16 stycznia br., przed tarnobrzeskim oddziałem podkarpackiego Kuratorium Oświaty odbyła się pikieta w obronie Małgorzaty Cisło. Nauczycielka stawiła się przed rzecznikiem postępowania dyscyplinarnego z powodu skargi, jaką złożyli na nią do dyrektora Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku ukraińscy uczniowie. Nastolatków oburzył udział matematyczki w pikiecie „Stop ukrainizacji Polski”.
Około 20 osób z transparentami i plakatami przybyło w poniedziałkowe południe przed Kuratorium Oświaty w Tarnobrzegu, aby zademonstrować poparcie dla nauczycielki Małgorzaty Cisło. Wśród osób wpierających matematyczkę, która tego dnia miała się stawić przed rzecznikiem postępowania dyscyplinarnego, byli działacze Konfederacji Korony Polskiej, w tym poseł Grzegorz Braun, Teresa Pracownik, Jacek Ćwięka i Małgorzata Zych. Była także Karolina Pikuła, przewodnicząca Niezależnego Związku Zawodowego Wolność i Godność, który był głównym organizatorem wiecu.
– Gosia wzięła udział w akcji ulicznej, manifestującej poglądy pro polskie, nie antyukraińskie. Miała święte prawo do manifestowania swoich poglądów. W czasie pikiety trzymała flagę naszej ojczyzny, brała w niej udział w czasie wolnym od pracy. Uczniom z Ukrainy, których Gosia jest nauczycielem matematyki, ale także wychowawcą, nie spodobało się, że w rozdawanych podczas pikiety ulotkach było napisane, że w Polsce życzymy sobie zakazu gloryfikacji ludobójców i zbrodniarzy, którymi byli Bandera, Szuchewycz, jak i wielu innych. Zbojkotowali jej lekcję i wystosowali skargę przeciwko swojej nauczycielce. Podpisało ją około 65 uczniów – mówiła rozpoczynająca pikietę Karolina Pikuła.
Głos zabrała także Małgorzata Cisło. – Rozpoczynam ferie od przesłuchania, ale cieszę się, że jest wiele osób, które mnie wspierają – mówiła nauczycielka. – Moim zdaniem, tej sprawy w ogóle nie powinno być. W pikiecie wzięłam udział w czasie wolnym od pracy, którym mogę dysponować według swoich planów. Ja nawet nie rozdawałam ulotek na tej pikiecie. Ja tylko trzymałam flagę. W takiej samej pikiecie uczestniczyłam też w Stalowej Woli.
Nauczycielka przyznała, że mimo problemów jakie ma w związku z udziałem w akcji „Stop Ukrainizacji Polski”, nie zamierza zaprzestać w nich uczestnictwa, a wręcz przeciwnie, będzie jeszcze bardziej aktywna.
– Uważam, że nikt nie może mi zabronić mojego życia politycznego. Jestem patriotką i patriotyzm powinien był nagradzany – mówiła Cisło.
Poparcie nauczycielce w poniedziałkowej pikiecie udzielili działacze Konfederacji Korony Polskiej oraz przedstawiciele kilkunastu organizacji społecznych z różnych regionów Polski.
– Moim zdaniem, mamy tu do czynienia z takim serwilizmem władz i to różnego szczebla oraz poprawnością polityczną, według której nie można urazić Ukraińców mówiąc o odpowiedzialności za wymordowanie przez te zbrodnicze organizacje setek tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ponieważ, jak wiemy, nie ma świadomości na Ukrainie tego, a zwłaszcza wśród młodego pokolenia co do tego, jak przebiegały te wydarzenia i jaką odpowiedzialność ponoszą ci ich tzw. „bohaterzy”, czyli Bandera i Szuchewycz. A wspomnijmy, że od 2015 roku mamy oficjalny kult tych organizacji zbrodniczych OUP, UPA i tych żołnierzy, wyrażony ustawowo. Bo organizacja taka jak UPA została uznana za armię narodowo–wyzwoleńczą Ukrainy – mówiła Małgorzata Zych z tarnobrzeskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.
Poseł Grzegorz Braun zwrócił natomiast uwagę na to, że „nauczyciel polski w godzinach wolnych od pracy, bierze udział w aktywności społeczno-politycznej, pracy dla Polski i za to spotykają tego nauczyciela konsekwencje”.
– Już samo grożenie tymi konsekwencjami w trybie dyscyplinowania jest dla niektórych rysą, czy plamą w życiorysie. To jest podrywanie autorytetu nauczyciela wobec uczniów – mówił, wierząc, że przesłuchanie Cisło przed rzecznikiem jest tylko formalnością i na nim się ta sprawa zakończy.
(bm)