Ależ to był życiorys! Jeden z najsłynniejszych amerykańskich żołnierzy z czasów II wojny światowej, służący w legendarnej 1. Dywizji Piechoty, czyli Wielkiej Czerwonej Jedynce. Walczył w Afryce i na Sycylii, a w czasie inwazji w Normandii wylądował ze swoim odziałem w środku piekła, czyli na plaży Omaha. Po wojnie był strażnikiem w procesie norymberskim hitlerowskich zbrodniarzy, stacjonował w Niemczech, służył w West Point. To nasz krajan, Tadeusz Dąbal, który za młodu, przez 16 lat mieszkał w wiosce Stany, w obecnej gminie Bojanów k. Stalowej Woli.
Urodził się w 1915 r., nomen omen, też w Stanach, tyle że Zjednoczonych, w Ameryce, w Passaic w stanie New Jersey, dokąd jego rodzice Franciszek i Maria wyemigrowali za chlebem na początku XX wieku. Dąbalowie doczekali się w USA czwórki dzieci, z którymi w 1921 r. wrócili do odrodzonej po zaborach Polski. Franciszek postawił wtedy w Stanach okazały dom, a także budynki gospodarcze. Na ojczystej ziemi Dąbalom urodziła się kolejna czwórka dzieci, a wśród nich, w 1927 r. córka Leokadia.
Historia wuja Tadeusza
Duży pokój jednego z domów przy ul. Rudnickiej w Nisku. Na stole mnóstwo zdjęć, dokumentów, map, skoroszytów pełnych prasowych wycinków, broszur, różnych rodzinnych papierów i pamiątek. Bracia Mieczysław i Franciszek Barnatowie opowiadają mi historię swojego wuja Tadeusza Dąbala, brata ich matki Leokadii.
Mieczysław to znany niżański regionalista, on też zgromadził najwięcej rzeczy dotyczących wuja i jego najbliższych. Opowiada także o rodowodzie nazwiska Dąbal.
– Według rodzinnych przekazów, dawno temu, gdy zasiedlano tereny Puszczy Sandomierskiej, księżna nadawała nazwiska grupie osadników: „Ty masz okrągłą głowę – będziesz nazywał się Gałka. Ty dobrze kosisz trawę – będziesz nazywał się Trawiński. A ty, skoro jesteś taki silny jak dąb – będziesz Dąbalem”. I tak pojawili się Dąbalowie – mówi Mieczysław Barnat.
Tadeusz też był chłopem na schwał, bardzo silnym i sprawnym fizycznie, dobrze pływał. Pomagał ojcu w gospodarstwie, zarobkował z braćmi we dworze. A w drugiej połowie lat 30. ćwiczył w tutejszej organizacji Strzelców, zorganizowanej przez instruktorów z Niska. Chciał zaciągnąć się do Marynarki Wojennej, ale formalnie, jako obywatel USA, nie mógł. W 1937 r., jako 22-latek wrócił więc do Ameryki i wstąpił do US Army, do 14. Dywizji Piechoty stacjonującej w Panamie.
Na frontach Europy
Gdy w Europie wybuchła II wojna światowa służył już w 26. Dywizji Piechoty, w kompanii w Plattsburg Barracks w stanie Nowy Jork. Awansował tu na stopień sierżanta, a jego imię i nazwisko zostało zamerykanizowane jako Theodore Dobol.
Pierwsze walki toczył w północnej Afryce, w operacjach desantowych w Maroku i Tunezji. Był już wtedy żołnierzem legendarnej 1. Dywizji Piechoty, znanej jako Wielka Czerwona Jedynka. W 1943 r. lądował na Sycylii, a 6 czerwca 1944 r. uczestniczył w największej operacji desantowej w historii wojen – lądowaniu Aliantów w Normandii, znanej pod kryptonimem Overlord, a sam 6 czerwca to słynny dziś D-Day.
Dobol z swoim oddziałem trafił tu w sam środek piekła, na zaciekle bronioną przez Niemców 6-kilometrową plażę Omaha (tak nazwali ją Amerykanie). Nadzwyczaj realistycznie obraz morderczych walk toczonych na tej plaży, 54 lata później, w 1998 r. pokazał reżyser Steven Spielberg, w swym głośnym filmie „Szeregowiec Ryan”.
Plaża została zdobyta po 10 godzinach krwawych walk, co kosztowało życie 3 tysięcy zabitych, rannych i zaginionych żołnierzy 1. Dywizji Piechoty (sama plaża przeszła zaś do historii jako Bloody Omaha – Krwawa Omaha).
To tutaj, by pobudzić ducha walki, pułkownik George Taylor, dowódca szesnastego regimentu w 1. Dywizji wykrzyczał swym żołnierzom: – Na tej plaży są dwa rodzaje ludzi, martwi i ci, którzy umrą. Wynośmy się stąd, do cholery!
Jednostka Dobola walczyła później we Francji, Belgii oraz na terenie Niemiec, a swój szlak bojowy zakończyła w maju 1945 r. w… Czechosłowacji. Zachowało się zdjęcie z 8 maja tegoż roku, na którym sierżant Dobol trzyma amerykańską flagę, stojąc w poczcie sztandarowym.
Wtedy też, po emigracji do USA w 1937 r., był najbliżej Polski i rodzinnych Stanów k. Bojanowa. Los sprawił, że nigdy już tu nie powrócił…
Bohater Wielkiej Czerwonej Jedynki
Już podczas walk w Europie, Theodore otrzymał przydomek King Dobol (Król Dobol), co miało wyrażać jego przywódcze zdolności i mir, jakim cieszył się wśród żołnierzy. Był wielokrotnie ranny, otrzymał 11 amerykańskich odznaczeń (m.in. Purpurowe Serca i Srebrne Gwiazdy), wojenne krzyże francuskie i belgijskie, a nawet radziecki medal zasłużonych. Nikt z żołnierzy Wielkiej Czerwonej Jedynki nie miał tylu odznaczeń, co sierżant Dobol.
Po zakończeniu wojny 1. Dywizja Piechoty pozostała w Niemczech, w amerykańskiej strefie okupacyjnej, jako jednostka ubezpieczeniowa, aby wejść następnie w skład sił NATO. Wcześniej, jesienią 1945 r. Dobol został jednym ze strażników Military Police, pilnujących niemieckich zbrodniarzy wojenny w czasie ich procesu w Norymberdze (listopad 1945-październik 1946).
Po wojnie dowiedział się też o losie swojej rodziny. Wioskę Stany Niemcy wysiedlili pod budowę poligonu wojskowego, a dom Dąbalów został rozebrany. Rodzice wraz z jego rodzeństwem schronili się w Grębowie, a potem w Malcach k. Niska. Wszyscy przeżyli wojnę.
Sierżant Dobol służył na terenie Niemiec do 1955 r., a po powrocie do USA stacjonował w Fort Rilley w stanie Kansas, skąd ponownie wyjechał do Europy w ramach operacji „Żyroskop” (miała podnieść morale i zwiększyć skuteczność jednostek US Army stacjonujących na Starym Kontynencie). W 1959 r. Theodore Dobol został pierwszym żołnierzem w amerykańskiej armii, który otrzymał honorowy tytuł sierżanta-majora.
Akademia i emerytura
W latach 1965-1969 służył w słynnej Wojskowej Akademii West Point, gdzie szkolił korpus kadetów 3. Regimentu Piechoty, którym dowodził płk Aleksander Haig, w latach 70. Naczelny Dowódca Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie i sekretarz stanu USA za prezydentury Ronalda Reagana. Stąd też datowała się ich przyjaźń i późniejsze wspólne wizytowanie poligonów i jednostek wojskowych, także w strefie działań wojennych, np. w Wietnamie.
Gdy odchodził z West Point na emeryturę, jego podopieczni pożegnali go sympatycznym wierszem, a jeden z oficerów stwierdził wtedy, iż „z chwilą odejścia Kinga Dobola, zamyka się pewna era w armii”.
Aktywny był także na emeryturze. Przez blisko 7 lat był asystentem kustosza Muzeum Pamięci Bitwy pod Cantigny, stoczonej przez żołnierzy 1. Dywizji podczas I wojny światowej. Placówka znajduje się w Wheaton w stanie Illinois. A przydomek King Dobol został przyjęty przez 26. Infantry Regiment i rozsławił Dobola w całej armii. Radiowego Hasła „Dobol” używano też podczas wojny w Wietnamie i później w ramach NATO. A podczas wojny na Bałkanach w latach 90., jedna z amerykańskich baz w Bośni i Hercegowinie nosiła nazwę Fort Dobol.
W 1994 r. postępująca choroba nie pozwoliła mu uczestniczyć w obchodach 50-lecia lądowania Aliantów w Normandii. Dawały też o osobie znać wojenne rany i pozostawione w ciele odłamki.
Jak już wspomnieliśmy, Tadeusz Dąbal nie odwiedził już nigdy Polski i rodzinnej wioski Stany w gminie Bojanów. Jego rodzice zmarli w połowie lat 60. Franciszek jest pochowany na cmentarzu w Stanach, a Maria w Nisku-Barcach. Z siedmiorga jego rodzeństwa, w USA żyje jeszcze najmłodsza z tego grona, 94-letnia siostra Anna. W tym samym wieku, w 2021 r. zmarła siostra Leokadia, obok brata Emila, jedyna z rodzeństwa, która pozostała w Polsce.
Najpierw obowiązek
Sierżant-major Thedore Dobol zmarł 15 listopada 1996 r. w ośrodków dla wojennych weteranów w Chicago. Pozostawił żonę Frances, syna Theodora, córkę Louise, dwoje pasierbów i troje wnucząt. Pochowany został na słynnym cmentarzu wojskowym w Arlington pod Waszyngtonem. Żegnając go, generał Gordon Sullivan powiedział: – Był wspaniałym żołnierzem i najbardziej ucieleśniał następujące motta: „Żadna misja nie jest zbyt trudna”, „Żadne poświęcenie nie jest zbyt wielkie”, „Najpierw obowiązek”.
W tej samej kwaterze spoczywa aktor Lee Marvin (1924-1987), który w filmie o 1. Dywizji Piechoty z 1980 r. wcielił się w rolę sierżanta Possuma, wzorowaną na postaci Theodore Dobola. A na polskie tłumaczenie i opracowanie wciąż czeka, liczący 240 stron wywiad z Kingiem Dobolem z 1985 r.