O tym – jakby nie było – doniosłym dla rachuby czasu wydarzeniu, zdecydował przypadek, a konkretnie bardzo stara wojna i pośpiech Rzymian, by szybko ją zakończyć, a wrogów Cesarstwa ukatrupić. Tak czy inaczej, początek roku to rzecz absolutnie umowna i po dziś dzień różna w różnych kalendarzach, kulturach i kręgach cywilizacyjnych.
Skąd jednak wzięła się najbardziej rozpowszechniona data wypadająca akurat 1 stycznia? Otóż pod koniec 154 roku przed narodzeniem Chrystusa (oczywiście tak, jak to teraz liczymy), na podbijanym przez Rzym Półwyspie Iberyjskim wybuchło powstanie miejscowych plemion. Niezwyciężone legiony mieli poprowadzić na buntowników nowi konsulowie wybrani na kolejny rok: Fulvius Nobilior i Anniusz Luskus. Ci jednak mieli rozpocząć swe rządy dopiero od 1 marca 153 r. p.n.e., bo tego dnia – według kalendarza rzymskiego – zaczynał się Nowy Rok (początek marca przyjęto jako nadejście pory odradzania się przyrody po zimie; jako czas, gdy cieplejsza aura sprzyjała rozpoczynaniu wypraw wojennych).
Skok o dwa miesiące do przodu
Cóż więc było robić? Jeden z senatorów wpadł na genialnie prosty pomysł: aby szybciej wprawić w ruch machinę wojenną… urzędowo przyspieszono ogłoszenie Nowego Roku o dwa miesiące, i zamiast 1 marca nastąpiło to już 1 stycznia. Machina wojenna ruszyła, a wraz z nią na tereny dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii wyruszyły rzymskie legiony.
Notabene wojna ta trwała aż 20 lat (do 133 r. p.n.e.), a celtoiberyjskim powstańcom na początku szło bardzo dobrze – osiągnęli duże zdobycze terytorialne i pokonali w bitwie pod Numancją wojska konsula Nobiliora, wybijając mu cały legion. Ostatecznie jednak górą byli Rzymianie – rękami zdrajców podstępnie zamordowali Wiratusa, wodza powstańczego plemiona Luzytanów, a po 15-miesięcznym oblężeniu zdobyli Numancję (mieszkańcy miasta popełnili zbiorowe samobójstwo).
Po zwycięskim podboju w Cesarstwie formalnie nie powrócono już do 1 marca jako początku roku, pozostając przy przyspieszonej przez wojnę dacie. Takie to – nie da się ukryć, że barbarzyńskie i krwawe korzenie – ma dzisiejsza kalendarzowa reguła radosnego świętowania Nowego Roku właśnie 1 stycznia.
Dekret Cezara, miesiące Cezarów
W rzymskiej nomenklaturze dzień ten nazywał się Kalendae Januariae, a nazwa tegoż miesiąca pochodziła od boga Janusa, opiekuna bram i wszelkich wejść. Nowa data łamała jednak wielowiekową, marcową tradycję i przyjmowano ją z oporami. Dopiero Juliusz Cezar urzędowo zadekretował obowiązek obchodzenia 1 stycznia jako początku roku. A zrobił to przy okazji przeprowadzonej w 46 r. p.n.e. reformy kalendarza rzymskiego i wprowadzenia kalendarza, nazwanego od jego imienia – juliańskim.
Jako ciekawostkę odnotujmy także, iż swoistą pamiątką po tym, że rzymski Nowy Rok pierwotnie rozpoczynał się w marcu, są pochodzące od liczebników łacińskie nazwy września (september), października (october), listopada (november) i grudnia (december) – odpowiednio były to bowiem wtedy: siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty miesiąc roku.
Zresztą dawniej także lipiec i sierpień Rzymianie nazywali odpowiednio quintilis (piąty) i sextilis (szósty). Nazwę lipca zmieniono jednak na julius – na cześć Juliusza Cezara, który urodził się w tym miesiącu, sierpień z kolei został przemianowany na augustus ku chwale cesarza Augusta. A śladem tego, że luty był kiedyś w rzymskim kalendarzu ostatnim miesiącem roku jest też zasada, że gdy przypada rok przestępny, to dodatkowy 366. dzień dodajemy właśnie do lutego.
Nowy Rok… przez cały rok
1 stycznia to początek roku w najpowszechniej dziś stosowanym na świecie kalendarzu gregoriańskim (wprowadził go w 1582 r. papież Grzegorz XIII). Kalendarz ten formalnie obowiązuje także w najludniejszym państwie świata, czyli w liczących blisko 1 mld 340 mln mieszkańców Chinach, ale jednocześnie używany jest tu również tradycyjny kalendarz chiński. Tutejszy Nowy Rok, w dosłownym tłumaczeniu „Święto Wiosny”, jest najważniejszym i najhuczniej obchodzonym świętem w Chinach, a pierwsze 3 dni nowego roku są wolne od pracy. Sam Nowy Rok jest datą ruchomą, przypadającą między styczniem a lutym. W 2018 r. rozpocznie się 16 lutego i będzie to rok Psa (2017 był rokiem Ognistego Koguta).
Podobna sytuacja jest w Indiach. Urzędowo obowiązuje tu kalendarz gregoriański, ale w użyciu jest także indyjski kalendarz narodowy. Hinduski Nowy Rok nazywa się Diwali, czyli „Festiwal Światła”, i podobnie jak chiński jest świętem ruchomym. Trwa około 5 dni i jest rozłożony między październikiem a listopadem (daty są różne w różnych regionach Indii, najczęściej początkiem roku jest tu 26 października).
Z kolei wyznawcy prawosławia ciągle używają kalendarza juliańskiego. Zgodnie z nim Nowy Rok przypada 14 stycznia. W większości krajów prawosławnych urzędowo stosuje się jednak kalendarz gregoriański, a juliański służy wyłącznie do ustalania dat świąt religijnych.
Także muzułmański Nowy Rok ma charakter wyłącznie religijny. Jest świętem ruchomym, a w 2018 r. przypadnie 11 września (siłą rzeczy nasuwają się skojarzenia z datą ataku na nowojorskie wieże WTC). Żydowski Nowy Rok – Rosz Haszana (Głowa Roku), obchodzony jest we wrześniu lub październiku. W Izraelu to religijne święto trwa dwa dni. W 2018 r. rozpocznie się 9 września.
W innych dawnych systemach rachuby czasu Nowy Rok przypadał np. 1 września (kalendarz bizantyjski), urzędowy rok ateński zaczynał się 1 lipca, a macedoński od października. W starożytnym Egipcie początek roku, czyli 1. miesiąc Toth „wędrował” powoli przez wszystkie pory roku, bo u Egipcjan miał on dokładnie 365 dni, bez kilku godzin, które po czterech latach dawały w kalendarzu dzień opóźnienia. Ale dla rolników początkiem roku była pora wylewów Nilu, czyli lipiec. Także w lipcu, a dokładnie 26. dnia tego miesiąca, Nowy Rok przypada w kalendarzu Majów.
Sylwester od Samoa po Hawaje
Z geograficznego punktu widzenia każdy dzień, w tym również i 1 stycznia, rozpoczyna się, gdy słońce przekracza 180 południk. To właśnie wzdłuż niego, od końca XIX wieku, przebiega Międzynarodowa Linia Zmiany Daty.
Obecnie świat podzielony jest na 24 strefy czasowe, z których każda obejmuje odcinek 15 stopni geograficznych. Strefy nie są jednak równe, ponieważ rządy państw mogą na własną rękę zmieniać granice stref. Niektóre kraje o dużym obszarze (m.in. Australia, USA, Kanada czy Rosja) ze względów praktycznych podzielone są na kilka stref czasowych.
I właśnie z tego względu (plus to, że nie wszędzie stosowany jest czas zimowy) północ z 31 grudnia na 1 stycznia, tak jak każdy „przełom” dni, przypada w różnych miejscach globu o różnych godzinach, a początek Nowego Roku trwa na świecie przez… całą dobę.
Jako pierwsi witają Nowy Rok mieszkańcy krajów na Oceanie Indyjskich i Spokojnym: Samoa, Wyspy Bożego Narodzenia i Republiki Kiribati – oni świętowanie rozpoczną 31 grudnia już o godz. 11 naszego czasu. Potem, idąc na zachód, o godz. 14 przywita go Australia, o godz. 16 – Japonia, a o godz. 17 – Chiny (w tym wielkim państwie jest jedna strefa czasowa).
Dwie godziny przed nami Nowy Rok rozpocznie się w Moskwie, a oprócz europejskiej części Rosji – w 22 innych państwach świata. Polska świętuje wybicie sylwestrowej północy w towarzystwie 43 krajów, w Europie m.in. Niemiec, Włoch i Francji. O godz. 1 Nowy Rok rozpocznie się w Wielkiej Brytanii i Portugalii, a o godz. 3 w Brazylii. W USA, ze względu na strefy czasowe, witanie to trwa 1 stycznia naszego czasu od godz. 6 (m.in. Nowy Jork) do 9 (m.in. Los Angeles i Las Vegas).
Ostatni na świecie sylwester jest na Hawajach. Gdy w Polsce jest już 1 stycznia godz. 11, to fajerwerki odpalają mieszkańcy Honolulu, a godzinę później Pago Pago. Ostatnim miejscem na Ziemi, gdzie nastaje Nowy Rok, są niezamieszkane wyspy Baker i Howland. Tu zaczyna się 1 stycznia o godz. 13.
Polskie różnice
W Polsce, gdyby trzymać się rachuby słonecznej, to niektórzy również mogliby witać Nowy Rok wcześniej niż inni. Choć nie dzielimy kraju na strefy czasowe i we wszystkich miejscowościach zegarki zawsze pokazują tę samą godzinę, to astronomicznie wschodnie krańce Polski od zachodnich dzieli aż 40 minut.
Oznacza to, że słońce w miejscowości Zosin koło Hrubieszowa (woj. lubelskie) wschodzi o 40 minut wcześniej niż w Osinowie Dolnym koło Cedyni (woj. zachodniopomorskie). Czas słoneczny różni się także, i to jeszcze więcej, na północy i południu kraju. Zimą na przylądku Rozewie dzień trwa o ponad godzinę krócej niż w Bieszczadach na górze Opołonek.
Stanisław Chudy