Wezwaniem policji, by zaplombowała drzwi do kontenera, gdzie mieści się biuro Rodzinnego Ogrodu Działkowego Hutnik I w Stalowej Woli, zakończyło się 27 maja plenerowe zebranie ok. stu jego członków. Wcześniej domagali się, by wybrany 10 maja nowy zarząd mógł wreszcie przejąć ogród i rozpocząć urzędowanie. Ale okręgowe władze Polskiego Związku Działkowców w Rzeszowie uważają, że uchwały o odwołaniu starego i powołaniu nowego zarządu nie miały mocy prawnej, bo na walnym nie było w tej sprawie wymaganej frekwencji. A 30 maja powołały w Hutniku I zarząd komisaryczny.
27 maja działkowcy spotkali się w samo południe obok zamkniętego od 19 maja biura ogrodu. Atmosfera była gorąca, a w niektórych wystąpieniach aż kipiało od emocji. Stanowisko działkowców uczestniczących 10 maja br. w walnym zebraniu sprawozdawczym Hutnika I przedstawiła Grażyna Trzepizur, która zresztą to walne prowadziła.
Ogród bez gospodarza
– Nasze zebranie 10 maja, przeprowadzone w drugim terminie, było prawomocne, a wszystkie uchwały przyjęte zgodnie ze statutem PZD i wytycznymi Krajowego Zarządu PZD – podkreśliła. – Wszystko jest w protokole, zrobiliśmy pewne posunięcia i zarząd, który działał w ogrodzie, ale nie spełniał naszych oczekiwań, został odwołany. Zgodnie ze statutem, który mówi, że w drugim terminie, bez względu na liczbę uczestników, wszystkie uchwały potrzebne do funkcjonowania ogrodu są ważne. I tego się trzymamy. Ale teraz mamy kłopoty z przejęciem tej budy, bo tego nie można nazwać Domem Działkowca, żeby nowy zarząd mógł tu normalnie rozpocząć swoją działalność. Poinformowała też, że tydzień po odwołaniu stary zarząd złożył rezygnację. – Prawnik powiedział nam, że sytuacja z tą rezygnacją wygląda tak: ktoś zostaje zwolniony dyscyplinarnie, a za tydzień przynosi swoje wypowiedzenie. Mówiła również, iż sprawę legalności wyboru nowego zarządu konsultowano z czterema prawnikami, a ci twierdzą, że został on przeprowadzony prawidłowo, że nowy zarząd już 11 maja powinien przejąć Dom Działkowca i dokumentację ogrodu, i rozpocząć urzędowanie. Nie może jednak tego zrobić, bo odwołany zarząd zamknął biuro i nie przekazał kluczy, a ogród faktycznie nie ma teraz gospodarza. Przypomniała też zarzuty kierowane od dawna pod adresem odwołanego zarządu, w tym 150 tys. zł „wyrzucone w błoto”, czyli w budowę niechcianego przez działkowców wodociągu, który skończył się na wkopaniu jednej rury. Miała też żal do okręgowych władz PZD w Rzeszowie, że mimo wielu sygnałów o niegospodarności i niezgodnych z prawem działaniach zarządu Hutnika I, nie zajęły się rzetelnie tą sprawą, a przeprowadzona w ubiegłym roku kontrola nie wykazała w ogrodzie właściwie żadnych większych nieprawidłowości.Możliwości odwołania były dwie
Okręgowe władze PZD w Rzeszowie – od kwietnia 2022 r. jest tu zarząd komisaryczny – reprezentowała na zebraniu dyrektor jego biura Jadwiga Brzozowska. – Jeżeli uważaliście, że zarząd waszego ogrodu pracuje źle i chcieliście go odwołać, to były dwie takie możliwości. Pierwsza, że ponad połowa działkowców przychodzi na walne zebranie, w waszym przypadku macie 1081 członków, żeby ten zarząd gremialnie odwołać, o czym mówi paragraf 65 punkt 2 statutu PZD – mówiła. – Inna możliwość jest taka, że jeżeli w drugim terminie nie ma tej wymaganej frekwencji, wtedy walne stawia wniosek do okręgowego zarządu o odwołanie zarządu ogrodu. – Czy pani przyjechała nam tu pomóc czy zaszkodzić? – usłyszała. – Pomóc, ale zgodnie z prawem – odpowiedziała dyrektor Brzozowska. – Tak, uchwały walnego zebrania w drugim terminie są ważne niezależnie od tego, ile osób przyjdzie. Ale jest szczególny przypadek, właśnie ten, gdy chce się odwołać zarząd ogrodu. Bo może być tak, że przyjdzie 5 osób na zebranie i stwierdzi, że Nowak i Kowalski nam się nie podobają, więc ich odwołujemy. I żeby się przed tym zabezpieczyć, jest paragraf 65 o wymaganej obecności ponad połowy członków ogrodu. 10 maja na zebraniu nie było takiego kworum. Gdybyście jednak wtedy, po nieprzyjęciu sprawozdania zarządu, skierowali do nas wniosek o jego odwołanie, to oczywiście musielibyśmy to zrobić – podkreśliła Jadwiga Brzozowska. Dalej wyjaśniła też, że zgodnie ze statutem PZD, w tej sytuacji w Hutniku I powinien zostać powołany zarząd komisaryczny, który przygotuje wybory nowych władz ogrodu. I to właśnie zarząd komisaryczny, złożony np. z samych działkowców Hutnika I, będzie mógł przejąć biuro ogrodu od poprzedniego zarządu.Telefon do byłego prezesa
Ta argumentacja nie przekonała jednak zebranych. „Po co tu zarząd komisaryczny, skoro mamy już nowy wybrany?”, „Jak zrezygnowali, to powinni wam oddać klucze”, „Narobili bałaganu i spieprzyli. A teraz boją się przyjść i spojrzeć ludziom w oczy”, „Nie wnosić opłat, dopóki nowy zarząd nie przejmie ogrodu” – to tylko niektóre z wygłaszanych na gorąco opinii. Padł też zarzut, że członkowie odwołanego zarządu bezprawnie wchodzą do Domu Działkowca i mogą wynosić jakieś dokumenty. Zażądano więc, by dyrektor Brzozowska zadzwoniła w tej sprawie do byłego prezesa Hutnika I Edwarda Kaczmarskiego. Dyrektor zadzwoniła i usłyszała, że nic takiego nie ma miejsca, a były prezes jest teraz poza Stalową Wolą (to w kontekście żądań, by wezwała go na zebranie).Kontener bez plomby
Sprawa zamkniętego Domu Działkowca miała swój nieoczekiwany finał. Uczestnicy zebrania postanowili bowiem wezwać policję, by zaplombowała kontener, gdzie mieści się biuro ogrodu. Gdy przyjechała dwójka funkcjonariuszy, obie strony, czyli Grażyna Trzepizur i Jadwiga Brzozowska przedstawiły krótko swoje racje. – My nie jesteśmy w stanie tego zrobić – ocenił policjant. I wtedy usłyszał, że działkowcy informowali się już na komendzie w sprawie plombowania, i jeśli zawiadomienie w tej sprawie zostanie złożone, to policja może przeprowadzić tę czynność.
– Jak dostaniemy informację, że wpłynęło takie zawiadomienie, to działamy. Jeżeli dyżurny podejmie decyzję o plombowaniu drzwi, to skieruje tutaj technika kryminalistyki, który to zrobi – zapowiedział działkowcom policjant. Ostatecznie jednak do zaplombowania kontenera nie doszło.
Komentarze