– Posypały się ostatnio nagrody dla powiatu, pan również został odznaczony. Ale po kolei. Podczas obchodów Dnia Samorządu Terytorialnego w Rzeszowie, „Podkarpacką Nagrodę Samorządową w kategorii powiatowej – Inwestycje Roku, otrzymał Powiat Stalowowolski. Za co konkretnie?
– Dostaliśmy tę nagrodę za inwestycję, która będzie oddana już w najbliższych tygodniach. Mieliśmy wolne powierzchnie w nowym pawilonie szpitala – łącznie półtora tysiąca metrów kwadratowych, gdzie postanowiliśmy przenieść dwa oddziały – kardiologiczny i ortopedyczny. Wcześniej były tam puste ściany, więc wszystkie pomieszczenia musieliśmy przygotować od podstaw, łącznie z wyposażeniem.
To duża i kosztowna inwestycja, ale Powiat Stalowowolski otrzymał na budowę nowych oddziałów 5 mln zł z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, a także kolejne 2 mln zł z Rządowego Funduszu Polski Ład, z przeznaczeniem na ich wyposażenie. Z budżetu powiatu dołożyliśmy do tego zadania ponad 2 mln zł. Jestem dumny z tej inwestycji, dzięki przeniesieniu tych oddziałów pacjenci będą leczeni w lepszych warunkach, przyjemniej i łatwiej będzie się też pracowało kadrze.
Ta inwestycja to też pewnego rodzaju zwieńczenie naszych działań inwestycyjnych w szpitalu – mojego, ale też Zarządu Powiatu i Rady Powiatu: przez ostatnie 2 kadencje zrealizowaliśmy w nim inwestycje za kwotę ponad 90 mln zł. To ogromne nakłady, które znacząco zmieniły oblicze naszej lecznicy.
– Skoro jesteśmy przy szpitalu, jaka jest jego sytuacja? Inwestujecie, dostajecie za to nagrody, a na tzw. mieście różnie mówią, także o tym, że inwestycje są, bo wkrótce nastąpi jego prywatyzacja, że sytuacja finansowa jest fatalna.
– To bzdura, nie ma mowy o żadnej prywatyzacji. Generalnie sytuacja wszystkich szpitali w Polsce jest nieciekawa, po pierwsze z powodu zbyt niskiej wyceny świadczeń i procedur przez NFZ, a po drugie – swoje zrobiła też pandemia, która pogłębiła problemy finansowe wielu szpitali, w tym i naszego. Kontrakt w okresie pandemii był wykonywany na poziomie 30–35 procent. Jak więc może teraz być dobrze w szpitalu? Te pieniądze uciekły, zrobiła się strata. W tamtym czasie koszty funkcjonowania były większe nawet niż obecnie. Wprawdzie nie byliśmy jednoimiennym szpitalem covidowym, ale przez pewien okres mieliśmy aż 100 łóżek covidowych, co mocno utrudniło i zaburzyło funkcjonowanie całej placówki.
Obecnie szpital ma zdecydowanie większy przychód, jego bieżąca działalność wygląda dobrze, ma jednak „ogon” w postaci wcześniejszych zobowiązań. Dlatego robimy restrukturyzację, chcemy skonsolidować wszystkie nasze dawne kredyty i wziąć nowy kredyt, który spłaci wszelkie zobowiązania wymagalne, aby „wyzerować”szpital. Jesteśmy już na finiszu rozmów z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
– Dementuje pan więc wszystkie plotki o prywatyzacji i dramatycznej sytuacji?
– Oczywiście. Powtórzę: nie ma mowy o żadnej prywatyzacji. Sytuacja finansowa naszego szpitala nie jest łatwa, ale w identycznej jest większość szpitali w regionie i w całym kraju. Jednocześnie jednak mówię z całą stanowczością: Powiatowy Szpital Specjalistyczny w Stalowej Woli jest jednym z najlepiej funkcjonujących szpitali na Podkarpaciu, i ciągle się rozwijającym, czego najlepszymi dowodami niech będzie m.in. uruchomienie Pododdziału Neurochirurgii, czy podniesienie stopnia referencyjności Oddziałów Ginekologiczno-Położniczego oraz Neonatologicznego.
– A jak jest z obsadą szpitala?
– Nie jest źle. Nie będę udawał, że nie ma ruchów kadrowych, bo część lekarzy rzeczywiście odchodzi, ale w ich miejsce przychodzą inni. Tak wygląda dzisiaj rynek pracy w tej branży, lekarze wędrują między szpitalami szukając lepszych warunków. Żal niektórych odejść, ale przecież nikogo nie można zatrzymać na siłę. Z drugiej strony życie nie znosi próżni, gdy ktoś odchodzi, w jego miejsce pojawia się ktoś inny. Świetnym przykładem jest bardzo fajny zespół, jaki zbudowano ostatnio na neonatologii, fajnie rozwija się również psychiatria, teraz pracujemy również nad psychiatrią dla dzieci i młodzieży, bo jest taka ogromna potrzeba. Pani dyrektor ma pomysły, jest osobą bardzo ambitną i zorganizowaną. Jestem więc spokojny o szpital.
– Wróćmy do nagród dla powiatu. W ubiegłym tygodniu w Karpaczu odbywało się Zgromadzenie Ogólne Związku Powiatów Polskich. Podczas podsumowania minionego roku znowu Was wyróżniono. Za co tym razem?
– Za całokształt. Związek zrzesza 315 powiatów, w konkursie biorą udział wszyscy. Aby zostać ocenionym, musimy składać sprawozdania, komisja ocenia różne zakresy naszej działalności, łącznie w kilkudziesięciu kategoriach. Pod uwagę jest brany całokształt naszego funkcjonowania. Czwarty rok z rzędu plasujemy się w pierwszej piętnastce najlepszych powiatów w Polsce w kategorii od 60 tys. do 120 tysięcy mieszkańców. To najtrudniejsza, bo najliczniej obsadzona kategoria, w której rywalizuje ponad 150 powiatów. W tym roku zajęliśmy ósme miejsce, więc pokazuje, jak radzimy sobie na tle innych samorządów.
– To ma pan się czym cieszyć.
– Tak, nagroda cztery razy z rzędu o czymś świadczy, to nie jednorazowy wyskok. Dla mnie to również o tyle ważne, że ranking publikowany przez Związek Powiatów Polskich jest prowadzony w sposób skrupulatny i rzetelny, a co najważniejsze – bezstronnie ocenia pracę poszczególnych samorządów. Zgodnie z nim, Powiat Stalowowolski jest jednym z najlepszych powiatów w kraju.
– O czym starostowie rozmawiali w kulisach spotkania w Karpaczu?
– Poruszaliśmy różne sprawy. Dominowały dwie: oświata i służba zdrowia.
Mimo, że rząd przeznacza na oświatę coraz więcej, ona jest ciągle niedofinansowana. Subwencji mamy więcej, natomiast nie pokrywa to nawet płac nauczycieli. Musimy dokładać z pieniędzy, które mogłyby być przeznaczone na inwestycje. Nasz powiat dokłada około 6-7 milionów złotych rocznie.
– Co powoduje taką rozbieżność między rządową subwencją oświatową, a rzeczywistymi kosztami funkcjonowania szkół?
– Różnie to bywa. W naszym powiecie strukturę oświatową mamy bardzo dobrą, w tym zakresie więcej nie poprawimy, nasze szkoły są zapełnione. Nie mamy szkół małych. Najmniejsza szkoła w Rozwadowie ma około siedmiuset uczniów, pozostałe po około dziewięciuset. Postawiliśmy na oświatę zawodową. Chcielibyśmy, aby w naszym powiecie około dwóch trzecich uczniów kształciło się w kierunkach zawodowych. To nie jest łatwe, bo po pierwsze – trudny jest już sam nabór. Większość młodzieży chce iść do liceum, potem na studia. Mamy strefę gospodarczą, więc zależy nam na specjalistach. Kształcenie zawodowe jest zdecydowanie droższe, gdybyśmy mieli same licea, to spokojnie byśmy się utrzymali.
– Dlaczego szkoły zawodowe generują wyższe koszty?
– Są to głównie koszty płacowe. Na warsztatach, praktykach, nie może być grup 20-, 30-osobowych, więc jedna klasa podzielona na trzy grupy daje trzy razy więcej zajęć. A jak chcemy kształcić zawodowo, bo takie są potrzeby Stalowej Woli, mamy drogie kształcenie.
– Jakie zawody będą szczególnie potrzebne?
– Staramy się kształcić na potrzeby naszych zakładów pracy. Na pewno będą potrzebni informatycy i operatorzy obrabiarek sterowanych numerycznie. Bardzo chciałbym żebyśmy kształcili odlewników, bo ten przemysł jest u nas szeroko rozwinięty, ale to ciężki zawód, nie ma chętnych. Potrzebni są mechanicy i budowlańcy wszelkich specjalności.
– Oprócz wymienionych nagród dla powiatu, również pan został odznaczony. Podczas obchodów Dnia Samorządu Terytorialnego w Rzeszowie otrzymał pan Złoty Krzyż Zasługi.
– Otrzymałem to odznaczenie za pracę w samorządzie, w którym funkcjonuję już 17 lat. O odznaczenie dla mnie wnioskował marszałek województwa Władysław Ortyl, to była jego inicjatywa.
Odbieram to jako nagrodę za całą moją pracę, także za lata przepracowane w oświacie, choć w uzasadnieniu wymieniono tylko samorząd. Zawsze starałem się pracować jak najlepiej. Mam za sobą 41 lat pracy i nigdy nie opuściłem jednego dnia w pracy.
– Nigdy pan nie był na zwolnieniu? Przez 41 lat nie miał pan ani jednego „L4”?
– Nie miałem, nigdy nie byłem na zwolnieniu lekarskim.
– Jakie ma pan marzenia zawodowe?
– Mam cały czas te same marzenia. Działam w różnych kierunkach, ale trzy są najważniejsze: oświata, służba zdrowia i drogownictwo. Inwestycje, cały czas inwestycje. Samorząd powiatowy jest dość biedny, a my w tym roku mamy inwestycyjnych wydatków na prawie sto milionów.
– Jak to się ma do budżetu powiatu?
– Nasz budżet to 170 milionów złotych. Z tych 100 milionów na inwestycje, zewnętrzne środki stanowią 86 milionów złotych, czyli tylko 14 milionów to środki własne. To bardzo dobrze przygotowane inwestycje.
A mamy co robić. Z zadań oświatowych w planie mamy budowę nowej sali gimnastycznej przy ZS Nr 1, a także termomodernizację ZS Nr 2. To ostatnia z naszych szkół, która jeszcze tego nie przeszła.
– To jeszcze proszę opowiedzieć nam o inwestycjach drogowych, co nas czeka do końca roku.
Dużo. W tym roku mamy osiem inwestycji drogowych. Przebudowujemy drogę w Kłyżowie – to bardzo ważne i duże zadanie; robimy również drogę Lipa – Gielnia, to również duża i kosztowna inwestycja za 6 milionów złotych. Będziemy robić jeszcze drogę w Zaleszanach, ponadto ulice: Dąbrowskiego, KEN, Ogrodową – ale na razie tylko jej część, bo nie możemy jej skończyć teraz całej z powodu zaplanowanej budowy osiedla – ciężarówki by nam ją rozjechały. Wykonamy jeszcze przejścia dla pieszych. Jak widać, w samorządzie pracy nie brakuje.
Rozmawiała Lilla Witkowska