną Grobel-Proszowską, która także zapewnia o determinacji rządu w sprawie pomocy dla Huty i Zakładu Metalurgicznego.
Przełom w Pysznicy
Do przełomu doszło 4 września, w 16. dniu okupacji starostwa. W Rzeszowie wojewoda Kurp prowadzi posiedzenie wojewódzkiej komisji dialogu społecznego (pod budynkiem demonstruje grupa pracowników Huty), ale potem delegacja z wojewodą, wiceministrem skarbu Andrzejem Szarawarskim, wiceministrem gospodarki Markiem Szczepańskim i prezesem HSW SA Janem Kiszką, spotyka się z komitetem protestacyjnym w… sali ślubów Urzędu Stanu Cywilnego w Pysznicy.
Ustalono wtedy harmonogram konkretnych rozmów (pierwsze 9 września w Urzędzie Miasta Stalowej Woli) w sprawie realizacji postulatów komitetu protestacyjnego. Okupacja starostwa i wszystkie akcje protestacyjne mają się zakończyć w poniedziałek, 8 września, gdy potwierdzone zostanie przybycie delegacji rządowej z wiceministrem Szczepańskim. Henryk Szostak powie też dziennikarzom, że najtrudniej było porozumieć się w sprawie odstąpienia od okupacji.
Wyszli z hukiem
Oficjalne skreślenie z listy postulatów pierwszego żądania protestujących odbyło się po południu, 5 września.
– Zostały jeszcze cztery. Dwa, o których będziemy rozmawiać ze stroną rządową, i dwa, których też nie odpuszczamy, ale musimy poczekać z ich realizacją – mówił Henryk Szostak, po skreśleniu pierwszego postulatu (pomoc finansowa dla HSW).
W poniedziałek, 8 września, wszyscy pracownicy Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli weszli już normalnie do jego budynku. Tuż przed godziną 16, protestujący, przy huku wystrzałów ze strajkowej „armatohaubicy”, udali się do konkatedry.
– Budynek jest w takim stanie, w jakim go opuściliśmy, a nawet przeciwnie, bo okupujący naprawili zamek w moich drzwiach – podsumował starosta Bronisław Tofil.