Na niedawnej uroczystości 10-lecia działalności firmy padło solenne zapewnienie, że chińska spółka, choć może w innym kształcie, na pewno pozostanie w Stalowej Woli. Teraz, coraz częściej słychać jednak, że produkcja przeniesiona zostanie do Chin, a wolne hale kupi… Huta Stalowa Wola SA. Ta sama, która w 2012 r. za 300 mln zł sprzedała koncernowi LiuGong swój kulejący biznes maszyn budowlanych.
6 lutego 2023 r. minęło dokładnie 11 lat od dnia, gdy Chińczycy wkroczyli oficjalnie do budynku wydziału M-16, a przy wejściu zawisła tablica z napisem LiuGong Machinery (Poland). Było bardzo mroźno, a chlebem i solą witała ich para w lasowiackich strojach. Na starcie plany były bardzo ambitne – w 2017 r. zakład miał produkować 5 tys. maszyn budowlanych rocznie, czyli 10 razy więcej niż państwowa HSW SA przed sprzedażą tego biznesu Chińczykom. Nowa spółka rozwijała skrzydła i był czas, że zatrudniała blisko 1400 osób.
W kwietniu 2014 r. nazwę firmy zmieniono na LiuGong Dressta Machinery (LDM) i pod takim szyldem działa ona do dziś. Przez dekadę pozbyła się kilku wydziałów – dziś jej produkcyjny trzon to dawne M-16, a spółka zatrudnia ok. 700 osób.
Do zysku czy donikąd
Rok temu, na 10-lecie działalności LDM, „Sztafeta” przedstawiła szeroką analizę tej dekady. Niestety, mało optymistyczną („Koniec marzeń o chińskim cudzie nad Sanem”). W kolejnej publikacji pokazaliśmy też biznesowe zamierzenia i cele zarządu. W spółce trwał wtedy (i ciągle jeszcze trwa) 3-letni program naprawczy „Droga do zysku”.
– Jesteśmy przekonani, że wdrażany obecnie Plan naprawczy przełoży się na oczekiwany przez wszystkich sukces ekonomiczny, tworząc podwaliny pod długofalowy rozwój LDM, a wszystkim pracownikom przyniesie satysfakcję z pracy w naszej firmie, w tym również w wymiarze finansowym – napisał zarząd spółki z okazji 10-lecia LiuGong Dressta Machinery, w życzeniach dla jej załogi.
– Ta droga do zysku ładnie brzmi, ale to raczej droga donikąd. Ta chińska organizacja, porządki i podejście. Ta taka… dziwna spółka – komentuje anonimowo jeden z jej pracowników.
Historyczne rekordy i trudności
2 grudnia 2022 roku, na przesuniętych czasowo uroczystościach z okazji 10-lecia zakładu, Anglik Howard Dale, Przewodniczący Zarządu LDM w Stalowej Woli, mówił tak: – Mogę zapewnić, że LiuGong Dressta Machinery pozostanie obecny tutaj, w Stalowej Woli. Tak, może nieco inaczej, może w innym kształcie, ale z pewnością zdrowszy, bardziej opłacalny i zrównoważony, a to dla wszystkich musi być dobra wiadomość.
Nie powiedział jednak, jak miałby wyglądać ten „inny kształt” LDM. Oznajmił natomiast, że spółka się rozwija, że sprzedaż w Europie wzrosła o 74 procent, że „docieramy do nowych klientów i zachwycamy ich sprzedawanymi produktami, bijąc nowe historyczne rekordy”.
Ale nie krył też, że ostatnie kilka lat to był dla LDM trudny okres: najpierw spowolnienie spowodowane przez COVID, a ostatnio wojną na Ukrainie, która przede wszystkim spowodowała wzrost kosztów energii. Ponadto spółka musiała zmagać się z wydłużonym czasem realizacji dostaw i znacznie wyższymi cenami materiałów, co spowodowało opóźnienia w realizacji zamówień klientów i poważnie zaszkodziło rentowności LDM.
Nie martwcie się zbytnio
Dale odniósł się także do „wielu plotek” na temat przyszłości spółki. Zapewnił, że LDM pozostanie obecny w Stalowej Woli, choć może w innym kształcie, ale z pewnością zdrowszy, bardziej opłacalny i zrównoważony, co dla wszystkich musi być dobrą wiadomością.
– Niezależnie od tego, jakie zmiany wprowadzimy, zawsze będziemy stawiać naszych pracowników na pierwszym miejscu we wszystkim, co robimy. I chociaż nie mogę w tej chwili wchodzić w szczegóły, proszę was, abyście nie martwili się zbytnio. Chcę, abyście wiedzieli, że LiuGong wysoko ceni naszych pracowników i ich dobro, stawiając pracowników w centrum naszych myśli i planów – zapewniał Howard Dale.
Obiecał też, że „kiedy nadejdzie odpowiedni czas”, to osobiście podzieli się z pracownikami, a zwłaszcza ze związkami zawodowymi, planami na dalszą przyszłość LDM i jej załogi.
Związki nic nie wiedzą
Ten „odpowiedni czas”, by poinformować publicznie o tych planach, najwyraźniej jeszcze nie nadszedł.
– Nie mamy żadnych sygnałów oraz informacji ze strony zarządu spółki o planowanych zmianach w jej kształcie i działalności. Po zakładzie krąży wiele domysłów i spekulacji na ten temat, ale nie zamierzam komentować plotek. Opieramy się na twardych dokumentach, a tych zarząd nam dotąd nie przedstawił – powiedział „Sztafecie” Witold Sieczkoś, przewodniczący „Solidarności” w spółkach dawnej Huty Stalowa Wola.
Poinformował też, że związki nie otrzymały także zaproszenia do rozmów w sprawie ewentualnych pakietów socjalnych dla zwalnianych czy przenoszonych pracowników. Że z winy pracodawcy opóźniają się rozmowy o zmianach w Regulaminie Wynagradzania w LDM.
– Zostało już tylko kilka punktów do uzgodnienia. Z niecierpliwością czekamy na to spotkanie – dodał Sieczkoś.
Pytania bez odpowiedzi
Dziennikarze czasami czekają znacznie dłużej. Jeszcze w lipcu 2022 r. „Sztafeta” zwróciła się do zarządu LDM z pytaniami dotyczącymi wyników za pierwsze sześć miesięcy ubiegłego roku, dotychczasowego handlu z Rosją i Ukrainą i wpływu wojny na sytuację LDM, oraz możliwości wykonania planu sprzedaży w 2022 r. (400 sztuk maszyn, z czego 153 w Polsce). Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Teraz zapytaliśmy więc o spodziewaną wizytę w Stalowej Woli Zeng Guang’ana, prezydenta całego koncernu Guangxi LiuGong Group Machinery. Pytaliśmy, czy ma on podpisać umowę z HSW SA o sprzedaży Hucie wydziałów M-16 i Z-2.
Chcieliśmy się też dowiedzieć, czy większość produkcji LiuGong Dressta Machinery ma być przeniesiona do Chin. A jeśli tak, to co pozostanie w Stalowej Woli. I jakie są plany produkcyjne LDM na 2023 rok.
Pytania te otrzymał już Howard Dale, który po pobycie w Chinach, w tych dniach miał właśnie powrócić do Stalowej Woli. Przypomnijmy, iż oprócz niego, w skład zarządu LDM wchodzi jeszcze Katarzyna Skalna, dyrektor ds. finansowych. Ale oficjalnych informacji udziela tylko Dale. Dalej więc czekamy na odpowiedź. Jak się teraz dowiadujemy, Howard Dale chce spotkać się osobiście albo też przedstawi odpowiedzi przez upoważnioną osobę.
Pożegnanie z produkcją? Co z pracownikami?
Tymczasem, z rozmów z kilkoma pracownikami LDM, całkiem dobrze zorientowanymi w sytuacji spółki, wyłania się kilka scenariuszy na przyszłość.
Najbardziej daleko idący zakłada, że Chińczycy sprzedadzą Hucie albo raczej jakiejś rządowej agencji czy innemu podmiotowi wydziały M-16 i Z-2 (i to za cenę dwa-trzy razy większą od tej, za jaką kupili ten biznes od HSW), a produkcję maszyn przeniosą do siebie, do Chin. Za takim rozwiązaniem przemawiać ma m.in. to, że spółka sukcesywnie wygasza produkcję maszyn budowlanych, np. zamówienia na komponenty i części do ich montażu zostały zrobione tylko na I kwartał br., a dalsze zakupy wstrzymano.
W tej sytuacji w Stalowej Woli pozostałyby wyłącznie służby dotyczące serwisu, handlu i części zamiennych do sprzedanych już maszyn (Hucie sprzedano np. wojskowe wersje ładowarek). By mieć miejsce dla tych służb, LDM kupi jakąś halę w strefie ekonomicznej. Zatrudnienie znalazłoby tu 150-200 osób. Część załogi mogłaby liczyć na przejście do HSW SA, ale część musiałaby poszukać sobie nowej pracy.
Według tej wersji prezydent Zeng Guang’an przybędzie do Stalowej Woli w marcu br. i podpiszę stosowną umowę z HSW SA.
Zwyczajowe uspokajanie załogi
– Ten przyjazd jest bardzo prawdopodobny, bo był oczekiwany już wcześniej. Ale nie ma mowy, by Chińczycy wynieśli się całkowicie ze Stalowej Woli. Jest tylko pytanie, w jakiej formule pozostaną. Natomiast faktycznie, negocjacje w sprawie sprzedaży Hucie wydziału Z-2 trwają, i to już dość długo. Ale to nie jest taka prosta sprawa. Dwa tygodnie temu było też spotkanie z załogą, gdzie dementowaliśmy różne sensacyjne plotki dotyczące przyszłości spółki – mówi nam jeden z wysoko postawionych pracowników w LDM.
– Te spotkania mają jeden cel: uspokoić nastroje załogi – to komentarz innego naszego rozmówcy.
Pojawiły się też spekulacje, że z odkupionych od LDM aktywów Huta utworzy w Stalowej Woli… swój kolejny Oddział, a ma już takie, tyle że zamiejscowe: w Sanoku (Autosan) i Dęblinie (Wojskowe Zakłady Inżynieryjne).
Jak długo jeszcze?
Inny rozmówca „Sztafety” kwituje krótko: – Może być też i tak, że do żadnej sprzedaży nie dojdzie. Wszystko rozejdzie się po kościach, a „Chińczyk” dalej będzie dołował. Pytanie tylko, jak długo jeszcze?
– Nadzieja jest zawsze, dopóki kręcą się maszyny i póki ludzie pracują w zakładzie. Aczkolwiek to, co robią właściciele, to pokazuje ludziom, że ta spółka przestaje być ważna w koncernie, że jest nierozwojowa, a staje się niszowa i zjeżdża w dół, pod każdym względem – tak sytuację w LiuGong Dressta Machinery podsumował rok temu dla „Sztafety” Henryk Szostak, ówczesny szef „Solidarności” w spółkach dawnej Huty Stalowa Wola.
– Uczyniliśmy z Polski dom dla LiuGong w Europie. Otworzyliśmy Centrum Dystrybucji Części, utworzyliśmy centralę regionalną w Warszawie i stworzyliśmy zespół sprzedaży bezpośredniej, aby napędzać rozwój w Polsce, na naszym rodzimym rynku (…). Nie możemy dalej ponosić takich strat – m.in. tak prezydent Zeng Guang’an odpowiedział w ubiegłym roku na alarmistyczny list Szostaka z sierpnia 2022 r. Według Zenga, przy współpracy załogi i związków zawodowych, LDM mogłaby osiągnąć rentowność w 2024 r., po zakończeniu programu naprawczego.
– Patrząc na to, co dzieje się w spółce, to pobożne życzenia. Jesteśmy na równi pochyłej – kwituje jeden z pracowników LDM.
Czytaj również: