Czterech kolegów, zawodowo zajmujących się różnymi rzeczami, połączyła pasja muzyczna. Założyli zespół – „Grupę Pod Skrzydłami” (GPS) – i właśnie wydali pierwszą płytę z autorskimi piosenkami. Poezja śpiewana w ich wydaniu skłania do refleksji, ale pozostawia w odbiorcy pozytywne przesłanie.
Jacek Dąbek, Grzegorz Rogala, Robert Bednarz i Grzegorz Zwolski – oto pełny skład zespołu. Nie mają muzycznego wykształcenia. Są w różnym wieku, a łączy ich Jeżowe – stąd pochodzą i tu też mieszkają. Znają się od lat.
Narodziny Grupy
Historia zespołu nie jest długa, grają wspólnie od 2020 roku.
– Zaczęło się od tego, że dwóch kolegów Grześków, grało najczęściej piosenki „Starego dobrego małżeństwa”. U nas jest taki cykliczny plenerowy koncert, nazywa się „Koncert jesienny”, zawsze w pierwszy weekend jesieni organizuje go nasza znajoma. Tam koledzy grali i szukali kogoś, kto zagrałby na gitarze basowej. Na pierwszej, może drugiej próbie, podrzuciłem znienacka taki pomysł, że dlaczego mamy grać obce piosenki, może zagramy swoje? – tak o narodzinach grupy opowiada Jacek Dąbek, basista, ale przede wszystkim autor tekstów.
Jak przyznaje, pisał wiersze od dawna, ale głównie do przysłowiowej szuflady. Nigdy nie przypuszczał, że staną się one piosenkami. Inspiracją była praca z dzieci w szkole, później kontakty z dziećmi przebywającymi w rzeszowskim hospicjum, gdzie od kilkunastu lat jest wolontariuszem. Autor nie ukrywa też wpływu żony na jego twórczość. – Ona była i ciągle jest moją inspiracją – przyznaje.
Za swoją twórczość otrzymał kilka wyróżnień na Międzynarodowym Konkursie Poezji w Nowej Sarzynie „Wrzeciono”, ale większość nigdzie nie była publikowana. – Skoro ja mam trochę wierszy, Grzegorz śmiga na gitarze (Rogala – przyp. red.), to może ułoży jakąś muzykę i zagramy coś swojego. Tak to się zaczęło – wspomina Jacek.
Nasz GPS
Zespół grał już jakiś czas, ale nie miał swojej nazwy. Ważne było dla nich, aby oddawała ona charakter muzyki, którą tworzyli. Poezja śpiewana powinna mieć przecież niebanalną i najlepiej wieloznaczną oprawę. – Chcieliśmy już nazwą zespołu coś ludziom przekazać. Wymyśliliśmy nazwę „Grupa Pod Skrzydłami”, ale bardziej chodziło nam o skrót jaki ona tworzy – „GPS”. Wszystkim kojarzy się to z dojazdem do celu. Mamy takie marzenie, że może jakaś osoba stwierdzi po latach, że dzięki naszym piosenkom zawróciła ze złej drogi. To ma być pozytywne przesłanie – wyjaśnia Dąbek.
Kilka utworów bezpośrednio nawiązuje do przeżyć związanych z czasem spędzanym przez niego w hospicjum dla dzieci w Rzeszowie. To na przykład piosenka „Cień”. – To był jeszcze czas, kiedy się buntowałem, ale po iluś tam latach spędzonych w hospicjum, zauważyłem, że ja widzę tylko wycinek. Człowiek próbuje zrozumieć to wszystko, ale to nie jest na nasze rozumienie, to fragment większej całości. W takim miejscu inaczej płynie czas. Tam czasu nie wyznaczają zegarki. Nie bicie zegarków, tylko bicie dziecięcych serduszek decyduje. Hospicjum to nie jest śmierć, to życie, to chwytanie każdej sekundy życia. Tam wiele się nauczyłem – dzieli się swoimi przeżyciami Jacek.
Bocian najwyżej
W zespole każdy ma swoją rolę. Jacek pisze teksty, gra na gitarze basowej, czasem śpiewa. Grzegorz Rogala pisze muzykę, gra na gitarze i jest wokalistą grupy. Grzegorz Zwolski gra na gitarze akustycznej, zajmuje się też logistyką, organizuje próby, dba o sprzęt. Jako ostatni dołączył do nich Robert Bednarz, perkusista. – Brakowało nam kogoś, kto wystukiwałby rytm – mówi Grzegorz Rogala.
Obecny skład „Grupy Pod Skrzydłami” jej członkowie uważają za wystarczający i raczej ostateczny.
Piosenki „Grupy Pod Skrzydłami” trafiły do Radia Rzeszów na „Podkarpacką scenę przebojów”. Najwyższe notowania uzyskał w 2021 roku za utwór „Bocian”, który prosto z poczekalni dzięki głosom słuchaczy, wskoczył na pierwsze miejsce listy i był przez tydzień numerem jeden. – Nasz kolega nagrał nam ten utwór wprawdzie nie profesjonalnie, ale wystarczająco dobrze żebyśmy mogli wysłać do radia. Potem wysłaliśmy jeszcze jeden utwór „Cień”, on najwyżej był na szóstym miejscu – wspomina Grzegorz Rogala, autor muzyki.
– Grało nas też Radio Via, puszczali „Do stróża anioła” – dodaje Jacek.
Płyta – spełnione marzenie
W miarę upływu czasu, przybywało wspólnych utworów. Zespół ma łącznie 16 własnych piosenek. Płyta „Blaski i cienie” zawiera wszystkie. Cały materiał został nagrany w tym roku w Leżajsku w studio Tomasza Kycia. Płyta ukazała się kilka tygodni temu.
– Marzyliśmy po cichu, ale wydanie płyty jest kosztowne, w naszym przypadku potrzeba było około 10 tysięcy zł. Gdyby to była muzyka komercyjna, moglibyśmy liczyć na sprzedaż. Zapytaliśmy w Domu Kultury w Jeżowem, czy mogliby nam pomóc w jej wydaniu. Dyrektor Zbyszek Bednarz obiecał pomoc i słowa dotrzymał, tylko okazało się, że zaplanowany budżet pokrywa połowę kosztów. Wszystko podrożało. Na szczęście pomogła nam gmina Jeżowe i starostwo niżańskie. Sami sfinansowaliśmy dojazdy na nagrania. Dlatego płyty są za darmo, nas nic to nie kosztowało, więc nie sprzedajemy ich, nie wypada. Gdyby jednak ktoś chciał cokolwiek za nie „wrzucić do skarbonki”, przyda się na bieżące naprawy instrumentów, czy nagłośnienia – opowiada o kulisach powstawania pierwszej płyty Jacek. Jak wyjaśnia, członkowie zespołu używają tylko własnego, prywatnego sprzętu.
– Po wielu naszych występach słyszeliśmy od różnych osób, że to co gramy jest dobre, że to materiał na płytę – mówi Grzegorz Rogala. – To były głosy także ze środowiska muzycznego.
Nagrywając płytę odwiedzili studio cztery razy. Tempo było więc duże. – Zaczęliśmy początkiem marca, nie minęło trzy miesiące i płyta jest – wyjaśnia autor tekstów.
Zadajemy retoryczne pytanie: czy są zadowoleni z płyty? Bardzo – odpowiadają zgodnym chórem. – W samochodzie leci cały czas, żona to już mnie przegania. W domu też leci, dzieciaki mnie przeganiają, a ja nie mogę się nawierzyć – mówi ze śmiechem Jacek.
Zależy nam na przekazie
Na co dzień członkowie zespołu pracują zawodowo. Na próbach spotykają się regularnie raz w tygodniu, najczęściej w poniedziałek. Wtedy ćwiczą, omawiają nowe pomysły, planują występy. Pytamy o najbliższy występ na żywo. – „Wakacjonalia” w Jeżowem. Ale nie na scenie, tylko na naszym stoisku, będziemy tam z płytami. Zagramy akustycznie – słyszymy w odpowiedzi.
Członkowie zespołu mówią, że ze względu na charakter ich muzyki, unikają grania na masowych imprezach. Wolą, kiedy słuchający mają możliwość pełnego odbioru ich utworów, nie tylko w warstwie muzycznej, ale też słownej. Chętnie włączają się w akcje charytatywne. – To nie jest muzyka pod nogę. Do poezji śpiewanej pasuje raczej kameralny klimat. Chcemy żeby nas publiczność usłyszała i wysłuchała. Podczas występu o każdej piosence opowiadamy. Na przykład nasza pierwsza piosenka „Modlitwa wnuczka”, to wiersz, który napisałem po śmierci mojej babci. Ona była moim przyjacielem, wiedziała o mnie więcej niż mama, bardzo przeżyłem jej odejście. Każdy nasz występ zaczynamy od „Stróża anioła”, bo każdy z nas go ma. Jeden anioł ma „lajtowo”, inny niekoniecznie. Wspominany już utwór „Cień”, to refleksje znad grobu dwójki dzieci, znałem je, znam rodziców. „Malarz duszy” to obraz uczuć malujących się w oczach dzieci, „Czas” natomiast bezpośrednio nawiązuje do hospicjum – tam czas biegnie inaczej, a my wszyscy choć mamy zegarki, a nie mamy czasu. Jedną piosenkę zawsze dedykuję żonie – „Myśli zabłąkane” napisałem patrząc na nią gdy spała – mówi Dąbek.
Te bardzo osobiste wiersze Jacka podobają się też pozostałym członkom Grupy, w pełni identyfikują się z ich przekazem. Czy akceptują każdy wiersz przyniesiony przez Jacka? – Była taka piosenka, „Cisza”, z którą mieliśmy kłopot. Nie lubili jej grać, coś nie szło. A to była moja ulubiona – opowiada Grzegorz Rogala. – Ale to nie treść była problemem, lekka korekta w muzyce i już jest OK. Widzimy jak nasza muzyka ewaluuje, gdy odsłuchujemy starsze utwory dostrzegamy różnice. Jest progres – słyszymy od Grzegorza Rogali.
Plany zespołu możemy poznać śledząc fanpage grupy, tam zamieszczane są wszystkie bieżące informacje.
Lilla Witkowska