24 czerwca minęła 80. rocznica zbrodni dokonanej przez oddział SS na mieszkańcach, gościach i pracownikach zbydniowskiego dworu Horodyńskich, po uroczystościach weselnych. By ocalić od zapomnienia dzieje rodu, który wywarł znaczny wpływ na historię całego naszego regionu, Muzeum Regionalne w Stalowej Woli przygotowało okolicznościową ekspozycję.
Wernisaż wystawy „Horodyńscy. 80 lat po zbrodni” odbył się 25 czerwca. Dzień wcześniej jednak, wielu mieszkańców Stalowej Woli i okolic, uczestniczyło w trzygodzinnej wycieczce do Zbydniowa i Charzewic, podczas której przybliżono historię rodu Horydyńskich.
Do tych tragicznych wydarzeń, które teraz wspominamy, doszło w nocy z 24 na 25 czerwca 1943 roku. Oddział Waffen SS dokonał brutalnego mordu na rodzinie Horodyńskich, która tego dnia w Zbydniowie świętowała ślub młodej kuzynki Teresy Wańkowiczówny z Iwonem Mierzejewskim. W sumie zginęło, aż 19 osób.
Wystawa, którą przygotowało Muzeum Regionalne we współpracy z osobami, które doskonale znają tę historię, opowiada zakończenie dziejów Horodyńskich w Zbydniowie. Muzealnicy wspierani byli w dużej mierze przez Teresę Ledóchowską-Horodyńską, niezastąpioną kustoszkę pamięci o tym zasłużonym rodzie. Pani Teresa w znaczący sposób przyczyniła się również do nadania ekspozycji ostatecznego kształtu.
– Chciałam przede wszystkim podziękować pani dyrektor i wspaniałemu zespołowi za ogromna pracę jaką wykonali, żeby to nasze dzisiejsze spotkanie doszło do skutku. Ten przerażający mord był po weselu Teresy Wańkowicz z Mierzejewskim. Później w jakichś rozmowach „Inio” (Zbigniew Horodyński, któremu wraz z bratem Andrzejem udało się przeżyć napaść Niemców, dop. red.) powiedział, że „ta godzina, która przyjdzie następna, będzie zupełnie inna niż byśmy sobie wyobrażali, bo żywi będą umarłymi, a umarli zawsze żywymi”. I to właśnie ci umarli dzisiaj są razem z nami. Ich głosy i energię czujemy i słyszymy. Dopóki będzie nasza pamięć o nich, o tych bestialskich wydarzeniach, o pracy rodzinny Horodyńskich w Zbydniowie, tak długo będą oni żyli – mówiła podczas niedzielnego wernisażu Teresa Ledóchowska-Horodyńska.
Przygotowana wystawa ukazuje również rolę rodu Horodyńskich dla naszego regionu, zasługi jakie włożyli dla rozwoju gospodarki, szkolnictwa, dla instytucji, które wspierali.
– Wielu mieszkańców tej okolicy zna historię tego tragicznego wesela, które w czerwcu 1943 roku zakończyło właściwie historię Horodyńskich w Zbydniowie, ale niewielu ludzi z kolei pamięta i kojarzy fakt, że to było już piąte pokolenie Horodyńskich. My chcieliśmy przypomnieć tę tragedię, ale chcieliśmy też opowiedzieć ich historię, kim byli, jacy byli, z iloma wydarzeniami byli związani zanim to ostatnie pokolenie w czasie wojny zginęło. Dlatego postanowiliśmy opowiedzieć coś więcej i stąd wystawa, która opowiada o losach rodziny od momentu kiedy ona pojawia się w Zbydniowie. Ekspozycja nie jest zbyt obszerna jeśli chodzi o pamiątki, dlatego, że bardzo niewiele ich się zachowało. II wojna spowodowała, że jest tylko kilka rzeczy co, do których jesteśmy pewni, że pochodzą stąd i są związane z historią rodu i to są rzeczy z ostatniego ich pobytu tutaj. Te poszukiwania wciąż trwają, także ta historia nie jest jeszcze opowiedziana do końca. Ja mam nadzieję, że to jest jej taki początek – mówiła Aneta Janoszek, kuratorka wystawy.
Tego samego dnia, po otwarciu wystawy, na rozwadowskim rynku odbył się koncert pod tytułem „Popiół i diament”. Koncert poprowadziła aktorka Laura Łącz. Dostępna też była wystawa o tym jak zmieniał się Rozwadów dzięki funduszom europejskim.
Miejsce leżące z boku głównego traktu wielkiej historii.
24 czerwca 1943 r. w kaplicy dworu Horodyńskich w Zbydniowie odbył się ślub Teresy Wańkowiczówny z Iwonem Mierzejewskim. Rodziny państwa młodych były zaprzyjaźnione z rodziną Horodyńskich. W tym czasie niemieckim zarządcą sąsiedniego dworu w Charzewicach był Martin Fuldner. Miał on wielki „apetyt” na zbydniowski dwór. Z jego inicjatywy 24 czerwca 1943 r. Niemcy w bestialski sposób dokonali mordu na gościach weselnych. Zamordowanych zostało 19 osób. Uratowało się tylko dwóch synów Horodyśkich: Andrzej i Zbigniew.
19 osób, ofiar mordu, zostało pochowanych w grobie w parku przy dworze. Kryje ich kamienna płyta, mur z krzyżem i napis z nazwiskami pomordowanych.
W październiku 1943 r. ekipa Kierownictwa Dywersji AK wykonała w Charzewicach wyrok śmierci na rodzinie Martina Fuldnera, wydany przez sąd Polski Podziemnej. Rozstrzelani zostali Martin Fuldner, jego żona i syn. W ekipie wykonującej wyrok znajdował się uratowany syn Zbigniew zamordowanych Horodyńskich. Z ekipą wykonującą wyrok współpracowali członkowie placówki AK, Wilcze Łyko Rozwadów, a wśród nich Henryk Paterek, ojciec Mieczysława Paterka, kolejnego właściciela dworku zbydniowskiego. Po wykonaniu wyroku, Niemcy rozpoczęli poszukiwania zamachowców. W Rozwadowie i okolicy rozwiesili „Afisze śmierci” z informacją, że jeśli nie uzyskają wiadomości kto wykonał wyrok na Fuldnerze, dokonają odwetu zabijając polskich zakładników. Wiadomości nie uzyskali. 20 października 1943 roku w pobliżu dworu Lubomirskich w Charzewicach na tzw. „Maźnicy”, zostało rozstrzelanych 25 Polaków – zakładników.
W 1947 r. w Charzewicach ekshumowano ofiary. 15 ofiar zabrały rodziny, aby je godnie pochować, 10 nierozpoznanych zwłok pochowano w zbiorowej mogile na cmentarzu w Rozwadowie.
Jako 12-letnia dziewczynka byłam świadkiem tej ekshumacji. Do dziś pamiętam towarzyszącą temu zdarzeniu atmosferę grozy. Mam przed oczami ułożone zczerniałe zwłoki nad którymi pochylały się osoby poszukujące wśród zamordowanych swoich bliskich. I unoszący się fetor. W Charzewicach przy ulicy Ogrodowej gdzie Niemcy dokonali tej odwetowej zbrodni, znajduje się kamienna płyta, na niej krzyż i napis: „Za Polskę Wolność i Lud”.
Historia zbydniowskiego mordu została opisana w publikacjach Dionizego Garbacza pt. „Rozwadów i Charzewice październik 1943r.” i książce Joanny Stypuła–Gliwy pt. „Dwór, pejzaż okaleczony”. W tej książce autorka pisze, że w 1948 roku jedyny żyjący przedstawiciel rodziny Dominik Horodyński chciał dokonać ekshumacji i godnie pochować 19 ofiar zbydniowskiego mordu. Nie otrzymał jednak zezwolenia od ówczesnych władz. W tym roku mija 80. rocznica tragicznego mordu zbydniowskiego. Dzięki Fudacji Stalovianum, Miejskiej Bibliotece Publicznej i Muzeum Regionalnemu w Stalowej Woli mogliśmy obejrzeć filmy dotyczące zbydniowskiego mordu, być przy dworku myśliwskim Lubomirskich, gdzie miała miejsce egzekucja na Fulderze, w Charzewicach na tzw. „Maźnicy”, gdzie rozstrzelano 25 polskich zakładników, w Zbydniowie przy grobie 19 zamordowanych gości weselnych, zapalić znicze pamięci w miejscach mordu, spotkać się z aktualną właścicielką dworu panią Barbarą Paterek, obejrzeć zbydniowski dwór i kaplicę. Mieliśmy możliwość obejrzenia w muzeum wystawy „Horodyńscy. 80 lat po zbrodni”, na otwarcie której przybyły tłumy zwiedzających, a którą swą obecnością zaszczyciła Pani Teresa Ledóchowska-Horodyńska, żona Dominika Horodyńskiego. To był wielki sukces organizatorów, a dla nas po 80 latach od tych tragicznych zdarzeń – prawdziwa lekcja historii.
Zofia Nosowska, czytelniczka “Sztafety”