Już wkrótce prezydent Andrzej Duda ma ogłosić termin wyborów parlamentarnych i najpewniej wskaże na 15 października. Choć Podkarpacie to tradycyjny bastion Prawa i Sprawiedliwości, to w wyborach w 2019 r. partia ta straciła tu w naszym okręgu 2 poselskie mandaty. Jak będzie tym razem? Czy PiS odrobi te straty? Czy znany z wielkiej manifestacji 4 czerwca w Warszawie transparent Platformy Obywatelskiej, głoszący, że „Podkarpacie żegna PiS”, to trafna prognoza czy tylko buńczuczna przechwałka?
Nasz okręg wyborczy nr 23 obejmuje północną część Podkarpacia: 11 powiatów i 2 miasta na prawach powiatu (Tarnobrzeg, Rzeszów). Wybieramy tu 15 posłów. W poprzednich wyborach uprawnionych do głosowania było tu blisko 990 tys. osób.
To będzie najkrótsza kampania?
Zgodnie z Konstytucją głosowanie w wyborach parlamentarnych musi zostać wyznaczone na „dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu”. Wybory w 2023 roku mogą się więc odbyć w czterech terminach: 15 października, 22 października, 29 października lub 5 listopada.
Nieoficjalnie mówi się, że prezydent Andrzej Duda ogłosi ich datę na przełomie lipca i sierpnia (ma na to czas do 14 sierpnia). Jeśli datą wyborów będzie 15 października (pierwszy możliwy termin), to oznacza to zarazem krótszą kampanię wyborczą – rozpocznie się z dniem ogłoszenia daty głosowania.
Mandaty i liderzy
W poprzednich wyborach do Sejmu podział mandatów w naszym okręgu był następujący: PiS – 10; PO – 2; PSL, Lewica, Konfederacja – po 1. Mandaty zdobyli tu wtedy wszyscy liderzy list tych ugrupowań: Krzysztof Sobolewski (PiS), Paweł Poncyljusz (PO), Stanisław Tyszka (PSL), Grzegorz Braun (Konfederacja), Wiesław Buż (Lewica). PiS zdobyło wtedy 62,4 proc. głosów w okręgu, druga PO uzyskała 14,4 proc. Choć w 2019 r. PiS straciło tu 2 mandaty (z 12 do 10) w porównaniu z wyborami w 2015 r., to głosów mu wtedy przybyło, i to znacznie – z blisko 285 tys. do 367 tys. (z 56,1 proc. do 62,4 proc.).
Jak można przypuszczać, zdecydowana większość obecnych posłów z naszego okręgu, jeśli nie wszyscy, zamierza ponownie ubiegać się o mandat (liderzy list ponownie z 1. pozycji). Wiadomo już, że Stanisław Tyszka (obecnie Konfederacja) będzie liderem listy tego ugrupowania w okręgu gdyńsko-słupskim.
Szlęzak został skreślony
Czy o kandydowaniu z listy Konfederacji myśli były prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak, należący obecnie do Nowej Nadziei (dawniej KORWIN), partii współtworzącej Konfederację? Byłby to już jego piąty start do Sejmu, wszystkie poprzednie były przegrane (1991 – Wyborcza Akcja Katolicka, 2001 – PiS, 2015 – PSL, 2019 – Komitet Wyborczy Skuteczni Piotra Liroya–Marca).
Andrzej Szlęzak nie chciał rozmawiać ze „Sztafetą” o swych wyborczych planach. Z innych źródeł dowiedzieliśmy się jednak, że miał być trzeci na liście Konfederacji, ale został „wycięty” przez szefostwo Nowej Nadziei, jako kandydat nie dający gwarancji pełnej partyjnej lojalności i przeciwnik ewentualnej koalicji z PiS-em.
Nie zaproponowano mu też żadnego innego miejsca na liście Konfederacji, sugerując start do Senatu, ale na to z kolei nie zgodził się Szlęzak.
Zwycięskiej drużyny się nie zmienia
Ze Stalowej Woli pochodzi poseł PiS Rafał Weber, będący jednocześnie wiceministrem infrastruktury. Pierwszy raz dostał się do Sejmu w 2015 r., kandydując z ostatniej pozycji na liście (w 2019 r. był na 10. miejscu). Co zamierza w związku z najbliższymi wyborami?
– Listy będą kształtowane w najbliższym czasie, zobaczymy też kiedy będą wybory. Na razie koncentruję się na swoich obowiązkach ministerialnych i poselskich. Zobaczymy, co życie przyniesie. Muszę być w gotowości do tego, żeby z jednej strony być zweryfikowanym przez wyborców po ośmiu latach zasiadania w Sejmie. Ale też nasz formacja polityczna będzie przedstawiała program na kolejne kadencje, również w odniesieniu do Podkarpacia, i chciałbym ten program rozwoju transportowego, gospodarczego, społecznego realizować – mówi „Sztafecie” poseł Weber.
Marcin Warchoł to z kolei poseł Suwerennej Polski (dawnej Solidarnej Polski), współtworzącej Zjednoczoną Prawicę, pochodzący z Niska. Jest także wiceministrem sprawiedliwości. W Sejmie debiutował w 2019 r., kandydując – jak cztery lata wcześniej Rafał Weber – z ostatniego miejsca na liście PiS. Czy i tym razem chce startować z tej pozycji?
– Jak głosi stare powiedzenie, zwycięskiej drużyny się nie zmienia. Ostatnie miejsce przyniosło mi sukces i teraz też byłbym z niego zadowolony, choć oczywiście kształt listy będzie wynikiem koalicyjnych ustaleń. Niezależnie jednak, jakie miejsce otrzymam, to kandydując chciałbym pokazać ogromne dokonania rządów Zjednoczonej Prawicy i tę okropną alternatywę, gdyby, nie daj Panie Boże, Platforma doszła do władzy – powiedział „Sztafecie” poseł Warchoł.
Kogo wystawi Platforma
Terenowe struktury Platformy Obywatelskiej miały do 22 lipca przesłać do partyjnej centrali propozycje kandydatów w swoich okręgach.
Dwukrotną posłanką PO ze Stalowej Woli była Renata Butryn (wybrana w 2007 i w 2011 r., dwie kolejne sejmowe elekcja przegrała), obecna szefowa Platformy w powiecie stalowowolskim. Czy po raz piąty z rzędu zamierza kandydować do Sejmu? Niestety, nie udało nam się z nią skontaktować przed zamknięciem tego numeru „Sztafety”.