Po trwającym od maja ubiegłego roku procesie sześciu oskarżonych w sprawie udziału w bójce z użyciem niebezpiecznych narzędzi, która miała miejsce w Stalowej Woli w październiku 2020 r, 28 marca br. przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu zapadły nieprawomocne wyroki.
Sprawę sześciu oskarżonych: Filipa S., Marka S., Konrada R., Daniela W., Łukasza S. i Radosława R. sąd rozpoznał na 11 posiedzeniach, które trwały od maja 2022 r. do ubiegłego wtorku. Samo odczytanie wyroku trwało około 20 minut, a jego ustne uzasadnienie ponad pół godziny.
Utrzymują, że to nie była bójka
Obrońcy oskarżonych w mowach końcowych starali się przekonać sąd, że zdarzenie z 26 października 2020 r., do którego doszło przy jednym z bloków na ulicy Energetyków nie powinno być zakwalifikowane jako bójka, gdyż między biorącymi w nim mężczyznami nie doszło do kontaktu fizycznego, a czyny zarzucane im przez prokuraturę nie są poparte dowodami. Obrońcy stali na stanowisku, że mężczyźni choć byli na miejscu zdarzenia, to faktycznie czynnego udziału w nim nie brali i oprócz Filipa S., który użył feralnego dnia broni, co do której miał być przekonany, że to broń hukowa, a nie ostra, to pozostałym nie można udowodnić nie tylko, że mieli złe zamiary, ale przede wszystkim, że użyli podczas trwającego bardzo krótko zdarzenia ostrych narzędzi, psa rasy uznawanej za niebezpieczną i broni czarnoprochowej i wnosili o uniewinnienie klientów.
Sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom i uznał winnymi większości zarzutów postawionych sześciu oskarżonym przez Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie.
Najwyższy wyrok za użycie broni
Najwyższy wyrok usłyszał 26-letni Filip S. To on podczas spotkania dwóch skonfliktowanych ze sobą grup użył broni palnej i oddał osiem strzałów w kierunku Daniela W. i Konrada R. Obaj mężczyźni zostali przez niego trafieni. Pierwszy miał ranę postrzałową jamy brzusznej i drugą ranę wlotową po stronie lewej i ranę wylotową prawego pośladka, które spowodowały u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu i naraziły go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jak zaznaczył sąd, Filip S. oddając strzały godził się zranienie, a nawet spowodowanie zgonu mężczyzny, lecz „zamierzonego celu nie osiągnął ze względu na udzieloną Danielowi W. pomoc medyczną”. Drugi z mężczyzn został trafiony przez Filipa S. w udo i nadgarstek, a strzał spowodował także rozkawałkowanie kości znajdującej się w łokciu. Za ten czyn, sąd wymierzył Filipowi S. karę 9 lat pozbawienia wolności, przy czym zaznaczył, że jest to nieco ponad dolną granicę ustawowego zagrożenia, która w przypadku usiłowania zabójstwa ze skutkiem ewentualnym wynosi 8 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna został także uznany winnym posiadania broni bez pozwolenia, gdyż nie dał wiary tłumaczeniom iż Filip S. nie wiedział iż zakupił broń ostrą. Zdaniem sądu, gdy kupował broń na stalowowolskim targowisku od sprzedawcy mógłby zostać prędzej oszukany w ten sposób, że zamiast broni ostrej „wciśnięto” by mu broń hukową, a nie na odwrót. Cena broni ostrej jest wyższa niż hukowej, poza tym, mężczyzna nie oddał jednego, ale aż osiem strzałów i widział jak strzela broń, a także po całym zdarzeniu starał się broń ukryć, co świadczy o tym, że obawiał się tego, co zrobił i miał świadomość, że dopuścił się czynu karalnego. Zdaniem sądu, mężczyzna nie nabył tej broni w celach kolekcjonerskich, ale zamierzał zrobić z niej użytek i jej użył Za posiadanie broni bez pozwolenia sąd skazał Filipa S. na 1 rok pozbawienia wolności. Za trzeci z postawionych mężczyźnie zarzutów, posiadanie środków niedozwolonych są skazał go na 4 miesiące pozbawienia wolności. Łączna karą jaką sąd orzekł wobec 26-latka to 10 lat pozbawienia wolności i był to najwyższy z wyroków, które zapadły w procesie uczestników strzelaniny.
Zwolniony do domu
Kolejny oskarżony 62-letni Marek S., ojciec Filipa S. został uznany winnym udziału w bójce. Mężczyzna tragicznego dnia wyszedł z mieszkania z nożem za pasem i psem rasy amstaff i towarzyszył synowi, który wziął broń ostrą, aby spotkać członków skonfliktowanej grupy. Sąd uznał, że mężczyzna nie był jedynie biernym świadkiem zdarzenia, ale działał z Filipem S. wspólnie i w porozumieniu, wiedział że syn ma niebezpieczne narzędzie w postaci pistoletu i mimo, że jak uzasadniał sąd „można powiedzieć, że Marek S.. nie zdążył nic podczas tego zdarzenia zrobić, ale swoim zamiarem i świadomością, obejmował udział w bójce”. Po tym bowiem jak tylko padły strzały, uczestnicy zbiegli z miejsca zdarzenia. Sąd wziął pod uwagę dotychczasową niekaralność 62-latka i wymierzył Markowi S. karę 3 lat pozbawienia wolności. A ze względu na to, że odbył już ponad dwie trzecie tej kary w areszcie tymczasowym, na wniosek jego obrońcy i samego oskarżonego wyraził zgodę na nieprzedłużanie mu dalszego aresztowania i wyjście mężczyzny na wolność w dniu ogłoszenia wyroku.
Dążyli do konfrontacji
33-letni Damian W. decyzją sądu spędzi w zakładzie karnym 6 lat, mężczyzna dopuścił się przestępstwa w okresie recydywy, 36-letni Konrad R. i 33-letni Łukasz S. po 4 lata.
– Sąd uznał, że wszyscy ci oskarżeni obejmowali swoim zamiarem udział w pobiciu, albo w bójce i mieli niebezpieczne przedmioty, byli inicjatorami całego zajścia, dążyli do konfrontacji, przybyli na osiedle rodziny S. w nieprzyjaznym celu, objeżdżali teren w poszukiwaniu brata Filipa S. – uzasadniała sędzia Grażyna Pizoń. Konrad R. zaskakując nieco swojego obrońcę, poprosił sąd o wymierzenie mu kary 2 lat pozbawienia wolności, choć jego obrońca wnosił o jego uniewinnienie.
Ostatni z oskarżonych, 26-letni Radosław R. odpowiadał za utrudnianie śledztwa i ukrycie broni, którą przekazał mu po zdarzeniu Filip S. i sąd wymierzył mu karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz karę grzywny.
Niewyjaśniona tajemnica czarnoprochowej kuli
Ponadto, sędzia Grażyna Pizoń uzasadniająca ustnie wyrok odczytany przez sędzię Małgorzatę Szwedo – Dec przyznała, że nie udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość kwestii skąd wzięła się kula czarnoprochowa w ciele Konrada R., którą usunięto z jego brzucha w dniu 26 października 2020 r. w stalowowolskim szpitalu. Kuli tej nie było podczas operacji, której mężczyzna poddał się ponad rok wcześniej w szpitalu w Nisku. Stwierdzili to zarówno lekarze, którzy wówczas go operowali, jak i dowodem na to jest wykonane wówczas zdjęcie RTG. Po strzelaninie, opisanej aktem oskarżenia, mężczyzna nie miał natomiast w ciele rany wlotowej tego naboju, ale miał nabój. Skąd wzięła się kula i kiedy mężczyzna został nią trafiony? Pozostało to niewyjaśnioną tajemnicą.
Wyroki, które usłyszeli oskarżeni podczas wtorkowego posiedzenia Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu nie są prawomocne. Strony procesu mogą wystąpić o pisemne uzasadnienie orzeczenia, a następnie złożyć za pośrednictwem tarnobrzeskiego sądu apelacje do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Prawo do tego ma zarówno oskarżyciel publiczny, obrońcy oskarżonych i sami oskarżeni.
(bm)