Blisko 1000 podpisów zebrano pod petycją do prezydenta Lucjusza Nadbereżnego w sprawie zablokowania wycinki drzew pod budowę przedszkola na osiedlu Centralnym. Organizatorzy akcji twierdzili, że pod nóż miało pójść 31 drzew. A po spotkaniu prezydenta z inicjatorką akcji i wizji lokalnej, dowiedzieliśmy się, że wycięte zostanie pięć drzew, w tym cztery, spróchniałe, ze względów bezpieczeństwa.
Nowe przedszkole ma stanąć w miejscu obecnej placówki nr 12 przy ul. Okulickiego. Akcja zbierania podpisów trwała 9 dni: zbierano je on-line i dwa razy (15 i 22 kwietnia) przy stoliku rozłożonym w pobliżu tego przedszkola. O wynikach akcji, jej organizatorka, Urszula Tatys, poinformowała dziennikarzy 24 kwietnia przed Urzędem Miasta. Potem petycję z podpisami złożyła w biurze podawczym magistratu.
– Nie spodziewaliśmy się tak dużego zainteresowania. Zebraliśmy łącznie 968 podpisów, z czego 401 drogą elektroniczną. Pozostałe 567 były zbierane w terenie, na osiedlu Centralnym. Chcę także podkreślić, że jest to inicjatywy oddolna, zwykłych ludzi. Nie jest to inicjatywa polityczna, jakichś lokalnych grup – zastrzegła się Urszula Tatys.
Wcześniej mówiła też „Sztafecie”, że zapraszała wszystkich radnych, od lewa do prawa, a kto chciał, to ją wspierał: przy stoliku można było zobaczyć m.in. radnego Stalowej Woli Dariusza Przytułę czy radną Renatę Butryn (oboje z PO).
– Nie jesteśmy przeciwnikami inwestycji, doceniamy je, popieramy też decyzję pana prezydenta, który zdecydował się na budowę nowego przedszkola na terenie obecnego przedszkola nr 12, ale chcielibyśmy, że podejście do tej 3-etapowej inwestycji było bardziej zrównoważone. Do pana prezydenta dociera pewnie coraz więcej głosów, że zbyt dużo wycina się drzew. I chcielibyśmy, żeby zwrócił uwagę projektantom na drzewostan. Na to, że wykonując projekt, można zachować istniejący w danym miejscu drzewostan – w 70-75 proc. – mówiła dziennikarzom Urszula Tatys.
Dodała też, że z Urzędu Miasta dochodziły sprzeczne sygnały w sprawie planowanej wycinki i liczby zagrożonych drzew (wycięty miał być nawet dąb). Z kolei ornitolog zwrócił jej uwagę, że w tym miejscu bytują np. dzięcioły. Podkreśliła również, iż petycję podpisywali mieszkańcy z innych osiedli (sama też nie mieszka na Centralnym), zaniepokojeni wycinką drzew w różnych miejscach Stalowej Woli.
– Jesteśmy pewni, że pan prezydent skontaktuje się z nami, żeby wyjaśnić całą sprawę. Żeby porozmawiać o tym, jaki my mamy punkt widzenie. Żebyśmy mogli twarzą w twarz powiedzieć, że doceniamy rozwój Stalowej Woli, tyle tylko, żeby jeszcze zwrócił uwagę na drzewostan, który istnieje – mówiła dziennikarzom Urszula Tatys.
– Nie lepiej samemu zadzwonić do prezydenta, niż czekać na telefon od niego w tej sprawie? – zapytała „Sztafeta”.
– Bardzo dobrze mi się rozmawia z panem prezydentem na Twitterze. Jestem symetrystą, jestem niewygodna zarówno dla lewicy, jak i dla prawicy. Ale myślę, że pan prezydent w tym tygodniu zadzwoni albo pozwoli się połączyć – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Rzeczywiście prezydent zadzwonił, i już 25 kwietnia wraz z grupą kilku urzędników magistratu spotkał się w przedszkolu nr 12 z Urszulą Tatys i radnym Przytułą, który zresztą o takie spotkanie apelował 20 kwietnia.
– Chodziliśmy długo i oglądaliśmy każde drzewo. Ustaliliśmy z prezydentem Nadbereżnym, że ze względów bezpieczeństwa wycięte zostaną 4 drzewa, a jedno jako kolidujące z budową przedszkola – powiedział „Sztafecie” radny Przytuła.
Jego zdaniem, cały czas sprawą otwartą pozostaje też kwestia poszerzenia osiedlowej uliczki biegnącej tędy do szkoły podstawowej nr 7 i budowy nowych miejsc parkingowych. Zabiegał o to jako radny i zainteresowany (mieszka w bloku przy Okulickiego 30), ale nie chce, by stało się to kosztem wycinki aż tylu drzew, jak przewidywano.
Radny poinformował także, iż 20 kwietnia zadzwonił do niego „wysoko postawiony mieszkaniec naszego miasta (znam tą osobę) i powiedział wprost, odpuść sobie popieranie pani Urszuli Tatys – organizatorki zbierania podpisów przeciw wycince drzew. Ta osoba straszyła mnie, że jak będę popierał ten sprzeciw, to nie wygram następnych wyborów, bo mieszkańcy chcą parkingu, a nie drzew”. Kim była ta „wysoko postawiona” osoba? Radny Przytuła nie chciał nam powiedzieć.
Z prezydentem Nadbereżnym, mimo licznych prób, nie udało nam się skontaktować.