Stowarzyszenie Łączności i Pomocy Rodakom we Lwowie i na Kresach w Stalowej Woli po raz kolejny przekazało paczki Polakom mieszkającym na Ukrainie.
Mimo trwającej na Ukrainie wojny, stowarzyszenie nie zaprzestało wspierania naszych Rodaków na Kresach. Tym razem ze środków własnych oraz pozyskanych od sponsorów zakupiono szereg artykułów spożywczych, takich jak: mąka, makarony, różnego rodzaju kasze, zupki chińskie, konserwy mięsne i drobiowe. Głównie z myślą o dzieciach do paczek trafiły słodycze (czekolady, cukierki, wafelki, chrupki, chipsy itp.), a także ubranka oraz buty, a dla niemowląt pampersy. W przygotowanym transporcie darów znalazły się również kosmetyki. Wszystko to uzupełnia odzież zimowa (futra, płaszcze, kurtki, swetry, czapki i szaliki) i 50 polarowych koców. Warto zaznaczyć, że 30 wełnianych czapek (każda o innym wzorze!), wykonała własnoręcznie na drutach członkini stowarzyszenia, Maria Małek.
Ze względu na trwającą wojnę, przekroczenie granicy i dostarczenia tych darów do polskiej parafii w Przemyślanach k. Lwowa wynajętym transportem – jak to było praktykowane przez stowarzyszenie wcześniej – z powodu procedur jest bardzo utrudnione, wręcz niemożliwe. – Wojna, która wybuchła 24 lutego sprawiła, że musieliśmy znaleźć inne formy i możliwości przekazywania darów na Ukrainę. Dotychczasowa droga, czyli transport własny, obecnie nie wchodzi w grę. Zależało nam, aby dary trafiły w konkretne miejsce – do parafii w Przemyślanach. Dlatego dary przekazaliśmy poprzez rodzinę państwa Męczyńskich z Leżajsk. Oni już od 20 lat są bardzo zaangażowani w niesienie pomocy Rodakom na Ukrainie. Posiadają wyrobione wszelkie niezbędne dokumenty i upoważnienia do przekroczenia granicy polsko–ukraińskiej wydane zarówno przez władze polskie, jak i służby graniczne Ukrainy. Z darami trasę Leżajsk – Przemyślany przejeżdżają własnym samochodem kilka razy w miesiącu – mówi prezes stowarzyszenia Henryk Lubojański.
Ze Stalowej Woli do Leżajska dary przewiózł nieodpłatnie własnym busem aktywny członek stowarzyszenia, Bartłomiej Ataman.