Przepłynął 1200 kilometrów w trzy tygodnie. Trasa wiodła od Włocławka do Bydgoszczy i z powrotem. Jak na prawdziwego wodniaka przystało spał na swoim statku w prowizorycznym namiocie z plandeki.
Festiwal Wisły organizowany jest od 2017 roku. Motywem przewodnim tegorocznej edycji były tradycje flisackie wpisane na listę UNESCO. W Festiwalu uczestniczył Mieczysław Łabęcki z Ulanowa.
– Uczestniczyłem w zlocie tradycyjnych drewnianych jednostek. Wypłynąłem 4 sierpnia, wróciłem 26 sierpnia. Płynęliśmy od Włocławka, przez Toruń, skończyliśmy na Fordonie w Bydgoszczy. Deszcz złapał mnie trzy razy: jak wypływałem, w Modlinie i w Warszawie jak już wracałem – opowiada flisak z Ulanowa. – Płynęli głównie Polacy, ale nie tylko, byli też Francuzi. Łącznie około 40 jednostek. Festiwal budzi ogromne zainteresowanie, przychodzą tłumy ludzi. To wspaniała impreza.
Jednosta, którą płynął Mieczysław Łabęcki nazywa się „Pasja”, długość 11,30 m, szerokości 2,20 m, ma dwa maszty i cztery żagle. To tzw. bat, czyli statek używany do lokalnego transportu. Łabęcki o swoim mówi „półbat”, gdyż ma on wymiary o połowę mniejsze niż tradycyjne baty. Wykorzystuje go głównie do przewożenia turystów. To jedyna jednostka tego typu na Podkarpaciu.
W kultywowanie tradycji flisackich zaangażowana jest także żona Mieczysława, Maria Łabęcka. W ramach festiwalu, w Toruniu prezentowała produkty kuchni flisackiej. Uczestnicy wydarzenia mogli spróbować m.in. wypieczonego przez nią chlebka flisackiego i chrupaczków.
(it)