Dawno już po meczu Stali nie było tak emocjonalnej konferencji, jak po ostatnim spotkaniu naszej drużyny z Chojniczanką. Zadbał o to trener „Stalówki” Ireneusz Pietrzykowski. O meczu nie powiedział nic. Całą swoją wypowiedź skupił na tym, co działo się w klubie i w drużynie w tygodniu poprzedzającym pierwszy występ jego piłkarzy przed swoją publicznością.
„Zło” zaczęło się w niedzielę w Łodzi. Po porażce z ŁKS-em piłkarze usłyszeli kilka cierpkich słów od swoich fanów. Frustracja kibica przeniosła się szybko na fora internetowe. W jednej niemal chwili ci, których kilka tygodni temu noszono na rękach, czyli piłkarze i ten, którego po awansie klepali wszyscy po plecach, czyli trener Pietrzykowski, zalała fala hejtu. Czary goryczy dopełniła wypowiedź Mariusza Szuszkiewicza. Piłkarz rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. Powiedział, że podjął taką decyzję, ponieważ rozwalili drużynę po awansie, a w nowej nie chciał się męczyć…
Pojawiła się też informacja, że trener Pietrzykowski dostał od zarządu piłkarskiej spółki, czytaj od prezesa Wiesława Siembidy ultimatum; wygrywasz – zostajesz, przegrywasz – rozstajemy się. Ciśnienie rosło z godziny na godzinę. Nietrudno chyba sobie wyobrazić, co siedziało w głowach piłkarzy i trenera Stali przez ostatnią dobę przed pierwszym meczem na swoim stadionie.
Na szczęście to oni triumfowali w sobotni wieczór. „Zielono-czarni” wysoko pokonali Chojniczankę i szczęście rozlało się na całe miasto. Sytuacja została opanowana. Czy jednak wszyscy z tej lekcji wyciągnąć odpowiednie wnioski? Oby…
Oto co powiedział po meczu na konferencji prasowej trener Ireneusz Pietrzykowski:
100 razy powtarzane kłamstwo staje się prawdą
– Byłem 90. minut od zwolnienia. Zagraliśmy cztery mecze na wyjeździe; dwa zremisowaliśmy, dwa przegraliśmy. Wcześniej odnieśliśmy dwanaście zwycięstw, dwa mecze zremisowaliśmy i jeden przegraliśmy. Awansowaliśmy z 3 do 2 ligi. Wygraliśmy też puchar, w którym odnieśliśmy trzy zwycięstwa. To tak gwoli przypomnienia.
Dlatego specjalnie nie dziwiłem się prezesowi, który musiał odpierać ataki środowiska, stawić czoła wielkiej konsolidacji tych grup, które krzyczały, że coś trzeba zmienić, bo źle się dzieje w naszej drużynie.
Muszę trzymać fason i muszę pokazać, że nic się nie dzieje
– Dobrze wszyscy wiemy, że sto razy powtórzone jedno kłamstwo staje się prawdą. My zdajemy sobie sprawę, gdzie jesteśmy. Wiem, że to jest Stal Stalowa Wola. Wiem, jak jest to ważne dla całego środowiska miejsce, ale proszę pamiętać, że jesteśmy w 2 lidze od niedawna. Trzy lata Stal walczyła o powrót.
Dzisiaj podważane są wszystkie transfery. Wyciągane są jakieś sytuacje z szatni. Mówi się o grupach w drużynie. Trudno mi się ustosunkowywać do takich bzdur, bo jestem tu na co dzień i doskonale znam prawdę. Nie wiem jak miałem odpierać te bezsensowne ataki. Ciężko było mi poskładać ten tydzień, ale jestem liderem drużyny i oczywiście, że w takiej sytuacji muszę trzymać fason, i muszę pokazać, że nic się nie dzieje. Natomiast mam świadomość, że na wielu ludzi to oddziałuje.
Kibicem się jest na dobre i na złe
– Pozwólcie nam pracować. Pozwólcie, żeby ten zespół się rozwijał. Dzisiaj wygraliśmy. Na trybunach panowała super atmosfera. Wszystko jest fajnie, ale my też potrzebujemy wsparcia, kiedy nam nie pójdzie. Pierwszy mecz w Jastrzębiu remisujemy, w drugim rozgrywanym w Siedlcach, przegrywamy w fatalnych okolicznościach i już wtedy mieliśmy pod siatką „suszarkę”. Po ŁKS-ie sytuacja powtórzyła się. Panowie! Jest hasło: kibicem się jest na dobre i na złe, więc bądźmy z drużyną na dobre i na złe. W tym momencie drużyna potrzebuje po prostu wsparcia. Nie napierdalania, tylko wsparcia.
Opowieści, że należało zostawić wszystkich są nieuzasadnione
– Mariusz Szuszkiewicz odszedł, bo chciał wrócić w rodzinne strony. Udzielił wywiadu, w którym powiedział, że drużyna została rozwalona. Powiem tak; z pierwszej jedenastki, która wywalczyła awans zostali wszyscy. W pierwszym meczu grało dziewięciu, w drugim meczu grało dziewięciu. W związku z tym, że ta gra nie była taka, jak żeśmy sobie życzyli, więc zawodnicy, którzy doszli, zajęli niektórym miejsca. To naturalna sprawa. Ja wiem, że przyjemniej funkcjonuje się wtedy, kiedy jest jedenastu do grania i mam pewny plac, tak jak było to w 3 lidze. Duda i Olszewski byli zawodnikami, którzy wchodzili w trakcie gry i koniec. W tej chwili jest dużo większa konkurencja. Opowieści, że należało zostawić wszystkich są nieuzasadnione. Kucharczyk jest w 2 lidze, pięciu w średniakach 3 ligi, pozostali w 4 i 5 lidze. To są ci zawodnicy, którzy odeszli po tamtym sezonie.
Chłop jest pomocny, merytoryczny, wszystko jest jak należy
Michał Czubat. Nie wiem, co Michał Czubat zrobił komuś i kiedy, ale nie jestem w stanie zrozumieć tego hejtu, który się na niego wylało w ostatnim czasie. Odkąd tu jestem to nie mogę o nim złego słowa powiedzieć. Chłop jest pomocny, merytoryczny, wszystko jest jak należy i dlatego nie mogę zrozumieć, skąd u kogoś tyle jadu.
Pilnowaliśmy sprawy i dzisiaj Lucek jest u nas
Napastnik. Od czterech tygodni rozmawiałem z czterema piłkarzami. Z nimi, z ich agentami. Od czterech tygodni, bo wcześniej dla Stali Stalowa Wola byli niedostępni. Każdy był z wyższej ligi i jeżeli miał odejść, to czekał na propozycje z wyższych lig. Lucek był numerem jeden. Czekaliśmy na to aż Piast Gliwice nie zdecyduje się na jego pozyskanie. Pilnowaliśmy sprawy, pilnowaliśmy i dzisiaj Lucek jest u nas. Jeżeli komuś się wydaje, że na początku okienka transferowego weźmie sobie napastnika z Ekstraklasy to gratuluje takiego pomysłu. To jest niemożliwe. Nawet gdyby się zapłaciło wagon pieniędzy, to ten chłop do 2 ligi nie przyjdzie, jeżeli ma możliwość kontynuowania kariery w 1 lidze albo w Ekstraklasie. Ale Internet wie swoje…
My jeszcze jakiś mecz w tej lidze… przegramy
Wystarczy. Dziękuję wszystkim, którzy nas dzisiaj wspierali i byliście z nami. Chcę od razu zaznaczyć, że my jeszcze jakiś mecz w tej lidze… przegramy. Sorry. I o to właśnie chodzi, żebyś wtedy też byli z nami. Dziękuję bardzo.