Wiesław Wojtas, legenda stalowowolskiej „Solidarności” i przywódca pamiętnego strajku w HSW w sierpniu 1988 r., rozpoczął w marcu br. odbywanie kary 4 lat bezwzględnego pozbawienia wolności za przestępstwa gospodarcze. Zza krat dalej utrzymuje, że jest niewinny, i że to on padł ofiarą działań przestępczej grupy, skarży się też na poniżające traktowanie w Zakładzie Karnym w Rzeszowie. Teraz wyrok odsiaduje w Katowicach, a jego adwokaci czynią starania, by mógł wyjść na wolność.
O prokuratorsko-sądowych bojach Wiesława Wojtasa (od samego początku zgadza się na podawanie pełnych danych personalnych i wizerunku), „Sztafeta” pisze od 2014 r. Rozpoczął wtedy prawne starania o odzyskanie bądź zrekompensowanie mu biznesowego majątku (miał w Stalowej Woli dwa zakłady w branży metalowej), utraconego w wyniku – jak to prawomocnie orzekł we wrześniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie – „podstępnego wprowadzenia w błąd”.
Skazany: – Jestem niewinny
Ale od listopada 2021 r. ciąży też na nim prawomocny wyrok 4 lat więzienia za różne przestępstwa w działalności gospodarczej (miał oszukać wiele osób i instytucji oraz poświadczać nieprawdę). Wyroki dotyczące Wojtasa trzykrotnie były rozpatrywane przez Sąd Najwyższy w postępowaniach kasacyjnych. Dwa razy po jego myśli, ale ostatnia skarga kasacyjna na prawomocne orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie podtrzymujące wyrok 4 lat więzienia, została oddalona 15 grudnia 2022 r. jako bezzasadna.
Wiesław Wojtas cały czas utrzymuje, że jest niewinny, i że padł ofiarą podstępnego działania byłego wspólnika, likwidatora jego zakładu i grupy innych osób, którzy zajmowali się jego sprawami. Twierdzi, że cały akt oskarżenia oparto na nieprawdziwych bądź zmanipulowanych zarzutach.
Odroczenie i wniosek o kolejną kasację
Odbywanie kary więzienia miał rozpocząć od 1 sierpnia 2022 r., w Zakładzie Karnym w Rzeszowie (dawnym Załężu), ale uzyskał odroczenie wykonania wyroku przynajmniej do czasu rozpatrzenia wniesionej kasacji.
– W Załężu siedziałem w stanie wojennym 4,5 miesiąca, internowany od 13 grudnia 1981 r., gdy walczyłem o wolną i demokratyczną Polskę. Teraz, w tej wolnej i demokratycznej Polsce mam tam siedzieć 4 lata za coś, czego nie zrobiłem. To strasznie przygnębiające, ale się nie poddaję. Będę walczył dalej – tak w lipcu 2022 r. mówił „Sztafecie” rozgoryczony Wiesław Wojtas.
Później liczył też na kolejne odroczenie wykonania kary więzienia, a po odrzuceniu jego kasacji przez Sąd Najwyższy, 17 stycznia br. obrońcy Wojtasa skierowali wniosek do Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości i pełnomocnika rządu ds. praw człowieka, by z kasacją wystąpił teraz minister sprawiedliwości.
– Sprawa ta jest ciągle badana w Prokuraturze Krajowej, gdzie doświadczeni prokuratorzy analizują jej akta. I mam nadzieję, że niebawem zapadnie decyzja. Osobiście wierzę w niewinność pana Wojtasa i będę podejmował wszelkie dozwolone prawem działania, by mu pomóc – powiedział „Sztafecie” wiceminister Warchoł.
Zarzuty osadzonego
Tymczasem 22 marca br. Wiesław Wojtas został zatrzymany przez policję przed swoim domem w Stalowej Woli, a następnego dnia przewieziono go do Zakładu Karnego w Rzeszowie. – Nie zdawałem sobie sprawy, że przekraczam progi piekła – napisał zza krat. Jego zdaniem, zachowanie niektórych pracowników tego zakładu było „można powiedzieć brutalne” i „nawet pielęgniarka pozwalała sobie na dyscyplinowanie więźniów”.
Pisze też, że najgorsze spotkało go na oddziale, na który został skierowany: wyzwiska, przekleństwa, obrażanie skazanych, w czym prym miał wieść wychowawca. – Zrobiłem mu uwagę, żeby nas traktował jak ludzi, a nie jak szmaty. Otrzymałem odpowiedź: „Chcesz w ryj” – opisuje Wiesław Wojtas.
Pisze również, że po spotkaniu z adwokatem chciano mu zabrać czyste kartki, jakie otrzymał od obrońcy. Ale zaznacza też, że „było kilku oddziałowych, którzy zachowywali się poprawnie”.
Wiesław Wojtas opisuje także przypadki pobić innych skazanych, których mieli dopuścić się więzienni strażnicy.
Wspomina też o swoich problemach z zażywaniem lekarstw (choruje na serce), które brał w dwóch dawkach. Dopiero po kilku dniach otrzymał te leki zgodnie z zaleceniem lekarza.
„Komuno wróć”. Do więzień
Wiesław Wojtas informuje, że te opisane zdarzenia „kieruję do prokuratury jako zgłoszenie dokonania przestępstwa przez pracowników służby więziennej”. Powiadamia o tym także „MS, MSW i Rzecznika Praw Człowieka”.
– W 1981 r. 13 grudnia byłem internowany w Załężu i mam skalę porównawczą i ciśnie się na usta „Komuno wróć”, jeżeli chodzi o więzienia – pisze na koniec Wiesław Wojtas.
Po ośmiu dniach pobytu w Zakładzie Karnym w Rzeszowie przeniesiono go do Katowic, do – jak to ujął – „innego świata”.
Jak się dowiadujemy, obrońcy Wiesława Wojtasa czynią starania, by uzyskał on przerwę w odbywaniu kary. Jakie są to działania i na jakiej podstawie prawnej? – Wszystkie czynności objęte są tajemnicą adwokacką i nie mogę w tej sprawie udzielać żadnych informacji – powiedziała „Sztafecie” mecenas Mariola Uberman, jedna z adwokatek Wiesława Wojtasa.
O ustosunkowanie się do opisanych przez niego zarzutów i sytuacji zwróciliśmy się do rzecznika prasowego Zakładu Karnego w Rzeszowie. Czekamy na odpowiedź.
Skoro poseł warchoł uważa, że Wojtas jest niewinny, to tak jest. Wszystko zostało wyjeśnione. Prosze go wypuścić.
Tego się nie spodziewałem , że człowiek który walczył aktywnie z tamtym systemem tak został potraktowany przez niby nowy demokratyczny system. Nie wierzę aby był On przestępcą. Padł ofiarą swojej naiwności , że ludzie są uczciwi i działają w dobrej wierze.